TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 01:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Agata Christie w domu Abrahama

Śladami Abrahama (1)

AGATA CHRISTIE W DOMU ABRAHAMA

Spójrz w niebo i policz gwiazdy – powiedział pewnej nocy Bóg do bezdzietnego, starego Abrahama i dodał, że ilość gwiazd na niebie symbolizuje liczbę jego przyszłych potomków. Liczba materialnych śladów zachowanych po człowieku, o którym mawia się, że uwierzył wbrew nadziei, jest naturalnie nieporównywalnie niższa.

Kilka miesięcy temu pisałam o tym, jak to dziewiętnastowieczna Europa oniemiała ze zdumienia, gdy Paul Emil Botta, francuski lekarz, odkrył przypadkowo, że Stary Testament nie jest wcale zbiorem orientalnych legend konkurujących z „Baśniami tysiąca i jednej nocy”. Zresztą każdemu z nas trudno dziś uwierzyć, że jeszcze 200 lat temu uczeni nie dopuszczali do siebie choćby założenia, iż opisane w Starym Testamencie krainy geograficzne, takie jak Babilonia czy Asyria – mogły faktycznie istnieć. Odsłonięcie przez Bottę ruin asyryjskich murów wywołało nie tylko rewolucję w naukach historycznych, ale i ściągnęło do Palestyny i dawnej Mezopotamii, całe rzesze uczonych, awanturników, poszukiwaczy skarbów i wielu innych, których dziś nazwalibyśmy pewnie archeologami, ale wtedy jeszcze takiego terminu nie używano. Każdy z nich gnał tam opętany odkrywczą pasją, przyczyniając się w większej lub mniejszej mierze do odkrywania świata opisanego w Starym Testamencie.
Nazwy takie jak Asyria, Babilonia, Niniwa, Ur, Aszkelon czy Królestwo Saby znajdujemy dzisiaj na autentycznych, starożytnych mapach. Nikomu nie przyszłoby do głowy kwestionować ich istnienia. Jednak w XIX wieku odkrycie pozostałości tych miejsc stanowiło dla ówczesnych społeczeństw sensację na miarę dzisiejszych badań dotyczących związków biblijnego exodusu z wybuchem wulkanu na Santorini.

Morderstwo w Mezopotamii
W 1922 roku nauce znana była już dyscyplina zwana archeologią, a przybyły nad Eufrat Charles Leonard Woolley mógł się już mienić – awangardowym jeszcze wtedy tytułem archeologa, jego badania zaś finansowane były przez British Museum w kooperacji z Uniwersytetem Pensylwanii. Woolley zmarł jako szlachcic, ale urodził się jako syn zwyczajnego, brytyjskiego duchownego. Kto wie, czy to właśnie nie opowieści taty pastora o wielkim potopie, zamienionej w słup soli żonie Lota czy Abrahamie, dały początek jego późniejszym, głośnym odkryciom.
W 1906 roku, jako dwudziestosześcioletni absolwent Oxfordu, zdobywał pierwsze archeologiczne szlify u boku samego sir Artura Evansa – odkrywcy labiryntu w Knossos. Kilka lat potem, ze swoim nietuzinkowym przyjacielem – archeologiem, podróżnikiem i szpiegiem – Thomasem E. Laurencem (słynnym, filmowym Lawrencem z Arabii) prowadził prace badawcze w Mezopotamii. W 1916 roku, gdy Lawrence przyłączył się do antytureckiego powstania Arabów, oddając się bez reszty polityce i pracy w wywiadzie, Woolley postanowił działać na własny rachunek. Na początku lat dwudziestych trafił do Ur, biblijnego miasta Abrahama, i opuścił je dopiero w 1934 roku. W wykopaliskach pomagał mu niejaki Max Mallowan, któremu to z kolei w pierwszej połowie lat trzydziestych, towarzyszyła w podróżach na Bliski Wschód, świeżo poślubiona pisarka Agata Christie. Zainspirowana tajemniczymi ruinami odkrywanymi przez ekipę męża, umieściła wśród nich akcję kilku ze swych słynnych powieści. Najgłośniejsza spośród tych zaś nosi tytuł „Morderstwo w Mezopotamii”.

Szlachectwo za dom Ojca Wiary
W latach dwudziestych i pierwszej połowie lat trzydziestych minionego wieku, Woolley z grupą swych pomocników odkopywał słynne Ur Chaldejskie, czyli rodzinne miasto Abrahama. Prócz zikkuratu wzniesionego około 2100 roku przed Chrystusem, ku czci Sina – boga księżyca, jego ekipa odnalazła również królewskie grobowce i pozostałości domów przy starożytnych ulicach, którym szef ekspedycji nadał osobliwe nazwy. Jedna z ulic, dla przykładu, nazywa się „Ojcze Nasz” (Paternoster Row), inna to „Aleja Kościelna” (Church Lane). To właśnie u zbiegu Kościelnej i Szerokiej (Broad Street), w pobliżu pozostałości pałacu trzeciej dynastii z Ur, widnieje zagłębienie wyłożone kamienną posadzką, z częściowo odtworzonymi murami domostwa jednego z największych odkopanych przez Woolley’a, którego powstanie datuje się na okres między 2000 a 1595 rokiem przed naszą erą. Jego odkrywca ogłosił światu, iż znalazł miejsce narodzin Abrahama. Otrzymał za to tytuł szlachecki. Możliwość, iż ojciec naszej wiary naprawdę przyszedł na świat w tym domu, jest znikoma, mimo to znalezisko na rogu alei Kościelnej i ulicy Szerokiej cieszy się ogromną popularnością wśród turystów.
Dzisiejsze Ur znajduje się w granicach Iraku, nosi nazwę Tal al-Mukajjar i jest po prostu przeciętną mieściną. Jednak w trzecim tysiącleciu przed Chrystusem stanowiło jedno z największych miast Mezopotamii. Posiadało port na Eufracie położonym bardzo blisko Zatoki Perskiej. Było tak ważnym ośrodkiem handlowym, że w późniejszych czasach można je byłoby porównywać z samą Wenecją. Statki rzeczne, karawany osłów i wozy ciągnięte przez woły łączyły Ur i Mezopotamię z terenami dzisiejszego Afganistanu, Turcji, Iranu, Syrii, Egiptu i Izraela. Za miastem rosły palmy daktylowe. Kanały nawadniające biegnące od Eufratu i Tygrysu, który w tamtej epoce płynął bliżej miasta, pozwalały na uprawę jęczmienia, soczewicy, cebuli i czosnku. Tylko niewielka część ludności potrafiła czytać i pisać. Według Piotra Michałowskiego z Uniwersytetu Michigan w Ann Arbor, autorytetu w tematyce związanej z Mezopotamią, Abraham – jeśli był piśmienny – musiał pobierać lekcje w domu kapłana lub urzędnika. W tamtych czasach uczono by go języków, arytmetyki i księgowości. Nade wszystko jednak kładziono by nacisk na literaturę sumeryjską. Ur było bowiem nie tylko dziełem Sumerów, ale i jednym z najważniejszych ośrodków ich kultury. Początki tego miasta sięgają około 5 tysięcy lat przed naszą erą.

Aleksandra Polewska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!