TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 15:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Z niczego nie można się śmiać

Z niczego nie można się śmiać

Igor Zalewski, kiedyś jeden z moich ulubionych felietonistów, powiedział ostatnio w Kanale Zero, że prawie z niczego nie można się już śmiać. Z pewnością nie odkrył tego, ale jakoś właśnie jego słowa do mnie dotarły. Może dlatego, że po prostu znam człowieka?

Nie jestem felietonistą satyrycznym. Jednak mój osobisty temperament, a także rodzaj pracy, sprawiają, że bardzo lubię opowiadać rzeczy, które uważam za śmieszne i lubię się śmiać. 

Od niemal 40 lat pracuję w oddziale psychiatrycznym zajmującym się przede wszystkim leczeniem depresji. Za komuny uważałem, że jest ciężko, ponieważ nie można się śmiać ze wszystkiego. Obecnie nie możemy widzieć niczego zabawnego w obywatelach o innym kolorze skóry (możemy zdaje się śmiać się z białych, ale nie jestem wcale tego pewien), w obywatelach o masie ciała większej niż przeciętna, ale także mniejszej niż przeciętna, w ludziach starych, ale też i młodych (na pewno dotyczy to także osób w średnim wieku, tyle że nikt nie wie jak ich zdefiniować). Z pewnością nie można się także śmiać z osób o dowolnych preferencjach seksualnych i uważających się za przedstawicieli dowolnej płci. W zasadzie można się śmiać z osób heteroseksualnych, które wyróżniają tylko dwie płcie. No, ale to jest trudne, bo przecież nie ma takich osób. Zalewski powiedział, że ludzie, którzy chcieliby się w ogóle z czegoś śmiać poruszają się jak po polu minowym. Ja niestety sądzę, że jest jeszcze gorzej. Ludzie ci w ogóle przestali się poruszać, bo po prostu już są na polu minowym.

Chętnie opowiadam o wnukach i psie Borysie. Główną przyczyną tej chętności (czyli chęci) jest to, że ich wszystkich kocham i chcę się tym uczuciem podzielić z czytelnikami. Ale przecież nie bez znaczenia jest to, że mogę się choć trochę w ich temacie uśmiechnąć. I nie mówię, ani nie myślę, o „naśmiewaniu się”, myślę o dobrodusznym uśmiechu. Co się dzieje wtedy, kiedy z niczego nie wolno się śmiać? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że nikt nikomu nie zakazuje. Nigdzie nie jest (przynajmniej na razie) napisane wprost, że nie wolno. Ale świadome jednostki czują atmosferę i zakazują sobie same. Tak, sami sobie zakazujemy śmiechu. Tylko czy przeciwieństwem śmiechu jest powaga? Bo gdyby tak było to może jeszcze nie byłoby najgorsze. Nudne by było, ale nie najgorsze. Mam jednak podejrzenie, graniczące z pewnością, że w tym przypadku brak śmiechu może oznaczać co najmniej narastające zniecierpliwienie. A może nawet agresję? Przynajmniej u niektórych ludzi, to może być nawet agresja. W takich sytuacjach najlepiej pomyśleć o tym, jak człowiek myślał, czy zachowywał się w podobnych sytuacjach. Bo w ocenie innych ludzi można się pomylić. Samego siebie też oczywiście nie ocenia się obiektywnie, ale przy dużym staraniu można zminimalizować błąd. Zawsze byłem nastawiony neutralnie do kwestii Żydów. W dzieciństwie to był temat drażliwy. Pamiętam dobrze rok 1968 i czas wyjazdu z Polski niektórych kolegów i ich rodziców. Pamiętam co się o nich mówiło. I pamiętam dobrze, że dla mnie to wszystko była głupota. Antysemityzm nie miał sensu. Czy zostałem antysemitą? Jestem przekonany, że nie. Jednak całe lata zakazu uśmiechu w kwestii pochodzenia żydowskiego zrobiły swoje. Zacząłem odczuwać zniechęcenie do wszystkich spraw z tym związanych. To już nie była ta łagodna neutralność, którą miałem w sobie wcześniej. To jednak raczej było odczucie typu „odczepcie się ode mnie”. Uświadomiłem sobie to czytając króciutkie felietoniki (chyba tym były?) Wiecha dotyczące właśnie spraw sądowych z udziałem Żydów. 

Wiech zajmował się niemal wyłącznie Żydami, bo po prostu to było śmieszniejsze! Był tam do ogrania cały zakres różnic kulturowych między kulturą polską a kulturą polskich Żydów. I to po prostu było śmieszne. Nawiasem mówiąc, uzyskanie podobnego (ale jednak gorszego) efektu po wojnie wymagało od Stefana Wiecheckiego wymyślenia całej grupy społecznej - czegoś w rodzaju szlachetnych meneli z Targówka. Takich ludzi nigdy nie było, jestem o tym przekonany. Wiech wiedział dobrze, że zmyśla i dlatego gorzej pisał. Bo przecież w formie był świetnej. Ale o Żydach już nie mógł. Mój apel, sądzę, że skazany na całkowitą bezskuteczność, jest więc taki, żeby wolno nam było śmiać się. Bo śmianie się z czegoś (nie wyśmiewanie przecież!) jest dobre i ma wyłącznie dobre skutki. A odmawianie sobie i komuś śmiechu może mieć skutki jak najgorsze. I zupełnie odwrotne do zamierzonych. Jestem o tym przekonany. 

Łukasz Święcicki

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!