TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 12:50
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A Królestwu Jego nie będzie końca - Credo

Credo...wierzę...

A Królestwu Jego nie będzie końca

credo

Jako wierzący żyjemy w dwu światach równocześnie. Jednym jest świat doczesności, który tu na ziemi został oddany do dyspozycji szatana, jego wojska, zbuntowanych aniołów oraz najemników, jakimi są ludzie wybierający grzech. Drugim jest świat Boży, który na ziemi jest „podziemiem” w imperium Księcia tego świata. Jest to „podziemie” zorganizowane przez Jezusa, który chce udowodnić szatanowi, że posłuszeństwo Bogu jest miliardy razy mądrzejsze niż pełnienie swojej woli. Szatan bowiem znając w wyjątkowo jasny sposób wolę Boga, postawił na pełnienie swojej woli i budowy swego imperium z tymi, którzy wyżej cenią własną wolę niż Boga.

Powtórne przyjście Syna Bożego będzie połączone nie tylko z Ostatecznym Sądem, ale i zdecydowanym oddzieleniem królestwa Bożego od imperium nieprawości, jakim zarządza szatan. Bóg strąci szatana do otchłani i uniemożliwi mu jakiekolwiek oddziaływanie na zbawionych. Natomiast świętym otworzy przestrzeń swego królestwa i wezwie ich do udziału w pełni jego życia.

Tajemnica życia w niebie rozumianym jako królestwo Jezusa, które oddycha wiecznością w księgach natchnionych jest tylko sygnalizowana, a wejście w nią będzie dla wszystkich zdumieniem, które nie zna granic. Niektórzy mistycy byli na chwilę dopuszczeni do spojrzenia na bogactwo nieba, ale wszyscy za
św. Pawłem powtarzają: „czego oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, to Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).

Rysy królestwa Jezusa są nakreślone w prefacji śpiewanej z okazji uroczystości Chrystusa Króla. Oto jej słowa: „Jezus poddawszy swej władzy wszelki stworzenia, przekazał majestatowi Ojca wieczne i powszechne królestwo, królestwo prawdy  i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. 

Jezus poddał swej władzy wszystko, gdy udowodnił szatanowi, że prawdziwe życie nie polega tylko na osobistych sukcesach, ale i na umiejętności zamieniania klęski w ofiarę z siebie. Ta ofiara w rękach Ojca niebieskiego posiada wartość miliardy razy większą niż nawet największe sukcesy, jakie na własną rękę odnoszą stworzenia. Sztuka zamieniania klęski w ofiarę, to umiejętność, której nie zna nikt poza Chrystusem i Jego uczniami. Ta umiejętność decyduje o sile królestwa Bożego na ziemi, bo skoro ono żyje w „podziemiu” to jest nieustannie atakowane, lub kuszone sukcesami kariery. Jezus na ziemi został ukoronowany cierniem dla upokorzenia i wyśmiania Jego królestwa. On się na to zgodził. A św. Faustyna zapisała, że Prawda zawsze chodzi w cierniowej koronie. 

A oto przymioty królestwa Jezusowego: królestwo wieczne, czyli nie do zniszczenia. Ono jest Bożym imperium, w niebie bez jakiegokolwiek zagrożenia, ani od wewnątrz, ani od zewnątrz.

Królestwo powszechne, czyli obejmujące każdego, kto tylko chce w nim uczestniczyć. Każdy ma w nim swe zadania i raduj się pełniąc je, bo tak wielbi Boga Ojca i tak służy wszystkim. Tajemnica powszechności jest wpisana w przymioty Kościoła Jezusowego na ziemi. On jest organizacją powszechną, czyli przekracza wszystkie granice i jest w nim miejsce na każdego, kto ma dobrą wolę. Świat nie zna takiej instytucji, bo jest oparty nie na służbie, ale na rządzeniu, a władza zawsze układa innych w stopnie hierarchii i uległości.

