TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 23:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Balsam dla duszy

Balsam dla duszy

uczynki

Moja dorosła siostra oddala się od Kościoła, na Mszę św. chodzi tylko dwa razy do roku w święta i nie przystępuje do spowiedzi. Czy wystarczy modlitwa za nią? -  zastanawiała się Ania na jednym z forów internetowych. Ktoś inny pisał, że poczuł się skrzywdzony, głęboko dotknięty przez innych. Radził się, co wtedy robić? Odpowiedzią są uczynki miłosierdzia, tylko nie te względem ciała, o których można było przeczytać w poprzednim numerze „Opiekuna”. Więc jakie?

1. Grzeszących upominać. 

2. Nieumiejętnych pouczać. 

3. Wątpiącym dobrze radzić. 

4. Strapionych pocieszać. 

5. Krzywdy cierpliwie znosić. 

6. Urazy chętnie darować. 

7. Modlić się za żywych i umarłych.

Ludzie, których spotykamy na co dzień potrzebują często wsparcia, pocieszenia, wybaczenia, a także modlitwy. O tym przypominają nam ,,uczynki względem duszy”. Te, które dotyczą ciała są bardziej oczywiste: głodnych trzeba nakarmić, spragnionych napoić itd., bo człowiek bez jedzenia, wody umiera. Ale obecnie wielu uważa, że nie można wtrącać się w życie duchowe drugiego człowieka, bo to jego prywatna sprawa, a dbanie o swoją duszę to strata czasu. Wystarczy dbanie o to, co zewnętrzne, czyli ciało. Zapominają, że jeżeli nie będziemy dbali o swoją duszę ona kiedyś „umrze”, tzn. utraci dar życia i szczęścia wiecznego, dar zbawienia i nie będziemy mogli spotkać się z Jezusem twarzą w twarz w miejscu nazywanym niebem. Uczynków miłosiernych co do duszy jest siedem. Teraz trochę o niektórych z nich.

Grzeszących upominać

„Według mojego sumienia, powinnam się za siostrę modlić i dawać dobry przykład swoim życiem, tymczasem mama mój spokój sumienia zakłóca, nieustannie wyrażając oczekiwanie mojej konkretniejszej reakcji (uważa, że nie reagując przyzwalam na grzech, choć ja wiem, że siostra na pewno zna moją opinię nt. Kościoła. Zresztą widzi, jak postępuję) – pisała o swojej sytuacji wspomniana wcześniej Ania. - Mama próbowała z siostrą rozmawiać, ale wiadomo jak się rozmawia z kimś, kto wysuwa masę oskarżeń pod adresem Kościoła, a nasza zbyt mała wiedza nie zawsze pozwala je obalić - dodaje. Taka sytuacja mogłaby się zdarzyć w życiu każdego z nas. Jak pomóc, bo nikt nie może pozostać obojętny wobec takiej sytuacji? Bo obojętność albo przyzwolenie na grzech oznacza brak miłości wobec bliźniego i jest współudziałem w grzechu. Św. Grzegorz Wielki podkreślał: „Kto może coś naprawić, a nie czyni tego, ma bez wątpienia współudział w grzechu”.Najczęstszą formą przyjścia z pomocą jest zwrócenie uwagi, rozmowa. Jezus mówił do swoich uczniów: „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18, 15-17). To upomnienie braterskie, czyli zwrócenie uwagi na grzech wcale nie jest łatwe, tak jak w przypadku siostry Ani. Wymaga wielkiej pokory i przede wszystkim miłości. Nie można zwracać uwagi z perspektywy człowieka, który twierdzi, że sam jest bez zarzutu. Tak na marginesie, tacy nie istnieją.

Dlaczego Jezus chce, by innym delikatnie zwrócić uwagę, że grzeszą? Chce zbawienia każdego z nas. Po drugie, jesteśmy nawzajem za siebie odpowiedzialni przed Bogiem. Nie możemy myśleć tylko o swoim zbawieniu, tak jak nie myślimy tylko o swoim zdrowiu fizycznym. Jeżeli ktoś bliski zachoruje, ma gorączkę, coś go boli, to na pewno mu pomożemy, nie czekając na prośbę. Upominanie grzeszących, to ostrzeganie przed chorobą duszy, czyli grzechem i niesienie pomocy. Zwrócenie uwagi na ogół przyjmowane jest niechętnie, ale potrafi odnieść pozytywny skutek. Tylko nie można, jak to ktoś powiedział „inwazyjnie, na siłę” nawracać innych. I nie chodzi o to, by ciągle wytykać ludziom ich błędy. Potrzebne są miłość, przykład i trwanie przy swoich poglądach, by samemu nie popłynąć na fali zachowań innych i tłumaczeń „inni też tak postępują”. Na pewno pomoże też modlitwa, szczególnie wtedy, gdy ktoś nie przyjmuje naszych słów.

Krzywdy cierpliwie znosić

Bycie cierpliwym wobec innych w każdej sytuacji na pewno nie jest łatwe. A tu jeszcze jest mowa o cierpliwym znoszeniu krzywd. Wydaje się, że to nas przerasta. Ale już w Dziejach Apostolskich umierający za wiarę w Jezusa św. Szczepan modlił się za tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”. Potem w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wierzący w Chrystusa musieli walczyć o swoje życie na arenach, ginęli ukrzyżowani, czy ścinani mieczem, jak św. January skazany na pożarcie przez dzikie niedźwiedzie i w końcu ścięty mieczem. Złożył świadectwo wiary i cierpliwie znosił krzywdy, chociaż na pewno w jego sercu pojawiały się różne uczucia. Obecnie też chrześcijanie są dyskryminowani i prześladowani za wiarę. Co jakiś czas docierają do nas informacje, że ktoś oddał życie za wiarę.

