Michał Michała zrozumie!
Z wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem wysłuchiwałem historii o ludziach, którzy zostali oszukani. Wielokrotnie policja prosi nas księży, abyśmy podczas ogłoszeń parafialnych ostrzegali wiernych przed tymi, którzy wyłudzają pieniądze od osób starszych stosując różne metody: ,,na wnuczka’’, ,,na chore dziecko’’, czy na ,,nagłą śmierć kogoś bliskiego’’.
Ilekroć wysłuchiwałem takich opowieści, zawsze pojawiały się we mnie dość brutalne, bezpośrednie pytania: jak można być tak głupio naiwnym?; jak można się dać tak głupio nabrać? Kiedyś kolega opowiadał mi historię znad morza. Podszedł do niego mężczyzna, który z drżącymi dłońmi, łzami w oczach opowiadał mu historię swojego życia. Kolega ma miękkie serce, uległ! Dał mu trochę grosza. Po kilku dniach, spotkał tego samego mężczyznę podjeżdżającego nowym mercedesem, z najnowszym iPhone’m w ręce! Okazało się, że w nadmorskim kurorcie zaczęła działać zorganizowana grupa młodych mężczyzn i kobiet, którzy opowiadają tkliwe historie, by wyłudzić od dobrych, wrażliwych ludzi jak największe pieniądze. Straszne i obrzydliwe! Ale jednak prawdziwe!
Nigdy nie patrzę na człowieka z podejrzliwością. Zawsze staram się doszukiwać w nim dobra. Podczas studiowania teologii mocno uwierzyłem słowom, które na różny sposób były ,,wtłaczane’’ w moje serce. Bliźni to Chrystus. Patrz na swoich bliskich Jego oczami. Po tych wszystkich opowieściach oraz po tym zdarzeniu, które za chwilę opiszę czasem skłaniam się ku myślom, czy te wielkie duchowe, teologiczne hasła nie są ,,świętą naiwnością’’, która nie ma już nic wspólnego z realiami obecnego świata, w którym trzeba ciągle walczyć, rozpychać się łokciami i udowadniać nieustannie swoją wartość?
Moja pierwsza parafia. Często do niej wracam. Tam wydarzyło się naprawdę wiele. Wracam ze szkoły i odbieram telefon od mężczyzny, który bardzo prosi mnie o spotkanie. Enigmatycznie odpowiada, że chodzi mu o szczerą, duchową rozmowę. Zgodziłem się. Była godzina 19.00. Do moich drzwi wchodzi około 50 - letni mężczyzna, nieśmiały, nieco speszony. Zapraszam go do siebie. Rozpoczynamy rozmowę. Na pytanie jak do mnie trafił, odpowiada, że usłyszał jak dwie panie, rozmawiały o mnie, że mają wspaniałego młodego Księdza, dobrego, uśmiechniętego i otwartego na ludzi. Po tak dobrych słowach tych parafianek, podkreślił, że ,,Michał Michała zrozumie’’! Po takim peanie życzliwości już polubiłem człowieka! Swój chłop pomyślałem! Kontynuował, że poczuł w sobie silną konieczność spotkania się ze mną. Zadzwonił do seminarium i na furcie otrzymał mój numer telefonu. Zaczął trwającą blisko 45 minut opowieść. Nie pamiętam jej szczegółów. Pamiętam natomiast, że nieustannie wpatrywał się we mnie, przerywając oraz komentując moje zachowanie. Zwykle, kiedy słucham co jakiś czas przymykam oczy, otwieram je i wpatruję się w mówiącą do mnie osobę. On moje zachowanie odczytywał jako brak skupienia i oznakę nienależytego szacunku! Wydało mi się to wówczas bardzo dziwne! Jednak wysłuchałem mojego gościa do końca. Swoją historię spuentował pomysłem na rozwiązanie beznadziejnej sytuacji, w której się znalazł. Chce się wyspowiadać (po tej rozmowie) i popełnić samobójstwo! Osłupiałem! Zacząłem tłumaczyć, że odebranie sobie życia jest grzechem ciężkim, że nie można spowiadać się mając zamiar za chwilę zgrzeszyć! Nie zrozumiał tego! Moje tłumaczenia odebrał jako brak miłosierdzia, szacunku i jak podkreślił - kapłańskiej troski. Na koniec naszego spotkania powiedział jeszcze jedno: może Ksiądz mi pomóc dając mi 5000 zł na ratę kredytu (którego on oczywiście nie wziął, jak wcześniej tłumaczył!!!). Kiedy odpowiedziałem, że nie mogę tego zrobić wybiegł z mojego mieszkania i więcej nie wrócił. Po kilku dniach otrzymałem wiadomość SMS od lekarza, psychologa pana Michała, który wyraził oburzenie na moje zachowanie. Dzwoniąc pod ten numer zawsze odzywała się poczta. Pan Michał zniknął. Pozostała jednak ważna nauka. Jaka?
Po pierwsze z kimś obcym zawsze warto spotykać się na neutralnym gruncie. To był mój błąd. Wydawało mi się wówczas, że mój pokój będzie dawał pewien komfort i bezpieczeństwo. Pamiętam, że jego zachowanie wzbudziło we mnie pewne zaniepokojenie. Po drugie, człowiek jest w stanie stworzyć w swoim umyśle wiele historii. Nie chodzi o to, że jest zły, ale różne zawiłe życiowe ścieżki wpływają na zachowanie, słowa i decyzje. Po trzecie bardzo ważne jest rozeznanie. Zachowanie, słowa, mimika twarzy mówią bardzo wiele i są czytelnymi znakami, na które trzeba zwracać uwagę. Po czwarte należy o takiej sytuacji komuś bliskiemu opowiedzieć. Rozmawiałem o niej z moim znajomym kolegą księdzem, który opowiedział mi taką samą historię, której podobnie jak ja doświadczył zaraz po święceniach. Ten mężczyzna, jak się później okazało, odwiedzał młodych księży, by wyłudzać od nich pieniądze!
Jaki jest zatem wzrok Chrystusa? Z pewnością taki, który nie nazywa cwaniactwa miłosierdziem, lecz lituje się rzeczywiście nad tymi, którzy potrzebują pomocy! Jezu, naucz mnie tak patrzeć!
ks. Michał Włodarski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!