Wszyscy do Rzymu!
Po miesiącach emocji pełnych smutku
wreszcie emocjonujemy się z radości,
ponownie dzięki Janowi Pawłowi II
Przyznam się Wam, że choć nie jestem najlepszym przykładem systematycznej pracy, a nawet, żeby już być szczerym do bólu, w ogóle nie jestem przykładem takiej pracy, to jednak często po publikacji kolejnego numeru „Opiekuna” zdarza mi się myśleć o tematyce następnego wstępniaka. I nawet przy moim wrodzonym optymizmie tematy, które aż się prosiły, aby wziąć je na tapetę w ostatnich dniach, były precyzyjnym czarnym odwzorowaniem depresji jaka ogarnia nasze społeczeństwo. Najpierw chciałem zaapelować, aby nie szargano zwyczajów, które od zawsze uważam za piękne, a do takich należy wręczanie kwiatów: czy jest coś piękniejszego, absolutnie bezużytecznego w swej istocie – bo przecież cięte kwiaty szybko zwiędną i na nic się nie zdadzą – i przez to jeszcze piękniejszego w naszych czasach zdefiniowanych imperatywem użyteczności, niż bukiet kwiatów? Nie ma! I okazuje się, że ten piękny gest został zbezczeszczony, poprzez ostentacyjne użycie go wobec jednego z najgorszych ministrów, który wybronił się (został wybroniony) od poniesienia konsekwencji swojej bezczynności. Proszę wszystkich przyszłych solenizantów i jubilatów o wybaczenie, i Matkę Bożą, której uwielbiam przynosić kwiaty, proszę o wybaczenie: przez jakiś czas nie dam rady z kwiatami.
Później wydawało się, że główne miejsce na tej stronie trzeba będzie poświęcić czemuś, co określiłbym jako szach – MAK zadany pewnej wizji polskiego zachowania zwanego też kompleksem panny starej i brzydkiej i byłoby nad czym płakać oj, byłoby! Ale na szczęście ten temat mogę pozostawić innym, bardziej ode mnie zorientowanym. Bo oto nadeszła radość wielka! Jednym z najbardziej wzruszających momentów mojego życia była chwila, kiedy znajdując się na Placu św. Piotra w Rzymie podczas pogrzebu Jana Pawła II, patrzyłem na Księgę Pisma Świętego otwartą na skromnej trumnie naszego Rodaka i dokładnie widziałem jak wiatr nagle gwałtownie ją zamknął, wiatr, a może Wiatr. Jeszcze dziś, kiedy o tym piszę ciarki przechodzą mi po plecach i łzy stają w oczach. Bóg zamknął księgę życia Jana Pawła II. A teraz okazało się, i to jest ta radość niesamowita, że ta księga jest Panu Bogu niezmiernie cenna i tak szybko dał nam tego znaki: Jan Paweł II dołączy do błogosławionych Kościoła. I już nie mogę się doczekać, kiedy znowu poczuję te ciarki na plecach i łzy napłyną mi do oczu na Placu Świętego Piotra. Jeśli uda mi się tam dopchać... A co ma się nie udać? Nie dajmy się zastraszyć doniesieniami o spodziewanych milionach pielgrzymów, ale pomyślmy, jaki żal, gdyby nas tam zabrakło! Rok temu wigilia Niedzieli Miłosierdzia była dla nas strasznie bolesna. W tym roku będzie oczekiwaniem radosnym na potwierdzenie prawdy, którą w naszych sercach znaliśmy od początku. Wszyscy do Rzymu!
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!