TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:19
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Z życia pielgrzyma

Z życia pielgrzyma

Pielgrzymka to prawdziwa nauczycielka życia. Ujawnia najbanalniejsze prawdy, które nie wszyscy potrafią dostrzec w codziennym życiu. Cel, który osiąga się wysiłkiem i wyrzeczeniami, jest najwięcej wart. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Człowiek najwięcej dowiaduje się o sobie samym, kiedy cierpi. Ci, którzy siedzą w domu, nie będą mieli okazji się o tym przekonać. Zawsze będą postrzegać pielgrzymkę jako wędrówkę pełną pęcherzy, która trwa kilka dni, a kończy się podziwianiem obrazu Maryi przez kilka sekund. To fakt, ale postawmy go na jednej szali. Na drugiej połóżmy ogrom dobra, które uderza w nas ze wszystkich stron podczas drogi. Czasem przez cały rok nie spotyka się tyle życzliwości. Która szala przeważy?
Ludzie wyruszają na pielgrzymkę z różnych powodów. Jedni próbują odnaleźć kontakt z Bogiem, który utracili. Drudzy idą w intencji chorej rodziny, wierząc, że w ten sposób będą mogli pomóc. Nawet jeśli nie udaje im się dotrzeć do końca, podejmują walkę i za to można ich podziwiać. Najwięcej jest tych, którzy szukają ciepła i zrozumienia. Poczucia, że nie są na świecie sami ze swoją wiarą. Jest na pielgrzymce taka chwila, kiedy wszystkie kaliskie grupy gromadzą się na jednej Mszy Świętej. Kościół wypełnia się radosnymi ludźmi w kolorowych koszulkach. Moment, w którym śpiew jednoczy wszystkich pielgrzymów, potrafi poruszyć każdego. Serca naprawdę unoszą się i lecą w górę, ku niebu. Wiara pokazuje nam, że wszyscy należymy do ludzi. Nikt nie jest sam.
Zauważyliście, że pielgrzymi zawsze mają uśmiech na twarzach? Nie obnoszą się ze swoim bólem, bo podczas drogi każdy ma swój krzyż. Nie można obarczać nim wszystkich wokół. Mimo to każdy znajduje pomoc, kiedy jej potrzebuje. Dlatego właśnie nikt nie jest smutny ani przygnębiony. Przeciwnie, ogromną satysfakcję daje fakt, że potrafimy pokonywać swoje słabości, a w razie potrzeby zawsze mamy na kogo liczyć. Czasem w życiu i na pielgrzymce trzeba być poważnym. Cała reszta to radość, śmiech, odkrywanie świata i poznawanie ludzi.
Istnieje wśród chrześcijan takie przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom”. Niestety niektórzy myślą, że Bóg mieszka jedynie w sercach księży i nie wpuszczają zwykłych ludzi pod swoje dachy. Niedawno słyszałam opowiastkę, w której kilkoro pielgrzymów zadzwoniło do jednego z wiejskich domów z prośbą o udostępnienie toalety. Z ogródka płynęły zapachy grillowanej kiełbasy i szmer rozmowy. Kiedy odezwał się dzwonek do drzwi, wszystkie głosy ucichły jak nożem uciął. Słychać było jeszcze pojedyncze dźwięki. Zadzwoniono po raz drugi, a wtedy już nic nie zakłócało ciszy. Ludzie mogli udawać, że rozpłynęli się w powietrzu, ale kiełbaska z czystym sumieniem smażyła się dalej. Na szczęście takie historie to tylko kropla w morzu ludzkiej życzliwości.
Częstochowa to miasto Maryi. Kiedy pojawiają się w nim pielgrzymi, ulicami przepływa dobra energia. Jasna Góra rozbrzmiewa nabożeństwami i modlitwą. Dnie i noce zlewają się w jedno, lecą nieprzerwanym ciągiem pieśni, kwiatów i radości życia. Przybywają tam dobrzy ludzie, a to dobro widać. Młodzież nocami tańczy, a dorośli czuwają przed wielkim świętem. Ze wszystkich promieniuje nadzieja i pogoda ducha. Dlatego nikt nie lubi stamtąd wyjeżdżać. Ja też jeszcze nie wracam do rzeczywistości. Zostaję w Częstochowie..

Karina Zimniak

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!