Tolero - to cierpliwie znosić
W kwietniu byłem na rekolekcjach prowadzonych przez o. Stanisława, dominikanina. Niesamowicie mocne były dla mnie słowa dotyczące św. Dominika, któremu tak zależało na ratowaniu wszystkich grzeszników. Siostra Faustyna była przerażona, że tyle dusz ląduje w piekle, a my widząc grzeszących, zasłaniamy się tolerancją.
A może chcemy mieć święty spokój? Dziś jeśli tylko staniemy w obronie utartych wartości, a nie daj Bóg zwrócimy komuś uwagę, narażeni jesteśmy w najlepszym wypadku na kpiny. Raz po raz - widząc obraźliwy wpis pod adresem wiary katolickiej na portalach społecznościowych, mam pokusę, by skwitować to ciętą ripostą, niemniej przypominam sobie o tolerancji. Słowo to pochodzi od łacińskiego „tolero”, co znaczy: cierpliwie znosić. Takie forum nie jest dobrym miejscem do dialogu, bo można tylko dolać oliwy do ognia. Rozmawiać jednak trzeba, zwłaszcza, gdy osoba wierząca wypisuje tekst typu: „Nie żyjemy w państwie wyznaniowym, nie waszą rolą jest rozstrzygać o naszych sumieniach”. Niedawno widziałem plakat (trafiony pomysł graficzny, skoro przykuł moją uwagę). Z jednej strony twarz człowieka, który ze złością wykrzykuje: „Mam prawo nie wierzyć” , z drugiej Jezus miłosierny i podpis: „Mam prawo kochać Ciebie, nawet jeśli nie wierzysz”. Dało mi to do myślenia, bo nieraz chrześcijanie mogą być odbierani jako piętnujący to wszystko, co odstaje od normy (złośliwcy takie osoby nazywają „klerofaszystami”). „Gdzie miłość wzajemna i dobro, tam znajdziesz Boga żywego”- słowa te niech będą dla wierzących receptą na wyjście z sytuacji. Pozostałym gniewnym proponuję: „Tylko spokój nas uratuje”. Odnośnie tych krzykliwych ateistów jest anegdota. Otóż na jednym ze swoich posiedzeń, rozpoczęli spotkanie od pomstowania Panu Bogu: „Ty taki i owaki...”. Jednak w trakcie tego seansu, jeden z ateistów czytał sobie ze spokojem gazetę. Nie zdzierżył tego przewodniczący zebrania i podszedł, aby upomnieć kolegę, wzywając do subordynacji. Ten, nie wytrącony z równowagi, odpowiedział: „Bo ja w Boga nie wierzę”. Z równowagi mogą wyprowadzić skandujące feministki, chyba, że ktoś już jest zahartowany przez równie histeryczne zachowanie swoich wiernych. Są parafie, które nawet słyną z takich wojujących lokalnych aktywistów. W każdej dziedzinie niebezpieczny jest fanatyzm. Możemy mówić o fanatyzmie religijnym, ale śmiało także o fanatyzmie aborcyjnym. W przypadku medialnych wydarzeń, które wstrząsnęły opinią społeczną w Niedzielę Miłosierdzia, ale i biorąc pod uwagę tych „niezadowolonych katolików”, trzeba zdecydowanie zaznaczyć, że zawsze jest to mniejszość, ale niestety bardzo krzykliwa. Osoby te uzurpują sobie prawo do wypowiadania się w imieniu wszystkich i nawet mają poczucie, że odnoszą zwycięstwo, bo nikt ich nie przekrzyczy. Nie wolno w związku z takimi atakami ulegać emocjom, bo łatwo wtedy można dać się sprowokować. Pastor z Alabamy Martin Luther King zawsze powtarzał: „Na gwałt musimy odpowiedzieć unikaniem gwałtu”. Stare zaś wojskowe powiedzenie mówi: „W okopach nie ma ateistów” (to wspaniale wyjaśnia książka M. Carothersa „Od lęku do wiary”), zatem ostatecznie i tak sprawdzić się może, że „jak trwoga, to do Boga”. Nieporozumieniem jest jednak, by tolerancję traktować jako przyzwolenie na zło. Nie można mówić o żadnej tolerancji, gdy chrześcijańscy rodzice przymrużają oko na wspólne zamieszkanie bez sakramentalnego związku swych dzieci. Nie może być też zgody, by narzucać nam liberalne rozumienie tolerancji. Ta chciałaby, aby przechodząc obok całujących się panów w miejscu publicznym krzyczeć: „Jakie to romantyczne”. Jezus nigdy nie potępiał człowieka, piętnował natomiast grzech. „Ja nie wierzę w grzech!”- krzyknął młody aktor grający w scence wystawianej podczas rekolekcji, gdy aktor grający diabła wymazał go błotem, kwitując, że to jest jego grzech. Na skandowanie: „Ja nie wierzę w grzech” diabeł odpowiedział: „Nie szkodzi”. Ale zaraz potem szatan zaczął ciągnąć go za sobą. Zapytał: „Dokąd chcesz mnie prowadzić?”. Zabrzmiało: „Do piekła!”. „Ja nie wierzę w piekło”- krzyknął ów człowiek. „Nie szkodzi”- odpowiedział diabeł. Bł. ks. Michał Sopoćko, nawiązując do słów siostry Faustyny powiedział, że ci, którzy głosić będą miłosierdzie Boże, otrzymają moc kruszenia serc najtwardszych. I to jest pewnie jedyne wyjście z sytuacji, bo takie zatwardziałe serca kruszyć trzeba.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!