TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 02:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Społeczny charakter własności

Społeczny charakter własności

Gdy mówimy o własności to zazwyczaj myślimy o tym co posiadamy, co jest moje. Temat własności w Nauce społecznej Kościoła jest doskonałym przykładem ewolucji poglądów i podejścia do tej kwestii, które zmieniało się w ciągu wieków. Jednocześnie przypomina nam, że Nauka społeczna Kościoła nie ma charakteru dogmatycznego i poglądy na różne tematy społeczne mogą się zmieniać wraz z rozwojem. W ten sposób dokonuje się także interpretacja nowych zjawisk społecznych w świetle Ewangelii.

Klasyczny i ogólny podział na własność prywatną i wspólną, wiąże się też z ciągłą dyskusją nad priorytetem jednej formy nad drugą. Papież Leon XIII w Encyklice Rerum novarum pisał: „Aby więc zapewnić człowiekowi stałą możność zaspokajania potrzeb, musiała natura dać człowiekowi dobra materialne do stałego i trwałego użycia. Tej zaś trwałości żadna rzecz nie potrafi zapewnić, jak tylko ziemia ze swoją hojnością. I nie ma podstaw do wysuwania opatrzności państwowej na usprawiedliwienie własności wspólnej; człowiek bowiem starszy jest, niźli państwo, a prawo do życia i do troski o ciało otrzymał jeszcze, zanim jakiekolwiek powstało państwo”. Encyklika ta powstała w odpowiedzi na manifest komunistyczny, w którym była zawarta krytyka własności prywatnej i wezwanie do upaństwowienia ziemi i środków produkcji. Dlatego papież Leon XIII bardzo mocno podkreślił znaczenie własności prywatnej i wręcz zanegował rolę własności wspólnej, czyli państwowej. Taki pogląd na własność państwową był związany z okolicznościami, które pojawiły się w tamtych czasach. Nie można jednak absolutyzować prawa do własności prywatnej, zwłaszcza w obliczu gromadzenia wielkich dóbr w rękach tylko nielicznych. Z upływem lat nauczanie Kościoła podjęło tę kwestię, zwracając uwagę na charakter społeczny własności prywatnej. Sobór Watykański II w Konstytucji Gaudium et Spes wyraził to w ten sposób: „Własność prywatna posiada z natury swojej charakter społeczny, oparty na prawie powszechnego przeznaczenia dóbr. Zdarza się zaś, że wskutek zapoznania tego charakteru społecznego, własność staje się częstokroć okazją do chciwości i poważnych zaburzeń, do tego stopnia, że daje pretekst przeciwnikom do kwestionowania samego prawa”. Oczywiście wciąż prawo do własności prywatnej jest niepodważalne, ale w korzystaniu z posiadanych dóbr trzeba mieć na uwadze także innych. Paweł VI zwraca uwagę, że prawo do własności prywatnej nie jest najwyższym i podlega także ograniczeniom, zwłaszcza wtedy gdy staje w konflikcie z dobrem wspólnym. W Adhortacji Populorum progressio mówi otwarcie: „Wspólne dobro wymaga więc niekiedy wywłaszczenia gruntów, jeżeli zdarzy się, że jakieś posiadłości ziemskie stanowią przeszkodę dla wspólnego dobrobytu, jak na przykład gdy są zbyt rozległe, gdy mało albo wcale nie są uprawiane, gdy powodują nędzę ludności, gdy przynoszą poważną szkodę krajowi”. Tak więc prawo do własności prywatnej jest podporządkowane dobru wspólnemu. Należy uważać aby nie mylić poglądów na temat własności i utożsamiać ich z marksizmem, przestrzega przed tym Jan Paweł II w Encyklice Laborem exercens, mówiąc że zasada nauczana przez Kościół „różni się radykalnie od programu kolektywizmu głoszonego przez marksizm, a także na przestrzeni dziesięcioleci, jakie minęły od czasów encykliki Leona XIII, wprowadzonego już w życie w różnych krajach świata. Różni się ona równocześnie od programu kapitalizmu stosowanego w praktyce przez liberalizm i zbudowane na nim ustroje polityczne. W tym drugim wypadku różnica polega na sposobie rozumienia samego prawa własności. Tradycja chrześcijańska nigdy nie podtrzymywała tego prawa jako absolutnej i nienaruszalnej zasady. Zawsze rozumiała je natomiast w najszerszym kontekście powszechnego prawa wszystkich do korzystania z dóbr całego stworzenia: prawo osobistego posiadania jako podporządkowane prawu powszechnego używania, uniwersalnemu przeznaczeniu dóbr”.
Przyznam szczerze, że kiedyś byłem przekonany, że jedynym ratunkiem dla gospodarki jest własność prywatna. W latach 70. i 80. ubiegłego stulecia w naszym kraju można było doskonale dostrzec jak w przedsiębiorstwach państwowych szerzyło się marnotrawstwo, a małe drobne firmy prywatne produkowały taniej i lepiej. O państwowe, czyli wszystkich i nikt o to nie dbał. A prywatne było moje, więc trzeba tego przypilnować. Logiczne więc, że prywatyzacja powinna przynieść pozytywne rezultaty. Firmy będące tylko w prywatnych rękach mogą przynosić zyski i dobrze funkcjonować. Wydaje się to takie proste, więc prywatyzacja powinna rozwiązać wszystkie problemy. Patrząc na przykłady z ostatnich lat sami udzielmy sobie odpowiedzi. Ja po latach zmieniłem zdanie i jestem raczej przekonany, że nie wszystko musi być w prywatnych rękach, aby dobrze funkcjonowało. Jestem nawet przekonany, że są dziedziny produkcji i usług, które powinny być pod całkowitą kontrolą państwa.

Odwołam się jeszcze do tragicznego wydarzenia z Włoch i zawalenia się wiaduktu na autostradzie. Po tym fakcie rozgorzała dyskusja dotycząca oddawania w prywatne ręce zarządzania autostradami. Zarządzający pobierali opłaty nie dbając o utrzymanie autostrady w odpowiednim stanie i to doprowadziło do tragedii. Prywatne zarządzanie, czy też własność prywatna nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.

ks. Paweł Guździoł

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!