TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 10:17
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sztuka pisania (piórem!)

Sztuka pisania (piórem!)

W połowie grudnia odwiedziłem Rypin, stolicę historycznej Ziemi Dobrzyńskiej. Przed spotkaniem autorskim w Miejskiej Bibliotece Publicznej udało mi się zwiedzić miejscowe muzeum, mieszczące się w tym samym budynku. Dwie jego sale prezentują historię miejscowego szkolnictwa. Oprowadzający mnie po muzeum kustosz zwrócił moją uwagę na przedwojenne świadectwa szkolne prezentowane w gablotach, w których szczególne miejsce zajmowała ocena z religii. Ocena ta nie tylko była wpisywana na samym początku świadectwa, ale również miała wielkie znaczenie dla promocji ucznia do kolejnej klasy. 

W Rypinie przedwojennym jeden z księży katechetów zasłynął wystawiając oceny niedostateczne z religii całej klasie, co spowodowało zatrzymanie ich na kolejny rok w szkole! Oglądając stare rypińskie świadectwa i dzienniki szkolne podziwiałem piękne, regularne, odręczne pismo. To oczywiście nic niezwykłego, wszyscy zapewne mamy w domach stare, rodzinne dokumenty starannie wykaligrafowane przez naszych przodków. Dzisiaj dokumenty produkują drukarki komputerowe zapewniające dowolność w kolorze, wielkości i kroju pisma. Te sprawne urządzenia pracują z prędkością, która zadziwiłaby średniowiecznego skrybę. Tak jak oszołomiła szybkość, z jaką wprowadzamy słowa na wirtualną kartkę wyświetlaną na ekranie komputera. Biegłość z jaką uderzają w klawiaturę ludzie wyćwiczeni w bezwzrokowej technice wprowadzania tekstu jest naprawdę imponująca. Możemy tworzyć i drukować teksty szybciej niż jakiekolwiek inne pokolenie. Nie dotyczy to tylko procesu twórczego, ale także rozpowszechniania słowa – które w internecie może być dostępne zaledwie ułamek sekundy później po zakończeniu pisania. Jest to już dzisiaj tak naturalne, że w ogóle się nad tym nie zastanawiamy. Przywykliśmy do szaleńczego tempa – piszemy i czytamy również w sposób szaleńczy. Bez większego zastanowienia, byle wypluć (lub przełknąć) kolejne wersy. Czy można w ogóle nazwać pisaniem czynność obsługi edytora tekstu? Tekst w komputerze powstaje dzięki naciskaniu poszczególnych przycisków, jest wystukiwany, a nie pisany. Tworzenie tekstu na komputerze jest bliższe grze na pianinie niż pisaniu na papierze.

Żeby się przekonać, jak bardzo pisanie różni się od wystukiwania tekstu, trzeba wziąć do ręki pióro. Najlepiej gęsie. Można to zrobić w Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie, w sali urządzonej jak stara klasa. Są tam ławki z kałamarzami, w których można usiąść, zakładając wcześniej granatowy mundurek. Dopiero zmagając się z gęsim piórem zrozumiałem, dlaczego mundurki były granatowe. Moje zadanie kaligraficzne zrobiłem na ocenę niedostateczną, nie dość, że bardzo brzydko, nie dość, że z potężnymi kleksami, to jeszcze cały umazałem się atramentem. Pisanie jest rzeczą trudną. Szybkość, z jaką dzisiaj tworzymy teksty w swoich komputerach i telefonach komórkowych sprawia, że akt pisania może wydawać się łatwy i przyjemny. Ktokolwiek musiałby napisać wiersz, list, artykuł czy podanie gęsim piórem – ten ważyłby każde słowo, nad każdą literą musiałby się pochylić, nad każdym przecinkiem zastanowić. Atramentu nie da się tak łatwo usunąć z kartki, piórem (nawet ze stalówką) nie da się tak szybko pisać, że niemal bez namysłu. Opór jaki stawiały stare materiały piśmiennicze autorowi sprawiał, że słowa miały większą wagę. Co więcej, ważna była nie tylko treść, ale i forma pisma. Pismo kształtne, czytelne i ładne zdradzało wyrobioną  rękę, zatem osobę wykształconą, pewną swej wiedzy i umiejętności. Pismo niewprawne dyskredytowało autora. Gdyby moje rypińskie bazgroły obejrzał przedwojenny nauczyciel, nie uwierzyłby, że wyszły spod ręki człowieka zawodowo uprawiającego literaturę. Raczej uznałby mnie za analfabetę.

Jest taki zabawny skecz kabaretu Hrabi, w którym Asia Kołaczkowska gra nauczycielkę pierwszej klasy. Przytaczam z pamięci, więc pewnie niezbyt dokładnie:  A teraz nauka pisania. Dzieci wyjmujemy telefony. Naciśnijcie trzy razy dwójkę, raz czwórkę...

Paradoksalnie dzisiaj dzieci mogą nie widzieć sensu w nauce kaligrafii. Ślęcząc w domu nad zeszytami w trzy linie mogą obserwować rodziców wysyłających sms-y, używających komputera i z rzadka notujących coś na karteluszkach w sposób niedbały i nieczytelny. Coraz rzadziej dzisiaj piszemy na papierze, a jeśli już to robimy, to są to bazgroły, których odczytanie jest niemożliwe dla kogoś poza nami (a i dla nas bywa problemem). To zapewne znak czasów, ale czy aby postęp w dziedzinie piśmiennictwa nie ma żadnych ciemnych stron? Czy szybkość pisania idzie w parze z jakością tego, co piszemy? 

Miłosz Kamil Manasterski, 

poeta, red. nacz. Magazynu Związku Literatów Polskich www.literaci.eu

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!