TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 23:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kraina łagodności w mediach?

Kraina łagodności w mediach?

„Zwracając się do tych, o których wyżej wspomnieliśmy - pisarzy katolickich - skoro stwierdzamy, że brak jak dotąd było publicznego i uroczystego dokumentu Stolicy Apostolskiej o powierzeniu ich pod opiekę własnego patrona, My, wykorzystując tę dogodną okazję, w oparciu o solidną wiedzę oraz roztropne zastanowienie, mocą danego Nam autorytetu apostolskiego Świętego Franciszka Salezego, Biskupa Genewy i Doktora Kościoła, im wszystkim za patrona dajemy i potwierdzamy, i ogłaszamy”.

Te słowa zawarł papież Pius XI w Encyklice Rerum omnium perturbationem ogłoszonej 26 stycznia 1923 roku na 300 rocznicę śmierci św. Franciszka Salezego. Mija więc właśnie 100 lat od momentu kiedy Franciszek Salezy został ogłoszony patronem dziennikarzy.

Zacznę od osobistej refleksji, która niech mi będzie wybaczona, bo nie jest zbyt miła. Otóż w jednym z seminariów duchownych (na szczęście dla bohatera tego wspomnienia, choć niekoniecznie na szczęście dla mnie, studiowałem w niejednym) mieliśmy ojca duchownego, który prowadził wykłady z teologii duchowości i podczas tych zajęć często cytował nam długie, a nawet bardzo długie fragmenty książki „Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego” sztandarowego dzieła Franciszka Salezego, które na trwałe weszło do kanonu duchowości chrześcijańskiej. Tak się jednak składało, że ani tembr głosu, ani ekspresja nie były mocnymi stronami naszego ojca duchownego (to nie jego wina oczywiście), co zaowocowało tym, że dla wielu z nas, niestety, dzieło to było po prostu spalone. Nie miałem wówczas świadomości, że św. Franciszek Salezy jest patronem dziennikarzy, ani tym bardziej, że ja sam będę kiedyś na tym polu działał. Nie żebym nie chciał, ale wtedy byłem przekonany, że skoro wybrałem kapłaństwo to inne ewentualne marzenia, bądź predyspozycje, należy zarzucić i skoncentrować się na tym, co istotne. W każdym razie tak Franciszka Salezego, jak i jego Filoteę, musiałem później odkryć już samodzielnie.

Nie mamy miejsca na szersze studium, warto jednak przypomnieć fakt, który również Pius XI cytuje w encyklice. W 1954 roku, kiedy poprzedni misjonarz stwierdził, że „nic się nie da zrobić z heretykami” w Chiablese, Franciszek Salezy zaoferował się na jego miejsce. We wrześniu wyruszył pieszo, bez prowiantu, tylko w towarzystwie kuzyna, ofiarując posty i modlitwy Bogu za tych, których chciał nawrócić. Ponieważ innowiercy unikali jego kazań, postanowił obalić ich błędy luźnymi kartkami, pisanymi przez niego między jednym kazaniem a drugim i rozpowszechnianymi w tak wielu kopiach, że przechodząc z rąk do rąk, w końcu niepostrzeżenie dotarły i do innowierców. Z czasem zaczęli i oni przychodzić na kazania, więc Franciszek mógł zaprzestać kolportowania kartek. Ta innowacyjność w szukaniu sposobów dotarcia do ludzi jest jednym z elementów spuścizny św. Franciszka bardzo nam dzisiaj potrzebnym. Drugim, jeszcze ważniejszym w kontekście nieustannej agresji medialnej, jest jego legendarna łagodność. Posłuchajmy jeszcze Piusa XI:
„Naszym najgorętszym pragnieniem jest, abyście przypomnieli wiernym o obowiązku praktykowania świętości właściwej każdemu stanowi, ponieważ wielka jest liczba tych, którzy albo nigdy nie myślą o wieczności, albo całkowicie zaniedbują zdrowie duszy. Zdarzają są tacy, którzy ciągle pogrążeni w interesach nie troszczą się o nic innego, jak tylko o gromadzenie pieniędzy, podczas gdy duch pozostaje żałośnie pusty; inni natomiast, całkowicie oddani zaspokajaniu swoich namiętności, upadają tak nisko, że nie są w stanie posmakować tego, co przekracza zmysły; wreszcie inni oddają się życiu politycznemu, ale są tak pochłonięci zarządzaniem sprawami publicznymi, że zapominają o sobie. Dlatego Czcigodni Bracia, idąc za przykładem Salezego, starajcie się, aby wierni dobrze zrozumieli, że świętość życia nie jest przywilejem nielicznych z wyłączeniem innych, ale że wszyscy są do niej powołani i powinni się o nią starać; że nabywanie cnót, - chociaż nie bez wysiłku, który jednak znajduje zasłużoną nagrodę w pocieszeniu duszy i wszelkiego rodzaju wygodzie, które jej towarzyszy, - jest jednak z pomocą łaski Bożej możliwe dla każdego i nikomu nie jest odmówione. I w szczególny sposób zalecajcie wiernym naśladowanie łagodności Franciszka; skoro ta cnota tak dobrze przypomina i wyraża dobroć Jezusa Chrystusa i ma taką moc przyciągania dusz, czyż nie doprowadzi, jeśli się rozpowszechni wśród ludzi, do zażegnania wszelkich sporów publicznych i prywatnych?


ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!