Królestwo prawdy, czyli samego światła. W nim nie ma miejsca na żadne kłamstwo. Bogactwo prawdy jest wielką tajemnicą i przez całą wieczność będzie trwało dorastanie do niej oraz coraz pełniejsze jej poznawanie. To jest przestrzeń nieograniczona, bo nikt nie będzie w stanie dojść do poznania prawdy tak, jak ją zna Bóg.

Królestwo życia, czyli pełnia dynamizmu nastawionego na wzrost i wydawanie owoców. Życie biologiczne, psychiczne i duchowe to tylko mały odblask bogactwa życia Bożego, w którym wszystkie niższe formy życia są obecne i odnajdują swe zadania. To życie nieba jest jedną wielką symfonią zdumiewającej harmonii i ono wielbi Boga.

 Królestwo świętości i łaski, czyli wypełnione Bogiem. Świętość jest łaską, darem Boga, który nie jest przekazywany w naturze człowieka, ale jest nadzwyczajnym darem wynoszącym nas ponad wszelkie stworzenia, jednocząc nas z Bogiem jako Ojcem.

Królestwo sprawiedliwości, w którym wszystko jest na swoim miejscu i spełnia zadania, jaki są mu wyznaczone. Szczęście tej sprawiedliwości przerasta nasze wyobrażenia, bo jest świadomością niepowtarzalności zadań wyznaczonych nam przez Boga na wieczność.

Królestwo miłości, bo jest ono środowiskiem żyjącym Bożą miłością. Miłość Ojca do Syna i Syna do Ojca, jest uosobiona w Duchu Świętym. On ogarnia wszystkie serca należących do królestwa zbawionych. W nich wszystkie ludzkie odruchy miłości są podporządkowane miłości Bożej, a ta jest niepojętym darem osobistego spotkania z Bogiem.

Królestwo pokoju, który nie ma nic wspólnego z tym, co my nazywamy pokojem, bo dla nas pokój to święty spokój i próba zachowania na długo tego, co posiadamy. Boży pokój to moc, dająca człowiekowi pewność tego, kim jest i do czego jest potrzebny Bogu. Ten pokój noszą w sercu wierzący w Jezusa.

Rysy królestwa Chrystusowego winny być w pewnej mierze dostrzegane w Jego „podziemiu”, czyli Kościele, jaki założył na ziemi. Świat w środowisku wierzących winien dostrzegać to, o czym mówimy w prefacji w uroczystość Chrystusa Króla. Oczywiście wiemy, że żadne „podziemie” nie może kusić się o manifestowanie siebie w formie imperium na ziemi. Jeśli w Kościele czynią to pewni ludzie, to opowiadają się po stronie logiki tego świata, a nie logiki Jezusa.

ks. Edward Staniek

 

Król ukryty

Kiedy patrzymy na przejmujący obraz Jezusa Chrystusa w cierniowej koronie, ubranego w szkarłatny płaszcz z trzciną zamiast berła natychmiast przypomina nam się scena ewangeliczna z procesu, podczas którego dla zabawy i drwiny żołnierze „przebrali” Jezusa za króla. I przypomina nam się również uroczystość Chrystusa Króla, podczas której odczytywany jest fragment Ewangelii mówiący o ukrzyżowaniu. I wreszcie przypominają nam się słowa Jezusa do uczniów, kiedy mówiąc o królach i władcach tego świata i sposobach ich sprawowania władzy, przykazuje im stanowczo: „Nie tak będzie pośród was”. I tak oto mamy obraz Jego królowania.

Namalowany przez Philippe de Champaigne w 1654 roku dla opactwa Port-Royal des Champs obraz Ecce Homo („Oto Człowiek”) inspiruje i jednocześnie wyjaśnia językiem obrazowym niepokoje czasów, w których powstał. Zanim wrócimy do samego dzieła przyjrzyjmy się owym siedemnastowiecznym niepokojom. 