Na co dzień cierpimy krzywdzeni przez bliskie nam osoby i sami ich krzywdzimy przez raniące słowa, czy gesty. Co wtedy możemy zrobić? Czasami można przemilczeć słowa, ale wbrew pozorom krzywdy cierpliwie znosić to nie znaczy „siedzieć cicho” kiedy ktoś nas albo innych krzywdzi. Trzeba zareagować, ale nie zdenerwowaniem i słowami pełnymi nienawiści. Chodzi o to, by przekreślić zło, a nie człowieka, który nas krzywdzi. Warto dać mu szansę na przemianę.

Znoszenie cierpliwe krzywd jest możliwe. Kiedy Jezus stanął przed arcykapłanem Ananiaszem w czasie przesłuchania został spoliczkowany przez sługę. Wtedy nie milczał, tylko zapytał: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Równocześnie mówimy o Nim, że był cichy i serca pokornego. A jak my reagujemy kiedy ktoś nas krzywdzi? Czy pragniemy zemsty i pielęgnujemy to uczucie w naszym sercu? Jezus radzi nam przebaczyć krzywdy. Ale o tym za chwilę. To nie jest łatwe, jednak Jezus nie obiecywał nam nigdy, że droga Jego ucznia będzie łatwa. Pomocą na pewno będzie modlitwa. Przykładem może być ks. Jerzy Popiełuszko. Pamiętam, jak prześladowany za wiarę, krzyż, głoszenie Ewangelii i miłość do Ojczyzny przez Służby Bezpieczeństwa PRL nie pielęgnował nienawiści w sercu. Powtarzał cytując zdanie z Listu św. Pawła do Rzymian: „Zło dobrem zwyciężaj” i sam tak postępował. Jego życie to znak, by nie odpowiadać złem za zło i krzywdą za krzywdę.

Urazy chętnie darować

Ten uczynek miłosierny wiąże się z poprzednim. Jeżeli ktoś cierpliwie znosi krzywdy, to stara się, a nawet potrafi chętnie darować urazy. Czasem słyszymy słowa: „temu nigdy nie daruję”, ale nie jest to zgodne z Ewangelią. Jest bliższe starotestamentowemu „oko za oko, ząb za ząb”. Ktoś latami nie odzywa się do bliskiej osoby i najczęściej to zło wywołuje jeszcze większe zło. A Jezus mówił do apostoła Piotra, że ma wybaczyć nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy, czyli w nieskończoność. W modlitwie „Ojcze nasz” mówimy: „przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom”. Bóg przebacza nam nasze grzechy, jeżeli Go o to prosimy, dlatego my też mamy przebaczać wyrządzone krzywdy. Wybaczyć to nie znaczy, że od razu zapomnimy, ale nie będziemy odpowiadali złem na zło, wypominali krzywdy przy każdym spotkaniu i rozmowie.

Nie jest łatwo przebaczać i zapominać. W ludzkiej naturze tkwi poczucie sprawiedliwości, w której za każde zło jest kara. Jest to jednak sprawiedliwość ludzka, nie Boża. I wbrew pozorom, wcale nie przynosi ulgi. Wyrządzonej krzywdy nie da się naprawić mszcząc się na sprawcy. Można przerwać łańcuch nienawiści przez miłość. Darując, sprawiamy, że szybciej zagoją się nasze rany serca i zachowamy wewnętrzny pokój. Co więcej, nie zamkniemy przed nikim naszej przyjaźni, czy ludzkiej życzliwości. Kiedyś przeczytałam, że nie jesteśmy idealni (i to prawda). „Trudno jest czasem przebaczyć, szczególnie wtedy, gdy ten, kto nas skrzywdził - wcale nie wykazuje skruchy. Może, naprawianie świata i ludzkich charakterów warto zacząć od siebie, a nie od innych? Czy my sami na pewno nigdy nikogo nie skrzywdziliśmy, choćby niechcący i nieświadomie?” Zdarza się, że tylko Jezus może uleczyć tkwiące w nas stare rany. Można znaleźć rekolekcje uzdrowienia wewnętrznego, naszej pamięci, bolesnych wspomnień, przeżyć, z modlitwą o uleczenie ran serca i z prośbą o to, by można było przebaczyć naszym winowajcom.

Szkołą wybaczania może być postawa Jana Pawła II po zamachu na jego życie, jego spotkanie z tym, który do niego strzelał. Jeżeli ktoś powie, że on jest święty niech spojrzy na skromną kobietę, matkę ks. Jerzego Popiełuszki. Wiedziała, jak został zamordowany przez pracowników SB, widziała jego zmasakrowane ciało, a jednak potrafiła przebaczyć mordercom. Milena Kindziuk w „Matce Świętego” zapisała słowa Marianny Popiełuszko: „Mordercy nie z synem, tylko z Bogiem walczyli. Przecież oni uderzyli nie w Popiełuszkę, ale w sutannę. Uderzyli w cały Kościół. Ale nikogo nie osądzam, śmierci niczyjej nie żądam. Pan Bóg sam kiedyś osądzi. Ile trzeba, tyle mordercy będą musieli odpokutować. Niech im Pan Jezus daruje. Najbardziej bym się cieszyła, żeby oni się nawrócili. Ja już im przebaczyłam”.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!