TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 15:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Długa droga przede mną

Długa droga przede mną

Ostatnio wciąż mylą mi się dni. Godziny zlewają się w jedną bryłę i toczą się według własnego uznania, zamiast podzielić się prawidłowo na godziny i doby. Gdy dokończę jakieś zadanie, natychmiast pojawiają się niespodziewanie trzy dodatkowe. Z trzech - dziewięć i tak w kółko… widocznie odpoczynek w tej dekadzie nie jest mi pisany.

Panie Boże, natchnij mnie i daj siłę. Sama nie wiem, jak to się stało, ale usiadłam i napisałam ponad jedenaście stron. Ekspres. Zazwyczaj pisałam około trzech, czterech. Potrafię, dałam radę. Panie Boże, Ty prowadziłeś moje palce po klawiaturze.

Stres zjada mnie od środka. Toksyczni ludzie chcą zewsząd wpędzić mnie w poczucie winy, wmówić brak odpowiedzialności, totalne lekceważenie. Nie jestem robotem. Nie da się na kilku etatach wypełniać wszystkich obowiązków, a przecież czas przelatuje przez palce. Mija młodość, życie… dzień po dniu. Ja też chcę żyć! Im więcej biorę na siebie, tym większa presja i fala pretensji, że to, a tamto jeszcze nie jest zrobione i DLACZEGO?! Panie Boże, daj mi cierpliwość… Choć czasem mam ochotę jednego, drugiego zakneblować, zwinąć w dywan i zamknąć w szafie, to pozostają to tylko imaginacje, których powinnam się wstydzić.

Tuż przed zaśnięciem nachodzi mnie najwięcej natręctw myślowych. Dodatkowo mam wyrzuty sumienia, że nie modlę się tak regularnie, jak przystało na katoliczkę. W ciągu dnia tracę poczucie czasu, często zapominam o…, o wielu sprawach. Zamykam oczy i przepraszam Boga, że rozmawiam z Nim tak późno i że dopiero wtedy. Wcześniej zaprzątał mi głowę mętlik.

Nad ranem zawieszam na szyi łańcuszek z dwoma drobiazgami, które dodają mi otuchy, jakbym miała Opatrzność jeszcze bliżej. Nie są to typowe medaliki i nie mają wielkiej wartości. Rzecz jasna tej materialnej, bo duchowo są bezcenne. Jednym jest miniaturka aniołka z kilkoma cyrkoniami. Dostałam ją od przyjaciółki, by mnie strzegł i zawsze miał na mnie oko. Drugi to krzyż z Jerozolimy, przywieziony przez bliską osobę. Został poświęcony nie wodą świeconą, ale tym, że został położony w miejscu grobu Jezusa. Nigdy nie byłam w Jerozolimie i nie widziałam, jak wygląda grób. Mam jednak nadzieję, że sama kiedyś będę mogła poświecić jakąś symboliczną rzecz i dać komuś bliskiemu, by i jemu dawała tyle siły, co mnie.

Czasem ludzie mówią o sobie „nie jestem święty”. Tak swoją drogą… jakim to sposobem chcieliby być świętymi za życia? A ja nie dość, że nie jestem święta, ani idealna, to myślę, że jeszcze dużo brakuje mi do…, no właśnie? Jaka powinnam być, by osiągnąć duchowy cel rozwoju? Długa droga przede mną, by nauczyć się wielowymiarowego dobra. Chwilami zamykam oczy i mówię do mojego Anioła Stróża: stój przy mnie. Nie opuszczaj mnie, prowadź mnie odpowiednimi drogami. Jeśli przyszłoby mi do głowy zbuntować się i iść inaczej, pociągnij mnie za rękę i nakieruj odpowiednio. A choćbym się opierała, przerzuć przez ramię i zanieś.

Aniele Boży, Stróżu mojego bliźniego… Ty wiesz, że to o Ciebie chodzi i o niego. Pilnuj go! Czasem strzel w ucho, jeśli nie będzie chciał słuchać. Prowadź go przez życie. Niech wstaje rano i wychodzi z domu, niech nic mu się nie stanie, niech wróci do łóżka cały i zdrowy, niech spokojnie zaśnie.

Spokój bywa czasem tak potrzebny… jak tlen i woda. Toczę wieczną walkę z chaosem, by się go pozbyć lub uciec. Nie zmienia to faktu, że potrzebuję wsparcia. Panie Boże…

Katarzyna Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!