TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 22 Lipca 2025, 08:13
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Milion okazji - rekolekcje wielkopostne (3)

Milion okazji - rekolekcje wielkopostne (3)

Rok 2024 został ogłoszony przez papieża rokiem modlitwy. W obecnym cyklu wielkopostnych refleksji pragniemy przyjrzeć się modlitwie z nieco innej perspektywy – z punku widzenia człowieka zabieganego, wyczerpanego tempem życia i obowiązkami. Jak się modlić, by czuć związek z Bogiem? 

Pewnego dnia na wysokich schodach kościoła, gdy wychodziłem po zakończonej Mszy, podeszła nieznajoma kobieta. Prosiła o błogosławieństwo, nie zdążyła bowiem na Eucharystię. Był poranek, spieszyła się do pracy. Zatrzymała się jednak na kilka minut rozmowy i wyraziła żal, że kapłani tak rzadko korzystają z przywileju udzielania błogosławieństwa. Nie mówiła o liturgii, ale o takim codziennym, powszednim błogosławieństwie w przeróżnych sytuacjach życia. Po wielu latach kapłańskiej posługi muszę zgodzić się z tą kobietą. Dar błogosławienia ludzi jest wielkim darem i powinno się z niego korzystać jak najczęściej. W jednym tylko nie mogę przyznać racji tej kobiecie – nie tylko kapłani zaniedbują ten dar. Wszyscy bowiem mamy prawo modlić się o błogosławieństwo dla drugiego człowieka. Korzystajmy z tej szansy codziennie. Czym jest takie błogosławieństwo? 

W teologii biblijnej błogosławieństwo jest darem wyrażonym za pomocą słowa. Jest więc swoistą modlitwą, która w zależności od kontekstu staje się błaganiem albo dziękczynieniem. W pierwszym przypadku jest przyzywaniem Bożej opieki i stwórczej mocy Boga. W drugiej sytuacji jest uwielbieniem Boga i pochwałą jego hojności. Błogosławieństwo jest środkiem osiągnięcia egzystencjalnego dobrobytu i życiowego powodzenia, które bywa określane w Starym Testamencie mianem pełnego pokoju. Pokój ów nie jest związany wyłącznie z bogactwem materialnym – choć w ludzkiej słabości niektórzy pragną tych bogactw ponad wszystko – ale bardziej dotyczy daru życia, płodności, Bożej dobroci i opieki.Pośród wszystkich błogosławieństw szczególne znaczenie należy się błogosławieństwu ojcowskiemu (dziś zapewne dodamy także modlitwę matki). Ojciec jest ziemskim obrazem hojności Boga, źródłem życia i nauczycielem wiary. Rodzice błogosławiący swoje dzieci przekazują im niezwykły dar. Zachowaliśmy ten ceremoniał w czasie udzielania sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego czy przed ślubem. Zniknął on jednak w wielu domach jako element codziennej modlitwy i łączności rodziny z Bogiem. Osobiście znam tylko jedną rodzinę, w której dzieci przed wyjściem z domu, zwłaszcza na dłuższy czas, proszą rodziców o znak krzyża na czole. Dotyczy to dzieci już dorosłych, pracujących zawodowo. A czy rodzice mogą prosić swe dzieci o błogosławieństwo? Sądzę, że nie ma przeszkód. W niektórych okolicznościach człowiek błogosławi Boga, a więc swego Stwórcę i Pana. Wprawdzie księga Nehemiasza przyznaje, że imię Boga wyższe jest ponad wszelkie błogosławieństwo i chwałę, to jednak nie przeszkadza, by człowiek wyrażał poprzez błogosławieństwo swoje dziękczynienie i sławił Bożą hojność (Neh 9, 5). Biblia wymienia czasem sytuacje, kiedy słaby, ubogi człowiek  udziela błogosławieństwa Bogu Najwyższemu. Dzieci więc – na zasadzie podobieństwa – powinny błogosławić swoich rodziców za dar życia i wiary. Błogosławieństwo towarzyszy ludziom już od chwili stworzenia, od pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju. Bóg objawia się ludowi jako źródło błogosławieństwa: „Spłyną na ciebie i spoczną wszystkie te błogosławieństwa, jeśli będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego. Będziesz błogosławiony w mieście, błogosławiony na polu. (…) Błogosławione będzie twoje wejście i wyjście. Pan sprawi, że twoi wrogowie, którzy powstaną przeciw tobie, zostaną pobici przez ciebie. Jedną szli drogą przeciw tobie, a siedmioma drogami uciekać będą przed tobą” (por. Pwt 28, 1-14). Boże błogosławieństwo cichnie jednak w okresie proroków, częściej pojawiają się wówczas złorzeczenia. Izrael, pomimo licznych darów, lekceważy Boga, stąd niebo częściej śle teraz ostrzeżenia niż obietnice.Słowo „błogosławieństwa” powraca z mocą za sprawą Jezusa Chrystusa i rodzącego się Kościoła. Święty Paweł i inni apostołowie hojnie udzielają Bożej miłości, uzdrawiają w Jego imieniu, zapraszają do nowego życia. Pełnią Bożego błogosławieństwa można nazwać tchnienie Ducha Świętego, który pragnie napełnić swoim życiem narody całej ziemi.     