Pierwszym jest filozofia Blaise’a Pascala. Ten francuski matematyk i fizyk właśnie w roku 1654 przeżył wypadek, w którym omal nie zginął i w dwa tygodnie po nim doznał mistycznego przeżycia: objawił mu się, jak sam napisał: „Ogień. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, nie ten filozofów i naukowców”. Od tego czasu pogłębia on swoje życie religijne, pisze słynne „Myśli” i broni jansenizmu, czyli ruchu religijnego podkreślającego przyrodzoną deprawację i niegodność człowieka. Ruch ten niestety, bardzo osłabi katolickość niektórych krajów w Europie. Drugim ważnym elementem tamtych czasów była twórczość Jean-Baptiste Racine’a, francuskiego dramaturga uważanego za jednego z największych tragików wszystkich czasów, który w przesiąkniętych pesymizmem sztukach analizował ludzkie namiętności. I wreszcie na koniec mamy teologię Jacquesa-Benigne Bossueta, katolickiego biskupa, który używał argumentów teologicznych dla uzasadnienia monarchii absolutnej (był wychowawcą króla Ludwika XIV). Bossuet twierdził również, że Boża Opatrzność jest zwornikiem łączącym zasadniczo odrębne dzieje świeckie i historię świętą. W tej ostatniej widział uniżenie Chrystusa i cierpienie Kościoła, najlepiej widoczne z perspektywy krzyża. Trochę to wszystko skomplikowane, ale takie właśnie sprawy i pesymietyczne idee kotłowały się w głowie naszego malarza Philippe de Champaigne, który również był związany z jansenistami. Ale możemy powiedzieć, że jego dzieło jest w pewnym sensie wizją prorocką.

Jest to pełna tragizmu wizja świata, który ma nadejść, świata bez Boga, a właściwie świata, w którym Bóg staje się Bogiem Ukrytym. Bogiem, który przestaje się ukazywać w strukturach rozumowych i ekonomicznych, bo te struktury pozbywają się ludzi i sytuacji, przez które do niedawna manifestowała się Jego obecność. Ta prorocka wizja dotyczy nie tylko czasów, które nastąpiły wkrótce po namalowaniu obrazu, ale również czasów dzisiejszych i kryzysu religijnego. Człowiek pozostawiony samemu sobie, podąża coraz bardziej za swoimi potrzebami i mirażami, aż w pewnym momencie oczywistość Boga znika sprzed jego oczu. Jest to dramatyczna wizja, która nie pozostawia człowiekowi innej alternatywy, niż absolutne porzucenie Boga celem zanurzenia się w świecie, albo absolutne odrzucenie świata, aby przyjąć Boga. Ten dramat był odzwierciedleniem jansenizmu, który zamknął się w takiej właśnie bezwarunkowej alternatywie. 

Możemy teraz wrócić do obrazu Ecce Homo, który został namalowany jako wyzwanie rzucone temu nowemu porządkowi świata rodzącemu się w siedemnastym wieku, świata, który rościł sobie prawo posiadania jedynego możliwego dla człowieka punktu widzenia. W jego kompozycji naznaczonej niezaśmieconym i surowym klasycyzmem, gdzie człowieczeństwo oblicza Jezusa powoduje nasze głębokie wzruszenie, Phillippe de Champaigne pozwolił sobie na niespodziewane tchnięcie baroku.  Niczym odgłos pioruna spada na nas jego wyznanie wiary poprzez purpurowy płaszcz, który nadaje obrazowi niemal nadnaturalnej wymowy. 

Wspomniany Pascal zakończył swoje młode życie w wieku 39 lat przekonany o słabości ludzkiej natury, również Racine umarł w swoich głęboko pesymistycznych poglądach. Bossuet upierając się, że Bóg pośrednio wpływa na dzieje ludzkie, a rewolty są grzechem, toczył walkę z góry skazaną na przegraną. Na tym tle nasz malarz Philippe de Champaigne, pozostawia nas jednak z nutą optymizmu. W swoim Ecce Homo nakreśla świadectwo w krwisto czerwonej barwie, że do końca czasów, „ukryty Bóg” nigdy nie przestanie objawiać swojej chwały we wszystkich ludziach, którzy będą dawać najwyższy dowód swojej miłości „oddając swoje własne życie za przyjaciół” (J 15, 13).

AAK

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!