TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 20:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kto nie słucha Franciszka?

Kto nie słucha Franciszka?

 

Kiedy papież Franciszek, bądź podległe mu watykańskie dykasterie wypowiedzą się w jakiejś kwestii w sposób nieco odbiegający od przyjętych schematów temat bywa wałkowany w mediach, bynajmniej nie katolickich czy wyznaniowych, miesiącami albo jeszcze dłużej.

Zdziwiło mnie więc, że tak mało uwagi poświęcono odpowiedzi na wątpliwość (responsum ad dubium) udzielonej przez Kongregację Nauki Wiary w kwestii błogosławienia związków tej samej płci. Przypomnijmy może, że wątpliwość pojawiła się w związku z Adhoratacją apostolską Amoris laetitia, w której mowa była o potrzebie zapewnienia osobom o skłonności homoseksualnej odpowiedniej pomocy w zrozumieniu i pełnej realizacji woli Bożej w ich życiu.
Do Kongregacji skierowane zostało następujące zapytanie: czy Kościół ma władzę udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci? Odpowiedź, jakiej udzieliła rzymska dykasteria brzmi: Negatywnie. W nocie wyjaśniającej podano przesłanki dla takiej odpowiedzi. Po pierwsze, „aby być w zgodzie z naturą sakramentaliów, kiedy wzywa się błogosławieństwa dla jakichś relacji międzyludzkich, konieczne jest aby to, co jest błogosławione, było obiektywnie i pozytywnie ukierunkowane na otrzymanie i wyrażenie łaski, w funkcji planów Boga wpisanych w stworzenie i w pełni objawionych przez Chrystusa Pana. (…) Z tego powodu nie jest dozwolone udzielanie błogosławieństwa związkom, także stałym związkom partnerskim, które zakładają praktykowanie seksualności poza małżeństwem. (...) Ponadto, ponieważ błogosławieństwa osób mają związek z sakramentami, błogosławieństwo związków homoseksualnych nie może być uznane za dozwolone, ponieważ w pewnym sensie stanowiłoby ono naśladowanie lub analogiczne odniesienie do błogosławieństwa zaślubin, wzywanego nad mężczyzną i kobietą, którzy jednoczą się w sakramencie małżeństwa”.
Nota podkreśla oczywiście konieczność odróżnienia błogosławieństwa związku od błogosławieństwa osoby i nie wyklucza tego drugiego w stosunku do osób o „skłonnościach homoseksualnych, które przejawiają pragnienie życia w wierności objawionym planom Bożym, tak jak naucza Kościół”.
To tyle, jeśli chodzi o odpowiedź i jej wyjaśnienie, a teraz kilka słów o reakcjach. O ile w wielu środowiskach katolickich odpowiedź skwitowano symbolicznym „nic nowego”, a co bardziej konserwatywne kręgi (które od lat „wzywają” papieża Franciszka do „nawrócenia”) przynajmniej raz nie miały okazji do rozdzierania szat, o tyle wielkie wzburzenie zapanowało wśród setek teologów i przynajmniej kilkunastu biskupów, zwłaszcza posługujących się na co dzień językiem niemieckim. W czym wspierali ich zza oceanu amerykańscy jezuici. Próbowano więc wykazać, że tak naprawdę papież Franciszek miałby się „zdystansować” od dokumentu Kongregacji Nauki Wiary, czego dowodem miałyby być jego dwa oficjalne wystąpienia po jego ogłoszeniu, w których po raz kolejny odrzucał klerykalny legalizm, moralizowanie i potępienie na rzecz towarzyszenia tym, którzy są poranieni. Na szczęście większość komentatorów zauważa, że te wnioski nie są oparte na zbyt mocnych fundamentach i nie ma sensu kreowanie wizerunku papieża bohatera, którego otaczają źli urzędnicy.
Warto jednak podkreślić, że Franciszek „nie ma lekko” z tą częścią Kościoła, ku której wyciągnął rękę bardzo wyraźnie. Od początku swego pontyfikatu mówi on o „ubogim Kościele dla ubogich”, ale paradoksalnie sporo uczynił, aby mocniej wybrzmiały argumenty wytaczane od dekad przede wszystkim przez najbogatszy spośród lokalnych Kościołów (w 2019 roku Kościół w Niemczech pozyskał około 8 miliardów euro z podatku wyznaniowego), a dotyczące zmiany nauczania Kościoła o małżeństwie, rozwodach, orientacjach seksualnych czy święceniach kapłańskich. I jak dotąd w milczeniu znosił wychodzenie niemieckich hierarchów przed szereg i akceptowanie praktyk niedozwolonych (nawet teraz kilku biskupów oficjalnie ogłosiło, że nadal będzie pozwalać swoim kapłanom na „błogosławienie” związków homoseksualnych) czy odległych od ducha Kościoła, jaki propaguje (w Niemczech zdarza się odmawianie sakramentów, a nawet katolickiego pochówku tym, którzy nie płacą podatku kościelnego). Przez ostatnie dziesięciolecia w Kościele obawiano się rozłamów ze strony konserwatywnej, oby nie okazało się, że znacznie większe zagrożenie jest na drugim skrzydle.


Ks. Andrzej Antoni Klimek
fot. Grzegorz Gałązka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!