TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 11:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

My i Wy. My lepsi, Wy gorsi?

Okiem młodych

My i Wy.
My lepsi, Wy gorsi…

Od dłuższego czasu obserwuję nasze społeczeństwo i dochodzę do wniosku, że powstaje coraz większa przepaść. Podział staje się coraz bardziej wyraźny, wyznacznikiem są (jakże to banalne!) finanse. Kogo tam obchodzi wartość moralna, uczciwość i sumienność. Ludzie dziś dzielą się na tych z grubym portfelem i na tych z portfelem niemalże pustym lub będącymi na minusie.
Co cwańszy obywatel, który w DNA posiada gen kombinatorstwa, bardzo szybko i sprawnie porusza się między przepisami prawa (oczywiście w celu ominięcia ich). Sama już nie wiem, czy to niesamowicie potężna odwaga, czy głupota. Bez skrupułów potrafi wykorzystać szarego żuczka, który nie umie odnaleźć się w życiu, boi się wykonać choć jednego nielegalnego, małego kroczku, bo zaraz dostanie po głowie i nałożą na niego taką karę, że do przyszłego stulecia się nie wypłaci.
Zostałam zaproszona na kolację do restauracji. Miejsce bardzo eleganckie, klimatyczne, a tuż po wejściu natychmiast zostałam grzecznie przywitana i zaproszona do zarezerwowanego stolika. Kelnerką była młoda dziewczyna, raczej studentka, niezmiernie miła i uprzejma. Na jej twarzy malował się nieśmiały uśmiech. Przyjęła zamówienie i wróciła do swoich obowiązków. W czasie, gdy czekaliśmy na jedzenie, dziewczyna obsługiwała inny stolik. Siedziało przy nim kilku mężczyzn, odbywających buisnes lunch. Na moje nieszczęście siedzieli dość blisko mnie i mój dobry słuch nie pozwolił pominąć przykrej sytuacji.
Miałam ochotę wstać i wyjść. Uwagi pod adresem kelnerki były tak kąśliwe i nie na miejscu, że chętnie bym im przywaliła! Dziewczyna dorabia sobie po kilkanaście godzin dziennie, by zarobić na studia oraz czynsz wynajętego pokoju. Wszystko podała im pod nos, biegała między kuchnią a stolikiem jak sprinterka, ale niestety nie została doceniona. Co więcej, pod jej adresem posypało się wiele zarzutów i szczegółowych wytknięć. Ależ oczywiście! Człowiek po dziesięciu godzinach w pracy nadal musi być skupiony, rześki i gotowy do wyzwań, stawianych przez klientów. Ciekawe, czy praca pozwala jej na następny dzień równie uważnie skupić się na zajęciach na uczelni. Niekoniecznie.
Tak bardzo zrobiło mi się żal, że aż straciłam apetyt. To do mnie niepodobne! Sytuacja musiała być więc wyjątkowa. Dania były oczywiście bardzo smaczne, pięknie podane (zresztą cena też była piękna). Siedziałam akurat na wprost stolika biznesmenów. Po posiłku wstali, zapłacili rachunek i wyszli. Zostawili po sobie śmietnik... Było już dość późno, kelnerka zmęczona podeszła do śmietnika z tacą i zaczęła sprzątanie. Schyliła się, by pozbierać serwetki z podłogi i nagle... podniosła banknot o wysokim nominale. Chwilę się zastanowiła, po czym schowała go do kieszeni. Najprawdopodobniej zgubił go jeden z panów, który przez nieuwagę oraz po konsumpcji kilku piw stracił precyzję w ruchach. W duchu uśmiechnęłam się i pomyślałam: „A dobrze mu tak! Szkoda, że nie zgubił więcej!”
Wiem, wiem… nieładnie. Dla nich taki banknot to nic. Zaledwie kilka drinków na kolacji, a dla niej? Całodzienna wypłata.
Najważniejsze przykazanie: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”. Nie dość, że się nie miłują, to w dodatku wzajemnie upokarzają. Mój towarzysz z kolacji jest dla mnie dobry, toteż z miłowaniem nie mam trudności. Co jednak, gdyby był niedobry?

Katarzyna Smolińśka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!