TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 05 Sierpnia 2025, 23:25
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Rysio, Róża i Tusia mówią o samodzielności

Rysio, Róża i Tusia mówią o samodzielności

W czwartkowy wieczór pani Paulina oczekiwała swojego brata. Wujek Paweł miał przyjść, żeby pożyczyć torbę podróżną. Ależ Róża i Rysio zazdrościli kuzynom wyjazdu na kolonie. I to nad morze! Brat i siostra zastanawiali się, czy Wiktor i Filip przyjdą razem z wujkiem, bo mieli do nich mnóstwo pytań. I rzeczywiście. Zaraz po kolacji rozległ się dźwięk dzwonka i wujek z chłopcami weszli do mieszkania. 

- Cześć Paweł! - powitała go pani Paulina. - Torba już przygotowana, ale siadaj z nami. Herbaty się napijesz?

- Hej Paula! - wujek zawsze tak nazywał swoją siostrę. - Tak, poproszę. O cześć Mariusz! 

- Hej Paweł! Widzę, że szykuje się wam leniwy tydzień bez dzieci – zaśmiał się pan Mariusz i klepnął szwagra w ramię.

- Za naszych czasów na kolonie jeździło się na dwa lub trzy tygodnie. To dopiero była frajda! - rozmarzył się pan Paweł.

- I co – wtrąciła się pani Paulina, - chciałbyś, żeby chłopcy wyjechali na tak długo? - zapytał i nie czekając na odpowiedź mówiła dalej. - Moim zdaniem tamte kolonie czy obozy były za długie. Sama pamiętam jak tęskniłam i jak trudno było mi się zorganizować. Pierwszy tydzień był zawsze trudny.

- Nie mów tak głośno, bo mi się chłopaki rozmyślą! - zażartował pan Paweł i dodał obalając argumenty siostry. - Może i tak się czułaś, ale ja uważam, że to była niezła „zaprawa”. No może rzeczywiście trzy tygodnie to już przesada, ale na pełne dwa to wysłalibyśmy ich bez mrugnięcia okiem. Aga jest tego samego zdania.

- Wiem – potwierdziła pani Paulina. - Rozmawiałam z nią jakiś czas temu i miała niezły ubaw słuchając moich obaw, ale przecież chłopcy jadą drugi raz, więc wiecie już co i jak. Oni też.

Filip, Wiktor, Róża i Rysio też prowadzili ożywioną dyskusję. Tusia jakby najmniej zainteresowana tematem samodzielnego wyjazdu zajęta była swoim sprawami. Mimo wszystko słyszała całą rozmowę i nagle odwracając wzrok od układanki zapytała. 

- A wy się nie boicie tak sami jechać?

- Nie – odpowiedzieli zgodnie kuzyni. - Przecież jadą inne dzieci i opiekunowie.

- No ale bez mamy i taty musicie sobie sami poradzić – mówiła dalej Tusia nie dając za wygraną.

- No oczywiście, że sobie poradzimy! Grunt to dobra organizacja, lista rzeczy, które trzeba zabrać i coś, o czym niektórzy zapominają.

- A co takiego? - dopytała Róża.

- Trzeba słuchać opiekunów i nie wpadać na jakieś głupie i niebezpieczne pomysły – wyjaśnił Wiktor, a Filip pokiwał głową potwierdzając słowa brata.

Następnego dnia pani Paulina zadzwoniła do bratowej. 

- Wiesz, twoi chłopcy nagadali naszym dzieciom samych mądrości! Rysio jeszcze musiałby poczekać któryś rok, ale Róża, można powiedzieć, jest zwarta i gotowa. Powiedziała, że też chce być samodzielna i taki wyjazd na pewno dobrze by jej zrobił. Pewnie w przyszłym roku torba zostanie u nas!

Jak to jest z tą samodzielnością? Wolicie, by ktoś was wyręczał, czy lepiej czujecie się, gdy radzicie sobie sami? Nie ma chyba nic złego, gdy ktoś może nam pomóc coś zrobić, wyręczyć w jakiejś pracy, ale dobrze jest móc liczyć na siebie. Bycie samodzielnym wiąże się z byciem odpowiedzialnym i przewidującym skutki swojego zachowania. Samodzielności uczyć się będziecie jeszcze przez wiele lat. Pamiętajcie, by powtarzać sobie: „Mogę to zrobić”, „Umiem, a jak nie umiem to mogę się nauczyć”, „Spróbuję”, „Dam sobie radę”. Powodzenia!  

EM

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!