Agca i oddech zimnej wojny (2)
„Zawsze mówiłem swoją własną prawdę, nigdy nie mówiłem, że to absolutna prawda” - powiedział Ali Agca ostatniego dnia procesu. Agca to bez wątpienia jeden z najbardziej tajemniczych skazańców XX wieku i z całą pewnością najemnik o najbardziej intrygującej biografii.
Mehmet Ali Agca był młodym, świetnie wyszkolonym, a do tego, jak mawiali niektórzy - niezwykle „utalentowanym” - najemnikiem. Gdy dokonywał zamachu na Placu św. Piotra miał niespełna 23 lata. Jego biografię, jako pierwsza, postanowiła szczegółowo zgłębić amerykańska dziennikarka Claire Sterling, doświadczona w analizach wojen, terroryzmu i działalności mafii. Niezwykle bystra, słynąca ze śmiałych, nierzadko też profetycznych opinii, w dniu zamachu na Jana Pawła II liczyła sobie 62 lata. Na zlecenie jednego z amerykańskich czasopism samotnie wsiadła do samolotu i poleciała do Turcji, by szukać rodzinnego domu niedoszłego zabójcy papieża.
Poeta z krainy moreli
Podczas gdy media skupiały się wyłącznie na tych aspektach życia Agcy, które wiązały się bezpośrednio z jego terrorystyczną przeszłością (niezbyt długą, ale jednak), Sterling dotarła do scenerii dzieciństwa Alego, jego matki, krewnych i przyjaciół z młodości, zamieszkujących tę część Turcji, którą nazywano morelowym zagłębiem, czy też morelowym rajem. Bliscy Alego, z jego matką na czele, nie byli w stanie powiedzieć o nim złego słowa. Mówili, że kochał rodzinę, był dobrym człowiekiem, że pisał wiersze. Swoją drogą, Claire Sterling, która swe dziennikarskie śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II opisała w książce „Czas morderców”, jako pierwsza dotarła do informacji, iż za zamachem stoi Moskwa. Co ciekawe, ta znakomita książka, doprawdy trudno pojąć, dlaczego ukazała się w polskim przekładzie tylko dwukrotnie. Po raz pierwszy i to tylko jako wybór fragmentów, pod koniec lat 80. w jednym z wydawnictw podziemnych, a po raz drugi w roku 1990, na fali wydawania wszystkiego, co wcześniej było zakazane. Claire Sterling to z całą pewnością dziennikarka tej elitarnej klasy co Oriana Fallaci, a niewykluczone, że jeszcze lepsza niż pełna temperamentu Włoszka. Problem w tym, że kiedy Fallaci decydowała się głośno krzyczeć o problemach, o których pisała, Sterling realizowała swe zadania w dyskrecji, nikomu się nie narzucając. I chyba tylko dlatego na tym traciła.
Szaleństwo tarczą tajemnicy
Przypomnę, że Ali Agca w czasie przesłuchań podał ponad 120 różnych wersji wydarzeń dotyczących zamachu na polskiego papieża i bynajmniej nie świadczyło to o jego zaburzeniach psychicznych. - Agca nie jest szalony, lecz gra szalonego - podkreślał prokurator Antonio Marini, a sędzia Severino Santiapichi dodawał, że Agca to człowiek o „niepospolitej inteligencji”. Autorzy publikacji o Agcy twierdzą, że istnieją poszlaki wskazujące, iż Mehmet Ali Agca jeszcze przed zleceniem zamordowania papieża Jana Pawła II, otrzymał propozycję zabójstwa Ajatollaha Chomeiniego. Gdyby był zaburzony nikt nie powierzyłby mu takiego zadania - twierdzą. Koniec końców, Ali odrzucił rzekomo zlecenie zamachu na Chomeiniego i podjął się dokonania zamachu na papieża. Agca konsekwentnie symulował szaleństwo. Ogłosił się nawet Mesjaszem i Chrystusem. W swej książce „Moja Prawda”, wydanej w 1996 roku w Rzymie, wyznał, iż od wczesnej młodości wewnętrzny głos mu podpowiadał: „Mehmet Ali Agca, nie jesteś człowiekiem jak inni, nie możesz wieść zwykłego życia, jesteś naznaczony”. Także Sterling początkowo nabrała się na doskonałe aktorstwo Alego. „Agca miał w sobie coś z maniaka: rozpalony wzrok, śpiewny akcent, ręce w kajdankach podnosił jak do błogosławieństwa” - zapisała w „Czasie morderców” wierząc w jego obłęd. Dziennikarz „Paris Match”, który w 1997 roku odwiedził zamachowca w więzieniu w Ankonie, zanotował: „Początkowo myślałem, że Agca jest obłąkany. Choroba ta byłaby zrozumiała po 11 latach całkowitej izolacji. W rzeczywistości jest on wykształcony, poinformowany, inteligentny i wszczyna swoją gadaninę «Bożego szaleńca» tylko po to, by nie wydać swojego wielkiego sekretu: kto mu zapłacił za zabicie papieża”. Natomiast Beata Pawlak, polska dziennikarka, która zginęła w czasie zamachu terrorystycznego na Bali, w swym artykule o Alim napisała: „Dziennikarze wysunęli hipotezę: wśród 128 różnych wersji planów zabicia papieża Agca podał pewne szczegóły prawdziwe. Miał to być sygnał dla jego mocodawców: uważajcie, bo mogę powiedzieć całą prawdę”. Mocodawcy zaś mieli ostrzec uwięzionego Agcę, że jeśli ich zdradzi, cała jego rodzina zostanie zamordowana, a Agca kochał rodzinę nad życie, zwłaszcza matkę. Udawane szaleństwo Alego miało i nadal ma ich chronić.
Wybaczam mojemu bratu
Nie mniejszym szaleńcem wydał się światu również sam Jan Paweł II, gdy już cztery dni po zamachu wybaczył swemu niedoszłemu zabójcy i uczynił to publicznie. Postawa papieża szokowała i z pewnością wprawiła w całkowitą konsternację mocodawców Alego. W grudniu 1983 roku Jan Paweł II odwiedził Agcę w więzieniu i rozmawiał z nim przez 20 minut. Kilkakrotnie przyjął też na audiencji matkę Alego i jego brata, a w marcu 1999 roku wystąpił do prezydenta Włoch z prośbą o ułaskawienie, wpuszczając do mrocznej historii zamachowca promień nadziei i wyprowadzając ze spektakularnego aktu zła, wprawiające w osłupienie dobro. Papież nigdy nie dociekał, kto stał za zamachem, nigdy nie oskarżał, choć niewątpliwie domyślał się, skąd pochodził rozkaz zabicia go. A wracając do Agcy, który jest bohaterem dzisiejszego tekstu - do dziś nikt nie wie, co tak naprawdę myśli. Najprawdopodobniej zabierze swój wielki sekret do grobu, a sprawa zamachu nigdy nie zostanie poddana rewizji. Ale o tym następnym razem.
Aleksandra Polewska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!