Każdy z nas ma prawo, wręcz powinien brać udział w tym codziennym przekazywaniu światu dobrego słowa, dobrej modlitwy i myśli zawartej w błogosławieństwie. Przeczytałem kiedyś świadectwo pewnej kobiety, która zaczęła praktykować modlitwę błogosławieństw. Błogosławiła – najczęściej tylko w myśli – swoją trochę zagubioną rodzinę. Błogosławiła sąsiadów, których nie lubiła i szefostwo w pracy, które gnębiło pracowników. Błogosławiła nawet przypadkowo dostrzeżonych na ulicy ludzi, którzy nieśli wypisane na twarzy całe wersety smutku, szarości, nieudanego życia. Błogosławiła ich i szła dalej, zostawiając Bogu pomysły i działanie. Nigdy nie mówiła Stwórcy, co powinien zrobić dla tych ludzi, ani w jaki sposób pokierować ich życiem. Po prostu – szła i błogosławiła…Po wielu miesiącach zaczęła zauważać zmiany. Błogosławieństwo, którego udzielała osobom niesympatycznym czy nielubianym sprawiało, że teraz trudniej było ich osądzać. Patrzyła innymi oczyma. Udzielając błogosławieństwa wchodziła w pewien wewnętrzny związek, czuła się bardziej odpowiedzialna za niektóre osoby czy wydarzenia. Może te osoby faktycznie zmieniały się w dobrym kierunku? A może ona miała więcej cierpliwości i wielkoduszności? Nie wiem, ale kontynuowała swoją misję cichego, codziennego błogosławieństwa.  Dzięki sakramentowi chrztu wszyscy posiadamy udział w powszechnym kapłaństwie. Możemy modlić się za innych i błogosławić. Matka Teresa z Kalkuty porównywała chrześcijan do drutów elektrycznych, którymi prąd płynie w kierunku ciemności. Druty nie świecą same z siebie, ale mogą przekazywać energię i pomagają rozświetlać życie. To jest właśnie rola błogosławieństwa. Jeżeli więc zabraknie niekiedy czasu na spokojną modlitwę w zacisznym kąciku świątyni lub mieszkania, módlmy się w inny sposób – rozrzucając po świecie Boże błogosławieństwo. Przyznam, że najpierw ta modlitwa wydaje się prosta. Cóż bowiem może był łatwiejszego, niż błogosławienie, choćby tylko w myślach, mijanych codziennie ludzi? Szybko okazuje się jednak, że przychodzą rozproszenia, że przypominają się ważne sprawy i problemy, że nasza uwaga wpada w sidła komunikatów i reklamy itp. Modlitwa błogosławieństwa to trudna walka, ale można ją zaczynać wiele razy dziennie. A najlepiej – jak zawsze – poprosić Ducha Świętego, by czuwał nad naszą modlitwą w drodze do pracy i z powrotem. ■

Tekst Ks. Janusz Stańczuk

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!