TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 10:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nowa rewolucja

Nowa rewolucja

W gablocie przy jednym z kościołów zobaczyłem napis: „Jak codzienny chleb na stole - tak prasa katolicka w twoim domu”. A czym karmimy naszego ducha? Brukowcami nazwano czasopisma podające wiadomości sensacyjne, mało ważne i nie zawsze prawdziwe. Obecnie z jeszcze większą siłą w tych klimatach oddziaływają pozostałe media. Teraz dla przykładu (tzn. w czasie pisania felietonu) cały kraj żył nagraną kłótnią proboszcza z wiernymi. I znów, jakby innych problemów nie było za mało, te wywołały powszechne wzburzenie i utwierdzały w przekonaniu, że księży to już nawrócić się nie da. Oby nie okazały się prorocze słowa ks. prof. Tomáša Halíka, który na łamach „Gościa Niedzielnego” (38/2021) powiedział: „O ile polski Kościół nie zrozumie obecnego kryzysu jako kairosu i wezwania do głębokiej reformy, jeśli Kościół nie ujawni polskiemu społeczeństwu – a zwłaszcza młodemu pokoleniu – innego oblicza chrześcijaństwa, obecny proces sekularyzacji w Polsce będzie jeszcze bardziej radykalny niż w innych krajach katolickich, takich jak Hiszpania czy Irlandia”.

Słyszałem i takie ostrzeżenie pod adresem kapłanów: „Rozdziobią Was kruki i wrony”. W kontekście tego stwierdzenia przyszło mi na myśl mało u nas znane ludobójstwo z Wandei (sam też niedawno zgłębiłem ten temat „czarnej plamy rewolucji francuskiej”). Dzięki filmowi Cristiada o bohaterskim bł. José Luis Sánchez del Río, przypomniano nam prześladowania za wiarę w Meksyku. Jednak zdaniem wielu historyków to Wandea była okrutniejszą rzezią na tle religijnym (i pierwszym ideologicznym ludobójstwem). Wydana we Francji w roku 1986 książka „Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – Departament Zemsty” (autorstwa Reynalda Sechera) wywołała ponoć trzęsienie ziemi w kraju nad Loarą. Rewolucja francuska dla wielu (o dziwo!) jest wciąż synonimem równości i dobra. Zatem nie do przyjęcia jest przypisywanie jej terroru. Ludność Wandei optymistycznie przyjęła obalenie monarchii, ale niepokojem napawały ją bezbożne praktyki republikanów. Prosty lud stanął w obronie wiary katolickiej, za co wycięto tam w pień około 200 tys. ludzi, bo nie chcieli iść z duchem czasu.

Nowa rewolucja ciągle jest w natarciu i na najdelikatniej mówiąc męczące stają się te wszystkie ataki. A na celowniku znów pojawił się i papież Franciszek, który podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze z Bratysławy do Rzymu, przypomniał dziennikarzom, że „małżeństwo to małżeństwo”, dodając jednocześnie: „jako sakrament to mężczyzna i kobieta”. I żeby tego było mało, odwołał się do jednoznacznego stanowisko Kościoła wobec aborcji: „gdyby aborcję zaakceptowano, to byłoby tak, jakby zgodzono się na codzienne zabójstwo”. Nauka naszego Pana jest jednoznaczna i bezkompromisowa. Pierwsi chrześcijanie nie przemilczeli faktu, iż wierzą, że Maryja na zawsze pozostała dziewicą, choć każdy „poprawnie myślący”, czy to dziś, czy dwa tysiące lat temu stwierdzi, że to niedorzeczność. Podobnie trudno przemilczeć fakt istnienia piekła, a na pewnym forum internetowym ujrzałem wpis wzburzonej mamy, skarżącej się, że w przedszkolu katechetka powiedziała podopiecznym, że „niegrzeczne dzieci idą do piekła”. Mam nadzieję, że nauczycielka religii mówiła to w gronie grzecznych przedszkolaków, bo inaczej rzeczywiście zestresowała maleństwa. Dumna mama dodała jednak, iż jej dziecko wie, że pod skorupą jest płaszcz, a pod płaszczem jądro, a nie żadne piekło. Tu przypomniała mi się propaganda radziecka, po zdobyciu kosmosu przez CCCP. Pamiętam jak podczas rekolekcji parafialnych, a byłem wtedy dzieciakiem, skomentował to kapłan na ambonie: „… to chcieli tam zobaczyć świętych siedzących na chmurach z fajerkami nad głową?” (ciekawe, czy dzieci w przedszkolach wiedzą, co to są fajerki?).

Wyszedłem od wrogo do Kościoła nastawionych mediów, ale druga strona medalu, to rzeczywiście nie czas, by dodatkowo wrogów sobie przysparzać. Niech ciągle pobrzmiewa nam zalecenie Jezusa: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. A nie potrzeba brukowców, by wieść gminna się niosła jak to niektórzy księża utrudniają życie. Prosty przykład związany z duszpasterstwem w biurze parafialnym i to dwa przypadki z ostatniego tygodnia. Najpierw przyjeżdża małżeństwo prosić o świadectwo ślubu, bo w swojej nowej parafii chcą ochrzcić dziecko, ale duszpasterz nie ma pewności, czy sakramentalnie są związani. Przypadek drugi to kandydatka na chrzestną, która, by uzyskać zaświadczenie, że jest katoliczką wierzącą i praktykującą, musi przedłożyć dowód swego bierzmowania. Jak nigdy wcześniej, na każdym odcinku duszpasterskich zmagań, trzeba nam ukazywać to inne (niż wykreowane przez media) oblicze Kościoła.

ks. Piotr Szkudlarek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!