Biskup, który święci wielu księży jest passé, a postne piątki znowu trendy
Dzisiaj trochę poprzyglądamy się temu, co dzieje się w naszym ukochanym Kościele, zwłaszcza że powoli dobiega końca rok duszpasterski, który przynajmniej w Polsce miał takie piękne hasło, czy też temat przewodni: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Ale przyglądać się będziemy trochę szerzej. I najpierw może udamy się do Francji, gdzie zdaje się poważne kłopoty ma pewien 71-letni biskup Dominque Rey.
Zastanawiacie się pewnie z kim ma kłopoty ten powoli zmierzający ku emeryturze pasterz diecezji Frejus-Toulon. Okazuje się, że bynajmniej nie ma on na pieńku z wrogami Kościoła, ale jak można przeczytać znalazł się na celowniku Watykanu, który w ubiegłym roku przeprowadził tam wizytację apostolską i uwaga, uwaga, zarzucono wówczas biskupowi Reyowi, że wyświęca zbyt wielu księży! Ręce mi opadły jak to przeczytałem, ale tak rzeczywiście było: tuż po wizytacji wręcz zakazano mu wyświęcenia czterech kapłanów i sześciu diakonów. Kolejnym zarzutem było to, że pozwala na tworzenie zbyt wielu instytutów życia konsekrowanego, zarówno tradycjonalistycznych, jak i charyzmatycznych. Faktycznie strasznie ten biskup rozrabia i dlatego już teraz przydzielono mu biskupa koadiutora, czyli takiego, który obejmie zarządzanie diecezją po przejściu na emeryturę biskupa Reya. A już teraz ma mu hmmm... pomagać?
Przypomniało mi się, jak kiedyś byłem klerykiem i w ramach praktyki charytatywnej mieliśmy przydzielone różne instytucje takie jak Domy Dziecka czy Domy Pomocy Społecznej. Ja jeździłem z kolegami do jednego z Domów Dziecka. Staraliśmy się każdą wolną niedzielę spędzać z tymi dzieciakami. W pewnym momencie zostaliśmy wezwani przez księdza rektora na tzw. dywanik. Postawiono nam zarzut, że my za często do tego Domu Dziecka jeździmy i to jest bardzo podejrzane. Zapytałem więc uprzejmie, dlaczego nasze zachowanie jest podejrzane i wówczas usłyszałem niezwykle logiczną odpowiedź: no bo inni klerycy wcale tak często nie jeżdżą! Tylko wy! Ciekawe dlaczego? W sumie, ma to sens prawda? Po tym jak sobie przypomniałem tę naszą sytuację już doskonale rozumiem o co chodziło Watykanowi z tym Reyem. No bo co on sobie, prawda, wyobraża? Taki na przykład, żeby już pozostać we Francji, arcybiskup Yves Patenôtre, kierujący archidiecezją Sens, zwierzył się, że w trakcie swojej 20-letniej posługi pochował 120 księży, a święceń kapłańskich udzielił tylko jednemu, a biskup Rey chce sobie święcić czterech naraz? Tak być nie może. To jest naprawdę podejrzane i wcale się nie dziwię, że Watykan jest tutaj czujny. A próbując być trochę poważniejszy: a może by tego bpa Reya, jak już przejdzie na emeryturę, ściągnąć tu do Polski, choćby i do naszej diecezji, niech tu trochę narozrabia. Co wy na to?
