TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 13 Sierpnia 2025, 15:04
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sekwencja Dies irae

Sekwencja Dies irae

Październik, jesień, wprowadza nas w zadumę nad przemijaniem tego świata, kulminacją tych refleksji jest uroczystość Wszystkich Świętych i wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Przypomnijmy sobie jeden z najznakomitszych utworów związanych z Mszą żałobną. Tomasz z Celano, franciszkanin, przyjaciel i pierwszy biograf św. Franciszka z Asyżu, uchodzi za twórcę jednej z najbardziej popularnych w wiekach średnich sekwencji Dies irae, początkowo służyła do nabożeństw prywatnych, od XIII wieku włączona do obrzędu Mszy żałobnej. Hymn jest pełną dramatyzmu poetycką wizją Sądu Ostatecznego, którego przeczuwana bliskość napawa człowieka lękiem przed wiecznym potępieniem. Jedyną nadzieją na ocalenie jest łaska Chrystusa, który okazał swe miłosierdzie grzesznej Marii Magdalenie i łotrowi na krzyżu. 

Sekwencja ta była częścią requiem, które wędruje przez dzieje muzyki - od Ockeghema do Pendereckiego: czyli od średniowiecza do współczesności - a jego wędrówka nie przypomina ewolucji innych form i gatunków muzyki. Requiem muzyczne jest ucieleśnieniem w kształtach dźwiękowych pewnej idei, pewnych obsesji, przeczuć i lęków związanych od zarania z ludzką świadomością na temat śmierci.

W muzyce chrześcijańskiej powstała i rozwinęła się ta szczególna manifestacja muzyki, znana pod skrótową nazwą requiem. Ważna jest wszakże cała formuła: Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis („Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...”). To zdanie - inwokacja, prośba -  formuła modlitwy wynika wprost z teologii zbawienia. Natomiast w pełni rozwinięty temat jest tekstem łacińskim Mszy żałobnej za zmarłych, z którym zrosły się pewne chorałowe melodie, w szczególności Dies irae („Dzień gniewu”). U podłoża muzycznego requiem tkwi splot idei, przekonań i przeświadczeń: groza śmierci jako nieuchronnego końca wszelkiego stworzenia i zarazem fascynacja tą śmiercią; wiara w Boską sprawiedliwość; nadzieja zbawienia i życia wiecznego; pamięć o zmarłych domagająca się modlitwy. Prawdziwe requiem powstaje z wiary; bez tej wiary religijnej, bodaj małej i słabej, requiem pojęte tylko jako wyraz grozy śmierci i jako hołd dla zmarłych jest niepełne, brakuje mu głównej racji istnienia, jest co najwyżej aluzją do nazwy i formy.

Dzieła o charakterze requiem Mozarta, Brahmsa, Mahlera, Berlioza, Brittena i innych kompozytorów powstały nie z poczucia klasycznej harmonii, ani z czystego poczucia piękna. One narodziły się raczej z poczucia dysharmonii, rozdarcia, pęknięcia, napięcia. I z przejmującego poczucia wzniosłości. Historia gatunku requiem w muzyce dzieli się na dwa zasadnicze okresy: od Ockeghema do Mozarta i od Mozarta do naszych czasów. Ten drugi okres to dzieje requiem romantycznego. Requiem romantyczne rodzi się z rozpaczy i nadziei, grozy i błogostanu, nizin zwątpienia i wyżyn wiary. Jest też jak most nad przepaścią, rozpięty między brzegiem zagłady, zniszczenia, katastrofy, kary i śmierci wiecznej (Dies irae), a brzegiem łaski i miłosierdzia, pocieszenia (Pie Jesu, Requiem aeternam). Requiem romantyczne przeraża i wstrząsa, a zarazem uspokaja i pociesza. Wszak motywem przewodnim jest tu modlitwa o spokój wieczny i światłość wiekuistą.

Tekst Dies irae - perła poezji średniowiecznej - jest głęboko zakorzeniony w tradycji biblijnej, nie można zatem powiedzieć, że jest wyłącznie wyrazem typowo średniowiecznych lęków dotyczących śmierci i sądu. Jest bezpośrednim nawiązaniem i rozwinięciem proroctwa Sofoniasza: „Dzień ów będzie dniem gniewu, dniem ucisku i utrapienia” (Sof 1, 15-16). Wśród nowotestamentalnych inspiracji tekstu Dies irae wymienić można scenę opisu Sądu Ostatecznego z Ewangelii wg św. Mateusza, w którym Chrystus mówi o Synu Człowieczym, który zasiądzie na tronie i będzie oddzielał sprawiedliwych i potępionych niczym pasterz, który oddziela owce i kozły (Mt 25, 31-46), oraz wizję sądu z Apokalipsy, który to sąd będzie się odbywać na podstawie tego, co jest zapisane o wszystkich ludzkich uczynkach w księdze życia (Ap 20, 11-15). 

Usunięcie praktycznie Dies irae z liturgii, po Soborze Watykańskim II, naruszyło w pewnym sensie tę delikatną równowagę pomiędzy tremendum a fascinosum. Aby zaś mogło zaistnieć urzeczenie, musi być także, element lęku i grozy. Należy pamiętać o zasadzie łacińskiej „norma modlitwy - normą wiary”, która mówi o tym, że modlitwa, a więc także i liturgia, odzwierciedla stan naszej wiary. Jak się modlimy, tak też i wierzymy. Jeśli liturgia została pozbawiona tego bardzo istotnego elementu, rzutuje to w bardzo istotny sposób na stan naszej wiary. Wiara taka może stać się triumfalistyczna. Pominięcie Dies irae w liturgii żałobnej jest odebraniem śmierci jej wymiaru powagi i grozy, która, jest jej nieodłącznym elementem. Kościół przez całe wieki modlił się właśnie w ten sposób, że wyrażał lęk zarówno przed śmiercią, jak i przed sądem, obok jednoczesnej postawy „Przyjdź, Panie Jezu” (Ap 22, 20). Jedna postawa nie wyklucza przecież drugiej.
 

ks. Jacek Paczkowski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!