TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 15:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Synod, czyli nasza wspólna droga

Synod, czyli nasza wspólna droga

Z nadzieją rozpoczęliśmy XVI Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów na temat: „Ku Kościołowi synodalnemu:  komunia, uczestnictwo, misja”. Pasterze Kościoła na starcie w wymiarze diecezjalnym przypomnieli nam, czym są synody, co rozumieć pod pojęciem synodalności i wyakcentowali prośbę papieża Franciszka, by już rozpoczęły się spotkania i rozmowy dotyczące ważnych spraw Kościoła. Bez nich (tak jak bez modlitwy i bez otwartości na prowadzenie przez Ducha Świętego) samo nic się nie zrobi i nietaktem byłoby liczyć na kolejne cuda. Potrzebny jest ożywczy powiew, a nam potrzeba skrzydeł (gdybyśmy chcieli cytować mickiewiczowską „Odę do młodości”, choć zawsze lepiej odwoływać się do doświadczeń ukazanych w Dziejach Apostolskich).

Z tym młodzieńczym entuzjazmem, też coś musi być na rzeczy, bo przecież o św. Janie Pawle II zawsze mówiono, iż mimo upływu lat, on ciągle młody jest duchem. Swego czasu nawet rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls skomentował to, wskazując, jaka jest różnica między młodością a starością w wymiarze duchowym. Otóż starcy rozpamiętują przeszłość, a młodzi myślą o przyszłości. Jakże się z tym nie zgodzić, bo cóż teraz pomoże nam płacz na wspomnienia, jak to pięknie kiedyś było. Podobnie nic nie przyniesie roztrząsanie, że przecież wiele rzeczy przewidzieć było można. Owszem jako klerycy, od księży profesorów, którzy znali realia Kościoła na zachodzie, słyszeliśmy obawy, do czego prowadzi konsumpcyjny sposób życia (ale my tyle co odzyskaliśmy wolność, bo upadła komuna). W podobnych klimatach zresztą wypowiedział się niedawno się ks. prof. Heller: „Po upadku komuny przewidywałem, że laicyzacja dotknie Polskę. Myliłem się, gdyż przypuszczałem, że to nastąpi szybko. Nastąpiło ze znacznym opóźnieniem. Napięcia narastały nieubłaganie, stopniowo i podskórnie, a teraz nastąpił wybuch”.  Ale sięgając do tamtego czasu, warto przypomnieć, jaką nadzieję wiązaliśmy z katolickim ruchem charyzmatycznym. Sam 30 lat temu zaangażowany byłem w Odnowę w Duchu Świętym. Kultowa książka „Jezus żyje” ojca Emiliano Tardifa otwierała horyzonty doświadczenia tego, czym jest kerygmat w realu. Bez Dobrej Nowiny i dziś nie da się nic zbudować! Zatem nadzieja, że duch synodalny porwie wielu, tak jak uskrzydleni byli „duchacze” (nie wiem, czy nie złośliwie, lecz tak określano członków wspólnot charyzmatycznych). A póki co, musimy mierzyć się z problemem drastycznego spadku ilości kandydatów do stanu duchownego.

Tomasz Krzyżaniak przeanalizował to na łamach Deon.pl. Nic dziwnego, że tak brzmiący tytuł: „To nie kryzys, to już katastrofa” - rzucił mi się w oczy. Wyprzedzając zapewne to, o czym powinniśmy rozmawiać w ramach synodalnych spotkań, zapytał: „Czy ktoś zastanawiał się nad tym, dlaczego głos Kościoła nie trafia tam, gdzie powinien? Dlaczego młodzi ludzie od Kościoła odchodzą, porzucają lekcje religii, itp.? Dlaczego Polska to jeden z najszybciej sekularyzujących się krajów na świecie?”. Dane powołaniowe rzeczywiście przerażają. Do 41 diecezjalnych Wyższych Seminariów Duchownych zgłosiło się jedynie 242 kandydatów. Niejako odruchowo wpisałem w wyszukiwarkę internetową notowania z uczelni medycznych. Już na wstępie dowiedziałem się, że przygotowano w sumie 10 381 miejsc (i to 664 więcej niż w roku akademickim 2020/2021). O progach punktowych i o tym, iluż nie dostało się na wymarzoną uczelnię, pisał nie będę. Dwa kluczowe słowa, które wybrzmiewają w synodalnych zapowiedziach to „rozmawiać i słuchać”. Przyszło mi też na myśl, że trzeba wskazać i na to, by się umniejszać. Tu odwołam się do dawniejszego kazania bpa Damiana Muskusa OFM, który mówił: „Trzeba, abym ja się umniejszał. Pomysł św. Franciszka na chrześcijaństwo to program >>bycia mniejszym<<. Kościół, który kocham, potrzebuje jak najmniej płomiennych oświadczeń, dokumentów i deklaracji, a jak najwięcej ludzi żyjących Ewangelią, ufnych w Bożą miłość, miłujących prostotę i pokorę, zdolnych wybaczać i o wybaczenie prosić”. I już na koniec, to, co może wiązać się z synodalnymi rozmowami w niewielkich wspólnotach. Ta propozycja krąży od dawna, by zakładać takie domowe małe grupy (i co ciekawe, miejsce w nich mogliby znaleźć także ludzie niewierzący). Pomysł ten jest banalnie prosty i jak podkreślają to ci, którzy w to weszli - nawet bardzo miły. Tu z kolei zachęcam do odszukania w sieci informacji, jak działają owe katolickie domowe grupy parafialne NewPastoral (jest krótki trailer). I tak dziwnym trafem przeszedłem od spraw tak poważnych do swobodnych spotkań przy kawie (z alternatywą online np. poprzez Zoom, czy Google Meet). To wszystko dla tych, którym na Kościele zależy i na uwadze mają tych, którzy wiarę gdzieś po drodze zagubili.

ks. Piotr Szkudlarek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!