Młot i młotek
Niestety ciągle daje się we znaki ta prawda, że człowiek, który przestaje wierzyć w Boga, zaczyna wierzyć we wszystko. Niemniej niemały problem rodzi się i wtedy, gdy człowiek wierzący wchodzi w takie obszary rzeczywistości ponadzmysłowej, która nie tylko, że nic dobrego nie przynosi, lecz zdecydowanie może zaszkodzić. Z ubolewaniem stwierdzamy, że z internetu też możemy czerpać informacje, jak wierzymy i w co wierzymy. Ktoś bacznie obserwujący sieć wirtualną podał, że niemało chrześcijan dało się wciągnąć w ezoteryzm „pokropiony wodą święconą”! Pewnie to nie przypadek, że do grupy ezoterycznej został zwerbowany Karol Marks, a Adolf Hitler, włóczący się po Wiedniu, odwiedzał biblioteki, by wertować publikacje dotyczące ezoteryki. Nie jest moim zamiarem, by wchodzić w szczegóły, co teraz serwują różne grupy ezoteryczne, lecz warto rzucić ostrzeżenie, że jest tego tak dużo, iż nawet tezy, które głoszą, jawią się jako sprzeczne ze sobą. Trudno też moralizować, że horoskopów czytać nie należy (nawet jeśli traktowane jest to zabawowo), bo to tak samo jak bić na alarm, że nie powinniśmy obchodzić Halloween (a ten na dobre zadomowił się w niektórych katolickich rodzinach). Swoją drogą, wśród wielu propozycji filmów grozy, w recenzjach zaznaczono i takie, które powstać miały na bazie autentycznych wydarzeń (przywołam tylko „Egzorcystę” Williama Friedkina z 1973 r., „Ducha” z 1982 r. w reżyserii Tobe’a Hoopera, czy „Egzorcyzmy Emily Rose” z 2005 r. nakręcone przez Scotta Derricksona).
Śledząc zaś literaturę horroru, natrafiłem na komentarz, że obecnie trudno zaciekawić czytelników sferą duchów, skoro już w Boga i świat nadprzyrodzony ludzie nie wierzą. Ciekawe zaś, czy za tematy interesujące można uznać jeszcze to, co określone jest mianem „Archiwum X”? (uwielbiałem ten serial do czasu, jak nie zaczęli z odcinkami o UFO). I tu nawiążę do nadesłanego mi wykładu ks. Jarosława Bukowskiego (tytuł na youtobe brzmi prowokująco: „Bóg i anioły kontra demony i rola UFO”). Wśród wielu poruszanych tam wątków, warto zwrócić uwagę na istnienie tzw. artefaktów, bo te wywołują niemało dyskusji. Dla przykładu w RPA znaleziono obrobione kulki stalowe datowane na 2,8 miliarda lat!?! Dostępna nam wiedza oponuje, że pierwsze zwierzęta pojawiły się dopiero ok. 800 milionów lat temu w postaci przypominającej współczesne gąbki, a te kulek nie dałyby rady wytoczyć. Jeszcze większą furorę zrobił skamieniały młotek znaleziony w roku 1934 w London w Teksasie. Z informacji jakie dostępne są na jego temat, niemalże wszystko szokuje. Prowokuje szacowany wiek tego narzędzia - według przyjętych metod naukowego datowania, liczy on sobie 140 milionów lat! Masz zatem babo placek! Rodzi się bowiem pytanie, czy nie należy nieco inaczej przeliczyć ustalony czas pojawienia się gatunku ludzkiego? Przyjęto pewnikiem, że najpierw pojawił się Homo Habilis (człowiek zręczny), a miało to być przed ok. 1,9 miliona lat temu, potem był Homo Erectus (człowiek wyprostowany) i dopiero z niego - mniej więcej 190 tys. lat temu - mieli wyewoluować się ludzie nam bliscy, którzy takie młotki byli w stanie wytwarzać. Rzecz jasna na młotku tym (podobnie jak na Całunie Turyńskim) skupiło się nie mało ataków. Cóż bowiem, jeśli nie jest czymś spreparowanym (a wszystko na to wskazuje) - obala on tezy dotyczące pojawienia się Homo Sapiens! Nie raz już odwoływałem się do tez m.in. ks. prof. Michała Hellera, że nauka i religia nie stoją w sprzeczności. Nauka - to należy jej przyznać - swoje teorie weryfikuje w oparciu o nowe dowody.
My z kolei, jako ludzie wierzący, nie mamy chyba problemów z przyjęciem teorii Darwina? Sam św. Jan Paweł II stwierdził w przesłaniu do członków Papieskiej Akademii Nauk w 1996 r., że zdobycze nauki każą nam uznać teorię ewolucji za coś więcej niż hipotezą (ale tego młotka bym nie odpuścił). Wspomniany ks. Jarosław wytłumaczył się, iż niewytłumaczalne zjawiska stały się polem jego zainteresowań, bo sam jako pięciolatek zobaczył coś z nie tego świata. Miało to miejsce - pewnie nie przypadkowo - w roku 1972. A wtedy właśnie papież Paweł VI powiedział: „Dym diabła wdarł się do Kościoła”. Nie da się ukryć, że żyjemy w czasach zwariowanych (sama przedłużająca się pandemia jakże nas wymęczyła). Po 50 latach od ostrzeżenia, które wypowiedział św. Paweł VI, niestety nie powiemy, iż udało się nam Kościół przewietrzyć i tego dymu nie czuć. Wszystkie zaś wstrząsy naszych czasów sprawiły, iż na forum jawi się teraz tyle nowych proroctw. Nauce pozostawmy sferę jej badań, a my nie dyspensujmy się od janowego wezwania: „nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie”. (1 J 4,1). Obyśmy mieli pewność komu wierzyć. Św. Antoni, „Młocie na heretyków”, módl się za nami.
ks. Piotr Szkudlarek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!