Rzeczpospolita biurokracją stoi
Każdy logicznie myślący obywatel zgodzi się z twierdzeniem, że zadaniem państwa jest ułatwianie życia zwykłym obywatelom, także poprzez rezygnowanie ze zbędnej biurokracji. Jaka jest rzeczywistość w naszym kraju? Ostatnio zaszokowała mnie wiadomość, że nawet uzyskanie śmiesznie niskiego na tle Europy dodatku na urodzone dziecko, związane jest w naszym kraju z obowiązkiem dostarczenia masy dokumentów. W jednej gminie padł rekord, gdyż żądano ponad trzydziestu różnych zaświadczeń. Gdy wnioskodawca dostarczył ostatnie, pierwsze straciło ważność.
Według obliczeń firmy Grant Thornton za 2014 roku w Polsce w życie weszło łącznie 25 634 stron maszynopisu nowego prawa, nowych ustaw, rozporządzeń i innych dokumentów, które tworzą lub zmieniają obowiązujące przepisy prawa. To absolutny rekord. Okazuje się, że ubiegłoroczny wynik jest o 11 proc. wyższy niż w 2013 roku, 22 proc. więcej niż dekadę temu i aż 745 proc. więcej niż 20 lat temu. Gdyby przedsiębiorca chciał przeczytać wszystkie wchodzące w życie akty prawne, musiałby na to poświęcać średnio 206 minut każdego dnia.
To przynosi bardzo smutne wnioski. Polskie prawo okazuje się jeszcze bardziej rozregulowane, niż się tego spodziewaliśmy. Ostatnio w życie wchodzi już ponad 20 tys. stron aktów prawnych rocznie. To kilkakrotnie więcej nawet niż w latach 90., kiedy zmienialiśmy cały ustrój państwa.
O ile wielkie korporacje mogą sobie pozwolić na to, aby śledzić tak potężne zmiany przepisów, o tyle małe i średnie przedsiębiorstwa nie są w stanie poruszać się w tym prawnym gąszczu. Do każdego przepisu, nawet najbardziej rygorystycznego i bzdurnego można się przystosować, jednak ciągłe zmiany w prawie potrafią sparaliżować firmy w ich działaniu i odebrać zapał do rozwoju. Świadectwo tego, że tak właśnie się dzieje, daje Roman Kluska, przedsiębiorca i pracodawca, twórca Grupy Optimus SA, człowiek, który doświadcza trudów prowadzenia przedsięwzięć gospodarczych. Doskonale tłumaczy on rzeczywiste powody zapaści gospodarczej, wysokiego bezrobocia i działań pozornych, czy raczej pozorowanych, jakich przez ostatnie lata doświadczaliśmy w Polsce.
W roku 1989, na początku przemian w naszym kraju, były tylko trzy akty prawne, które regulowały ówczesną rzeczywistość gospodarczą: kodeks handlowy, jeszcze przedwojenny, ustawa o podatku dochodowym i prawo celne. Każde z nich proste i logiczne. Dzięki prostym regulacjom prawnym w Polsce powstawały miliony nowych przedsiębiorstw.
Obecnie system biurokratyczny blokuje prawie każdą inicjatywę gospodarczą i faktycznie wywołuje bezrobocie. Roman Kluska zauważa, że również dziś jest wielu ludzi, którzy chcą wziąć sprawy w swoje ręce, podejmują ogromny wysiłek, wymyślają pewną koncepcję, zapożyczają się u znajomych, w bankach, zastawiają cały swój majątek. Rozpoczynają trudny proces realizacji swojego pomysłu. W pewnym momencie pojawia się jednak bariera urzędnicza. Zdaniem Romana Kluski polska gospodarka jest totalnie przeregulowana, i to w większości za przyczyną złego prawa. Społeczeństwo zostało wręcz zniewolone aktami prawnymi. Jest ich tak wiele, że prawie nikt nie wie, co jest zgodne z prawem, a co nie. Poza tym, są one tak nieprecyzyjne, że trudno zrozumieć, o co w nich chodzi. Nie bez znaczenia dla paraliżu gospodarczego są też koszty stosowania tego prawa.
Złe rozwiązania prawne w dziedzinie gospodarczej powodują ograniczenie w rozwoju firm, w konsekwencji doprowadzając do dramatów osób, ich rodzin, chorób wielu ludzi i patologii społecznych. Na koniec nasuwa się pytanie: czy nasz kraj nie wszedł w ślepą uliczkę, próbując rozwiązać wszelkie problemy tworząc tysiące nowych aktów prawnych, a w konsekwencji coraz bardziej utrudniając obywatelom życie?
o. Krzysztof Wasiuk SSCC
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!