Animatorka ERM kandydatką na ołtarze?
Na łamach „Opiekuna” już wielokrotnie pojawiała się postać Marii Szymanowskiej, ale nie pisaliśmy o niej w rubryce „Króluj nam Chryste”. Dlaczego Czytelnicy tej strony powinni zapoznać się z postacią pani Marii? Maria Szymanowska była nauczycielką, katechetką, która po przybyciu do Kalisza zaangażowała się w działalność kilku stowarzyszeń religijnych: Sodalicji Mariańskiej, Apostolstwa Modlitwy, Krucjaty Eucharystycznej, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
W latach wojennych w okolicach Warszawy działała w Armii Krajowej jako łączniczka, za co została odznaczona Krzyżem Zasługi. To jest odpowiedź na wyżej postawione pytanie. KSM - owicze, ERM – ici, ministranci i harcerze powinni bliżej poznać osobę, która zrobiła tyle dobrego dla dzieci i młodych ludzi, a od niedawna rozpoczął się jej proces informacyjny. W przyszłości może się on zakończyć wyniesieniem na ołtarze tej nieprzeciętnej osoby. A więc zacznijmy od początku.
Maria Szymanowska urodziła się na Podolu, 25 stycznia 1901 roku w wielodzietnej rodzinie ziemiańskiej, o głębokich tradycjach religijnych i patriotycznych. Od najmłodszych lat odznaczała się żywym duchem wiary, prawdziwą pobożnością, gorącą miłością Boga i bliźniego. W 1920 roku jej rodzina przybyła do Kalisza, gdzie Maria podjęła pracę nauczycielki. Jej pragnieniem było poświęcenie się Bogu w życiu zakonnym, jednak konieczność utrzymania rodziców i chorej siostry nie pozwoliły na realizację tych planów. Przyjmowała to jednak z pokorą, pisząc w jednym z listów: Tak więc Pan Jezus chce mnie mieć swoją apostołką świecką, w duchu jednak wyłącznie i zupełnie Jemu oddaną. Jednego pragnę: abym spełniła wolę Bożą i nie przemarnowała życia i łask Bożych. W lutym 1940 wraz z matką i siostrą została przesiedlona do Pruszkowa, gdzie podjęła pracę nauczycielki i wychowawczyni w zakładzie dla dzieci z problemami w nauce. Po wojnie powróciła ponownie do Kalisza, a dostrzegając potrzeby duchowe powojennej młodzieży, zrezygnowała z wykładania przedmiotów świeckich, oddając się przez kilkanaście lat wyłącznie nauczaniu religii. Hołdowała zasadzie: Nauczając - wychowuj! Bawiąc się z dziećmi - wychowuj. Podstawową metodą wychowawczą Marii Szymanowskiej była przede wszystkim wielka, głęboka miłość, którą wychowankowie intuicyjnie wyczuwali. Pani Maria cieszyła się gorącym przywiązaniem i szczerą wdzięcznością swoich wychowanków, którzy dzięki niej czuli się w szkole, jak w drugim domu. Jedna z uczennic Kazimiera Siejka tak po latach wspominała spotkania Krucjaty Eucharystycznej: Pani Maria uczyła mnie katechezy przez okres trzech lat. Prowadziła w szkole także pozalekcyjne spotkania w ramach Koła Eucharystycznego, którego istnienie sama zainicjowała. Spotkania Koła Eucharystycznego odbywały się dwa razy w tygodniu po lekcjach na terenie szkoły. Każde zajęcia zarówno szkolne, jak i poza lekcyjne były przez Panią Marię starannie przygotowane. Prowadziłyśmy w ramach spotkań Krucjaty małe książeczki, a także prenumerowałyśmy pismo Rycerz Niepokalanej. Nie były to zwykłe zajęcia, lecz spotkania, które miały dziecko rozkochać w miłości do Jezusa. Miłości i tęsknoty do spotkań z Bogiem, który darmo oddawał się człowiekowi w sakramentach: Eucharystii, Komunii Świętej, Spowiedzi Świętej. Wielu zachęt i przykładów nie musiała nam przywoływać i dawać, gdyż sama, dla nas była najlepszym i najbliższym świadkiem takiego czytania Pana Boga w swoim życiu. Prosto i zarazem mocno. Była moim przewodnikiem w przygotowaniach do przyjęcia Pana Jezusa w Komunii Świętej. Była osobą wyjątkową.
Nauczycielka szczególną troską otaczała dzieci z rodzin rozbitych lub z problemem alkoholowym. Cieszyła się także wielkim autorytetem wśród grona nauczycielskiego. Maria Szymanowska nie kryła się ze swoją religijnością na terenie szkół, w których pracowała, pomimo że większość okresu jej pracy pedagogicznej przypadła na czasy komunistyczne. Nie obawiała się utraty posady. Zachęcała dzieci, by uczęszczały do kościoła – nie tylko na niedzielną szkolną Mszę św., ale także na nabożeństwa, a przede wszystkim polecała praktykę pierwszych piątków miesiąca.
Po śmierci rodziców i siostry Maria zdecydowała się poświęcić wieczór swego życia służbie Bolesnej Królowej Polski, podejmując pracę sekretarki w sanktuarium licheńskim. Odeszła cicho i pogodnie w piątek, 22 kwietnia 1983 r. Przeszła przez życie otoczona powszechną opinią świętości. Wielu mówiło, że dało się w niej dotknąć Boga. Spoczęła w pobliżu bazyliki licheńskiej jako pierwsza w Kwaterze zasłużonych dla sanktuarium.
Po przeczytaniu historii życia Marii Szymanowskiej na internetowej stronie ERM-u pojawiły się ciekawe wypowiedzi młodych ludzi: „Bardzo piękna postać. Brakuje takich ludzi na świecie, którzy nie bali by się podjąć pracy z dziećmi które najbardziej potrzebują zrozumienia i miłości, nie tylko tej od otaczających ich ludzi, ale tej dotyczącej Boga. Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, ale trzeba tej miłości się uczyć, trzeba w nią wierzyć i trzeba przede wszystkim tą miłość odwzajemniać, bez tego nie dostrzeże się piękna które kryje w sobie życie każdego człowieka. Dlatego cieszę się, że są ludzie którzy potrafią przekazywać młodym prawdę niosącą życie w Komunii z Bogiem. Może właśnie w tej KOMUNII kryje się sens istnienia człowieka” (Kropka).
„Tylko Animator pełen miłości Chrystusa może innym tę miłość przekazywać. Z pustego i Salomon nie naleje. Nie jest to łatwe zadanie - wierzę, że Maria będzie nas wspierać” (Weronika).
„Zamyśliłam się nad osobą Marii i zrodziło się pytanie: czy z nas na co dzień emanuje miłość Jezusa?.... Jeżeli nie, to jak mamy świadczyć o Jego miłości? Tyle refleksji, a postać Marii i jej oddanie Panu Bogu - fascynujące!! Bardzo przypadła mi do serca :)” (Basia).
ks. Piotr Kowalek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!