TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 31 Lipca 2025, 10:15
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

AGCA i oddech zimnej wojny (1)

AGCA i oddech zimnej wojny (1)

Agca

Ali Agca ujęty na Placu Św. Piotra?

„Samo śledztwo jest surrealistyczne - pisano na łamach watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” w drugim dniu procesu Alego Agcy, 22 lipca 1981 roku - bowiem na nieważne pytania być może nigdy nie dostaniemy odpowiedzi, a na pytania ważne nie dostaniemy ich na pewno. Wyrok zapadnie, a zagadki zostaną”.

Wkrótce potem w „L’Osservatore…” pojawiła się i taka fraza: „Czy to szaleństwo, czy też coś zupełnie innego kierowało ręką zbrodniarza? Czuje się, że istniały tajne powiązania i spisek, jeśli nawet nie da się tego udowodnić”*. Czas pokazał, iż autorzy tych, zdawać by się mogło, przedwcześnie sformułowanych proroctw, nie pomylili się ani trochę. Proces Mehmeta Alego Agcy, który 13 maja 1981 roku próbował zastrzelić Jana Pawła II na Placu Świętego Piotra, jest najprawdopodobniej najgłośniejszym z procesów w dziejach Kościoła, z pewnością jednym z najbardziej intrygujących postępowań sądowych w historii świata i bez wątpienia jedną z największych nierozwiązanych zagadek w dziejach sądownictwa.

13 maja
Mehmet Ali Agca, urodzony w 1958 roku Turek, był świetnie wyszkolonym najemnikiem. W maju 1981 roku przybył do Rzymu, by tam wykonać zlecenie, które otrzymał, a było nim zastrzelenie Jana Pawła II. Według wszelkich danych pierwsze podejście do wykonania zlecenia Agca wykonał 10 maja, jednak próba nie została ostatecznie podjęta. 13 maja w czasie audiencji generalnej Agca wmieszał się w tłum pielgrzymów, oczekujących na Placu Świętego Piotra na audiencję generalną. Początkowo udawał, że jak setki innych robi zdjęcia przejeżdżającemu papa mobile papieżowi. Gdy jednak papieski samochód był już blisko, Agca rzucił aparat, wyciągnął pistolet i zaczął oddawać strzały. Oddał dwa. Ranił papieża, ale strzelał dalej, bo miał go przecież zabić. Trzeci strzał okazał się niemożliwy. Łuska po pocisku zablokowała doskonały model browninga (9 mm), którym się posługiwał. Najemnik rzucił się do ucieczki. Był pewien, że mu się uda. Nie wiadomo skąd na drodze gnającego do wyjścia Agcy, stanęła drobna, młoda zakonnica, studiująca w Rzymie siostra Letycja Giudici. Do dziś nikt nie wie jak jej się to udało, ale zatrzymała go, przewróciła na ziemię i przygniótłszy własnym ciałem zaczęła wołać o pomoc. Agca został ujęty. Koniec końców zakonnica uratowała życie płatnemu zabójcy. Agca nie wiedział, że zaraz po wykonaniu zadania miał być zastrzelony przez innego najemnika, Orala Celika. Poza tym, do papieża tamtego dnia strzelał w tym samym czasie ktoś jeszcze. Agca oddał tylko dwa strzały, a śladów po strzałach śledczy znaleźli więcej. Obecny na Placu tamtego dnia wspomniany już Celik, był też swoistym „dublerem” Turka. Gdyby Agca w ostatniej chwili zrezygnował, gdyby przedwcześnie został ujęty lub gdyby z jakiegoś innego powodu nie mógł wykonać zlecenia, jego zadanie miał przejąć natychmiast właśnie Celik.

Marny pionek
„Nakaz aresztowania Mehmeta Ali Agcy podpisany ostatniej nocy przez Prokuratora Generalnego Achille Gallucci, oskarża tureckiego terrorystę o zamach na życie głowy państwa watykańskiego, w porozumieniu z innymi, nieznanymi osobami. Te ostatnie słowa - oświadczył Gallucci, nie są ostrożnością, ale czymś więcej. Luciano Infelisi, sędzia śledczy, który podpisał nakaz aresztowania, wyraził się jaśniej: posiadamy udokumentowane dowody na to, że Mehmet Ali Agca nie działał sam” - pisano w dzienniku „La Stampa” 15 maja 1981 roku. „Serce (serca?), jakieś wrogie serce uzbroiło rękę nieprzyjaciela do ciosu poprzez papieża, w tego właśnie papieża, w samo serce Kościoła!” - mówił kardynał Cassaroli w czasie kazania w rzymskiej Katedrze św. Piotra i Pawła 29 czerwca 1981 roku. Sędzia Antonio Abate zaś, nazwał bezpardonowo Agcę „marnym pionkiem w grze”. Od samego początku dla wszystkich – poczynając od śledczych, poprzez hierarchów kościelnych, a zwykłych mieszkańcach Rzymu skończywszy - było jasne, że Ali Agca był tylko narzędziem w czyichś rękach. Należało jednak wyjaśnić czyje były to ręce. Pierwsze podejrzenia skierowano na organizację terrorystyczną „Szare Wilki”, wkrótce jednak pojawiły się przesłanki przemawiające za innymi mocodawcami. Mniej więcej w tym samym czasie zachodnie media - na czele z „The New York Timesem” - zaczęły głosić teorię, iż Ali Agca działał z własnej inicjatywy. Zaczęto też pisać o Agcy jako o osobie chorej psychicznie. „Według źródeł rządowych, policja jest przekonana, że Agca działał sam” - pisano już 15 maja (!) 1981 roku w powyższym tytule. Sam Agca natomiast zaczął zmieniać swoje zeznania (jak obliczono od 1985 roku, podał ponad 120 RÓŻNYCH wersji wydarzeń związanych z zamachem), a także ogłaszać się mesjaszem i ręką Opatrzności.

Szaleniec?
Jak podają znawcy problematyki zamachu, Agca zaraz po ujęciu liczył na to, iż jego mocodawcy nie pozostawią go na pastwę organów ścigania. Wierzył, że bardzo dyskretnie, acz skutecznie mu pomogą. Kiedy jednak zorientował się, że tak się nie stanie, był zmuszony opracować osobistą linię obrony i stworzył Agcę-szaleńca. Nie wiadomo czy chciał w ten sposób wpłynąć wyłącznie na wymiar kary, jaką przyjdzie mu ponieść, czy też udawał obłąkanego zgodnie z jakimiś wcześniejszymi instrukcjami swych zleceniodawców. Media, zwłaszcza zachodnie, szybko i chętnie jednak podchwyciły wątek zaburzeń psychicznych Turka mimo, iż nie było do tego żadnych podstaw. „Liczne, potwierdzone wyniki testów (...) nie wykazały u Agcy żadnych objawów w zakresie ostrzegawczych symptomów anomalii patologicznych, które mogłyby klasyfikować go jako niedorozwiniętego umysłowo”  - odnotowano w aktach sądowych. - „Don Giancarlo Cupperi zwrócił uwagę na czujność Agcy i jego panowanie nad sobą, na to, że jego zachowanie i reakcje były normalne, podobnie jak percepcja miejsca i czasu. W czasie przesłuchań Agca myślał jasno, był ostrożny i rozważny w formułowaniu odpowiedzi. Radził sobie świetnie z najtrudniejszymi pytaniami. Cechy, które zademonstrował pozwalają postawić diagnozę o jego całkowitej sprawności umysłowej”.

CDN

Tekst Aleksandra Polewska


* Za: „Il Giornale Nuovo”, 31 lipca 1981

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!