TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 22:33
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zostawić na zawsze

Zostawić na zawsze

Kiedy wszystko, co wydawało się być pewne, legnie w gruzach, nie wiadomo już nic. Co robić, co o tym myśleć. 

Czasem po głębszych przemyśleniach dochodzimy do wniosku, że musimy zerwać pewne znajomości. Niezależnie od tego, co nas łączyło lub mogło łączyć, jak silna, czy słaba była przyjaźń. Jeśli dotyczyło to spraw zawodowych, trzeba znaleźć innego wspólnika. Jeśli szkoły, należy przesiąść się do innej ławki. 

Najtrudniejsze jest wytrwać w postanowieniu. Nie chodzi o to, kto pierwszy powie przepraszam, zadzwoni, napisze wiadomość. To przebaczanie. Zerwanie bez powrotów wymaga czegoś innego. 

Nikt nie ma obowiązku utrzymywać kontaktu z kimkolwiek, tym bardziej jeśli znajomość ta tylko przysparza łez i problemów, zamiast radości i uśmiechu. Czy można zerwać i jednocześnie nie chować urazy? Myślę, że tak. Mnie w pożegnaniu i stworzeniu nowej codzienności, bez danej osoby, zdecydowanie pomaga darowanie wszelkich żalów. Trzeba być wytrwałym w niedopuszczaniu do siebie myśli powrotu. 

Przyjacielowi o wiele trudniej wybaczyć niż wrogowi. Trudno jest powstrzymywać się od odruchu sięgnięcia po telefon, by opowiedzieć coś ważnego albo wyżalić się. Trzeba nauczyć się żyć bez kogoś. Bez czyjejś obecności, uśmiechu, głosu. Pewnego dnia pojawia się myśl, że wszystko jest proste. To niesamowicie potrzebny i magiczny moment. Ciężko być bez kogoś, kto był częścią nas, ale czasem trzeba. 

Kiedy powtarza błędy, które nas bardzo ranią, dziesiąte, pięćdziesiąte czy setne przepraszam nie ma żadnego znaczenia. Jest puste. Lepiej jest przerwać. Lepiej nie dopuszczać do sytuacji, które potem doprowadzają do ran. Wtedy i przeprosin nie będzie. Wybaczanie jest dobre, bo zabiera ciężar z serca, co nie znaczy, że musimy pozwalać na to, by dać się krzywdzić. Przyjęcie przeprosin jest szlachetne, ale nie uszlachetnia celowe pozwolenie na zrobienie z siebie ofiary. 

Słodki, potulny głos owieczki kusi nas. Serce robi się miękkie i przez chwilę jesteśmy gotowi dawać szanse, jakby nic nas nie kosztowały. Była przykrość, później przeprosiny, ale jeśli ktoś wykorzystuje dobre serce zamiast zmienić swoje postępowanie? 

Zamknięcie rozdziału. To trudne, niekiedy bardzo. Nie oglądać się wstecz, nie zaprzątać sobie głowy wyobrażeniami o lepszych czasach. Wyciągamy istotne wnioski i naukę, która może jeszcze się przydać. Pomaga myśl, że kiedyś tego kogoś w naszym życiu nie było i jakoś było dobrze. Podsumowując – jeśli z tym kimś jest gorzej niż bez niego, to wniosek jest prosty. Trzeba trochę pouciekać, nie dać się znów dopaść i wykorzystywać. Ukryć się, bo może nie tak łatwo nam daruje. 

Nie chcę, ale muszę. To rozstanie jest dla mnie dobre. Będę tęsknić, będzie mi ciężko, ale to dla mnie dobre. 

Nie będzie już obok mnie fałszywego przyjaciela, czyli nieprzyjaciela. Interesownego współpracownika, który miły jest tylko wtedy, gdy coś potrzebuje. Druga połowa, dla której liczy się tylko własne zdanie i własna wygoda, jest do kitu. To nie druga połowa, tylko pasożyt. 

Żyć przeszłością to najgorsze, co może być, gdy liczymy na to, że uzdrowi nas przyszłość. To, co nas czeka. Niestety, by dostrzec i obudzić się, że coś (lub ktoś) nas niszczy i tak nie może być, musimy pomyśleć o kimś, kto wypełniał nam wcześniej to miejsce. To tak zwana dawna nauczka. 

Czasem trzeba zajrzeć do przeszłości, by odnaleźć się w przyszłości. 

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!