Gdyby człowiek chciał być złośliwy (a przecież ja nie jestem) to mógłby pomyśleć (uwaga teoria spiskowa), że historia karania biskupa, który wyświęca za dużo kapłanów może być częścią większej strategii, której innym elementem są postulaty niemieckiej drogi synodalnej, a mianowicie dopuszczenia do święceń kapłańskich również kobiet. Coraz mniej mamy kandydatów celibatariuszy do kapłaństwa, więc wyświęcajmy również tych żonatych, a nawet kobiety, przy okazji pięknie się wpasowując w różne dyskursy równościowe. Wszystko by pasowało, co? Tylko ten biskup Rey nam psuje statystyki, więc trzeba go trochę sprowadzić na ziemię i znaleźć na niego jakiś paragraf. Ale ta układanka to już naprawdę czysta fantazja, bo jednak kapłaństwo kobiet raczej nie przejdzie. Watykan ostatnio wypowiedział się o tym w nocie skierowanej przez sekretariat stanu do Konferencji Episkopatu Niemiec, w której przypomina, że sprawa kapłaństwa kobiet została rozstrzygnięta przez Jana Pawła II w adhortacji Ordinatio sacerdotalis, a papież Franciszek niejednokrotnie potwierdził, że jest to orzeczenie definitywne, trzeba je uważać za ostatnie słowo w tej sprawie, „drzwi są zamknięte”, i choć nie jest to definicja dogmatyczna, musi zostać przyjęta przez wszystkich. Nota przypomina też o dokumencie Dykasterii Nauki Wiary z 2021 r., który precyzuje sankcje przewidziane za ubieganie się bądź usiłowanie przyjęcia czy udzielenia święceń kapłańskich kobiecie. Jest to ekskomunika zarezerwowana dla Stolicy Apostolskiej. Więc, póki co, ten temat się nie zdarzy. Co nie znaczy, że biskupowi Reyowi się upiecze. Już tam koadiutor go przypilnuje. Ale ja nadal podtrzymuję moje zaproszenie.
A skoro już tutaj się pojawiła niemiecka droga synodalna, to może warto przytoczyć dane instytutu z Fryburga na temat związków wyznaniowych w tym kraju. Otóż w 2019 roku raport tego instytutu przewidywał, że ze względu na różne przemiany społeczne liczba wyznawców dwóch największych wyznań, czyli katolików, i protestantów, spadnie o połowę do roku 2060: z około 45 milionów do nieco ponad 22 milionów wiernych. Natomiast zaledwie tydzień temu opublikowano nowe wyniki badań, według których spadek liczby wiernych o połowę nastąpi nie w 2060 roku, ale znacznie szybciej, bo już w 2040 roku. W badaniu stwierdzono też że 43 % katolików i 37 % wyznawców różnych denominacji protestanckich dzisiaj jeszcze będących w swoich związkach wyznaniowych można określić jako skłonnych do porzucenia swojej wiary. Co szczególnie smutne dla nas, Kościół katolicki cieszy się w Niemczech zaufaniem zaledwie 9 % respondentów, zdaje się, że w tej klasyfikacji już czujemy na plecach oddech wyznawców Islamu. Nie piszę tego, aby odczuwać jakąś schadenfreude, czyli radochę z cudzych problemów (bo dość mamy ich w Polsce), ale dlatego, że zastanawiam się czy pomysły przedstawiane przez niemiecką drogę synodalną mogą odwrócić ten bardzo negatywny trend, czy raczej okażą się przysłowiowym krzyżykiem na trumnie (póki co można sobie na takie stwierdzenie pozwolić, dopóki słowo krzyż czy krzyżyk nie zostanie w Unii zakazane jako mowa nienawiści). W każdym razie okazało się, że nawet pesymistyczne prognozy co do sytuacji chrześcijaństwa w Niemczech okazały się być zbyt optymistycznymi.
Czego nie można powiedzieć o różnych przewidywaniach i to ponoć naukowych, odnośnie skutków złego postępowania człowieka wobec biednej planety. Gdyby prawdziwe były niektóre czarne scenariusze z lat 90., to niektóre piękne wyspy na świecie od lat powinny zostać zalane przez oceany, ale póki co to nie nastąpiło. No może teraz badania są bardziej precyzyjne. W każdym razie, ponieważ dzisiaj jesteśmy na naszym katolickim podwórku, to chciałbym odnotować pewną inicjatywę. Oto aktywiści z ekologicznej organizacji Sustainable Earth Eating, która zajmuje się zrównoważoną produkcją żywności, zwrócili się do papieża z prośbą o przywrócenie obowiązku niejedzenia mięsa w piątki. Tłumaczyli, że może to być forma pokuty dla katolików. Zdaniem aktywistów może to skłonić wiele osób do podjęcia dyskusji na temat etycznych oraz ekologicznych wymiarów spożywania mięsa. Czyli poszczenie już nie będzie passé? ■
Pleban ze wsi
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!