Kod miłości
Spektakl „Przed sklepem jubilera” przygotowany przez młodzież z Liceum im. Hugona Kołłątaja w Krotoszynie uzmysłowił mi, że my dorośli nie doceniamy dojrzałości młodych ludzi. Sztuka została wystawiona w obecności ponad 500 gości i wprawiła wszystkich w zadumę.
Być uważnym. Nie spuszczać z oczu. Czuwać i wyprzedzać myśli mojej ukochanej. W taki sposób odpowiedział mi pan Jan, kiedy podczas wizyty duszpasterskiej zapytałem, co jest złotym środkiem na przeżycie ze sobą wspólnie tylu lat. Pan Jan i jego żona Małgorzata cieszyli się złotym jubileuszem małżeństwa. Pamiętam, że podczas naszej rozmowy zachowywał się w taki sposób, jak wyżej wspomniana dewiza. To zdanie w jego ustach nie było pustym słowem, ale prawdziwym stylem życia. Miłość posiada w sobie uniwersalny kod. Bez względu na czasy, aby istniała, parafrazując słowa pana Jana musi być czujna, mieć otwarte oczy i odznaczać się ciągłą uważnością.
W Liceum im. Hugona Kołłątaja w Krotoszynie w którym pracuję, kilka miesięcy temu wraz z uczniami przygotowaliśmy przedstawienie, medytację słowno–muzyczną w oparciu o dramat Karola Wojtyły „Przed sklepem Jubilera”. To historia trzech miłości, której przestrzenią rozwoju są trzy odmienne pokolenia.
Pomysł realizacji ze współczesną młodzieżą tak trudnej tematyki nie wydawał się wcale łatwy. Trzeba było przebić się przez barierę obojętności, udawania, że uczucia nie są ważne i zamknięcia w wirtualnym świecie. Kiedy padła propozycja, by zrealizować ten projekt, znalazła się grupa chętnych osób, by podjąć się tego zadania.
W czasie pierwszego czytania scenariusza widziałem zaskoczenie na ich twarzach. Początkowo wydawało mi się, że nie rozumieją czego dotyczy tekst. W swej naiwności postanowiłem im wytłumaczyć i przybliżyć, co autor chciał powiedzieć o najważniejszym ludzkim uczuciu. Kiedy wprowadzałem ich w problematykę treści, ze zdziwieniem zauważałem, że twarze tych młodych ludzi się zmieniają. Stają się pogodniejsze, bardziej wyraziste, a w oczach dostrzegałem zrozumienie. W pewnym momencie pojąłem, że ten temat nie jest im wcale obcy, jak mi się wydawało i jak często myślimy o młodym pokoleniu. Przestałem mówić i sugerować swoją wizję miłości, a zacząłem pytać i słuchać. To było spotkanie, którego nigdy nie zapomnę. Nie wiedziałem, że w młodych ludziach jest taki ogrom wrażliwości, empatii i tęsknoty za dawaniem i otrzymywaniem miłości.
Od tego momentu w czasie prób ja tylko korygowałem niedoskonałości, a młodzież sama decydowała, jak chce przekazać treść utworu. Efekt zarówno dla mnie, jak i dla widzów był zaskakujący. Młodzi aktorzy doskonale ukazali czym jest miłość i jaki niesie ze sobą emocjonalny potencjał, ale też z jakimi problemami musi się zmierzyć.
Muszę dodać, że w momencie wyboru scenariusza nie wiedziałem jeszcze, że kilka tygodni później rozpocznie się w mediach dyskusja na temat winy Jana Pawła II wobec problemu pedofilii w Kościele. Bałem się, że uczniowie zaangażują się emocjonalnie w tą ogólnonarodową dyskusję i nie zechcą kontynuować podjętego dzieła. Zastanawiałem się nawet, czy nie zmienić sztuki na inną, mniej kontrowersyjną. To był moment, w którym młodzież zaskoczyła mnie po raz drugi. Będąc w tak młodym wieku okazali się bardzo dojrzali i wcale nie podatni na medialne sugestie z różnych stron. Uznali, że literatura pisana przez człowieka jest czymś, co jest ponad jego człowieczeństwem i jego niedoskonałościami. Wyrażali też opinie, że człowieka można uznać za winnego dopiero wtedy, kiedy tę winę mu się udowodni.
Cała ta sytuacja pokazała mi, że my dorośli nie doceniamy dojrzałości młodych ludzi. Oceniamy powierzchownie, sugerujemy się powszechnymi stereotypami. Nawet nie staramy się wejść w ich wnętrza, żeby ich zrozumieć. Wydaje nam się, że nie mogą być naszymi partnerami. A ta sytuacja udowodniła, że nie tylko mogą nam towarzyszyć, ale często mogą otwierać nas na nowe horyzonty.
Co było dalej? Wystawiliśmy sztukę w obecności ponad 500 gości. Wyjątkowe treści i piękne utwory muzyczne sprawiły, że kilka sekund po zakończeniu przedstawienia wszyscy trwali w zadumie. Dopiero potem rozległy się gromkie brawa, w czasie których publiczność wstała z miejsc, aby w ten sposób okazać uznanie całej grupie teatralnej.
Żegnając się z gośćmi widziałem, że wielu z nich miało łzy wzruszenia i często padało pytanie, czy takie przedstawienia teatralne staną się już tradycją tej szkoły?
W moim kilkuletnim doświadczeniu kapłańskim zawsze wydawało mi się, że praca z młodzieżą jest najłatwiejszą częścią aktywności duszpasterskiej. To wydarzenie pokazało mi, że nie jest najprostsza, lecz wymaga otwarcia się, zaufania i nieustannego zgłębiania myśli i serc młodych ludzi.
Ks. Michał Włodarski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!