Jesień jest piękna!
Podobno ostatnio jest wręcz w dobrym guście pokazać swoją
prawdziwą, pomarszczoną twarz na łamach popularnych pism,
ale starość pozostaje tematem tabu, chyba że... w Kościele
"Całkiem spokojnie, wypiję trzecią kawę, więc nie dzwoń do mnie, kiedy będę stary...” - mówią słowa piosenki, skądinąd bardzo pogodnej. Ale nie oszukujmy się, nie lubimy rozmawiać i myśleć o starości. Najczęściej nie wychodzimy poza slogany, typu „starość nie radość, młodość nie wieczność” i chyba jeszcze popularniejszy, a przecież z gruntu fałszywy, że „starość się Panu Bogu nie udała”. Fałszywy, bo wszystko, co Bóg stworzył, było dobre, a człowiek, jakkolwiek by się dzisiejsi ekolodzy nie spierali, jest koroną stworzenia. Błogosławiony Jan Paweł II w Liście do ludzi w podeszłym wieku, pisał: „Św. Efrem Syryjczyk chętnie porównywał życie do palców jednej ręki, pragnąc przez to ukazać, że jest ono krótkie jak rozpiętość dłoni, a zarazem, że kolejne jego etapy różnią się od siebie niczym poszczególne palce, symbolizujące pięć stopni, po których wspina się człowiek”. Na pewno ten ostatni etap wspinaczki nie należy do najłatwiejszych, ale to wcale nie znaczy, że nie możne być piękny. Wszystko zależy od perspektywy: czy patrzymy na życie z punktu widzenia dzisiejszego kultu młodości i ciała, który odrzuca starość, czy z punktu widzenia Bożego stworzenia, które jest dobre w całej swej rozciągłości, choć oczywiście można je zepsuć. Na przykład choroba nie ułatwia przeżywania starości, ale tu znowu wracamy do słów naszego Papieża: „Kiedy Bóg przyzwala, abyśmy cierpieli z powodu choroby, samotności lub z innych przyczyn związanych z podeszłym wiekiem, zawsze obdarza nas też łaską i mocą, byśmy z jeszcze większą miłością włączali się w ofiarę Jego Syna i głębiej uczestniczyli w realizacji Jego zbawczego zamysłu”.
Jako ksiądz zawsze najbardziej angażowałem się w duszpasterstwo dzieci i młodzieży, a nieraz nawet denerwowały mnie niektóre zwyczaje „nieliturgiczne”, jak przesuwanie paciorków różańca przez starsze panie podczas Mszy Świętej w kościele. Dzisiaj dochodzę do wniosku, że chyba najwięcej nauczyłem się jako kapłan właśnie od ludzi w jesieni życia. Jesień jest też moją ulubioną porą roku i mam na swoją życiową wiele planów, jeśli Pan Bóg pozwoli ;-) Setki zaległych książek i filmów i podróże po Polsce, bo póki co nosi mnie w miejsca bardziej odległe. Nie wiem, czy się uda, ale mam pewność, że mój Kościół w tym okresie mojego życia będzie mnie widział z perspektywy Bożego stworzenia i to jest źródłem spokoju. I nadziei, że moimi staną się również te słowa Jana Pawła II: „Mimo ograniczeń mego wieku bardzo wysoko cenię sobie życie i umiem się nim cieszyć. Dziękuję za to Bogu! Pięknie jest służyć aż do końca sprawie królestwa Bożego. Zarazem jednak głębokim pokojem napełnia mnie myśl o chwili, w której Bóg wezwie mnie do siebie - z życia do życia!”
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!