Kochać
Lubię podczas homilii, wtedy kiedy mówię o miłości, cytować fragment romantycznej piosenki Piotra Szczepanika z lat 60. ubiegłego wieku: „Kochać - jak to łatwo powiedzieć. Kochać - tylko to, więcej nic.
W tym słowie jest kolor nieba, ale także rdzawy pył gorzkich dni”. Słowa piosenki wyrażają realizm miłości „na dobre i na złe”; miłości, która nie tylko wiąże się z przyjemnością, ale przede wszystkim z krzyżem, a dokładniej rzecz biorąc z ofiarą. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). „Oddać swoje życie”, czyli być spełnionym, ale inaczej niż określa to kategoria rozwoju osobistego, o którym tak wiele dziś się mówi.
Łatwo powiedzieć „kocham” – wracając do słów wspomnianej piosenki. Ogólnie dziś z łatwością się mówi o wszystkim. Nie zawsze zgodnie z prawdą, nieraz od rzeczy, nie zachowując zasad języka polskiego, ale dużo się mówi. Po śmierci papieża Franciszka, przed i w trakcie konklawe, także wiele mówiono. Jaki papież był i jaki powinien być następny. Wśród wielu sformułowań dotyczących cech dobrego papieża, jeden z internautów stwierdził, że „papież powinien kochać Jezusa i Jego Kościół”. Trzeba przyznać, że jest to zdanie piękne. Spoglądając bowiem na misję papieża w duchu Ewangelii, widzimy, że życie papieża jest bardziej stratą, aniżeli zyskiem. Nawiązując do słów, jakie Piotr usłyszał od Jezusa, życie papieża jest pójściem tam, dokąd nie chce się pójść. Benedykt XVI odnosił te słowa Jezusa do powołania kapłańskiego w ogólności.
Wspominam konklawe z 2013 r., które przeżywałem z klerykami w seminarium duchownym w Kaliszu. Trwały wówczas rekolekcje wielkopostne. Na początku jednej w konferencji, ojciec prowadzący medytacje, nawiązał do rozpoczynającego się konklawe i powiedział: „zostanie wybrany ten, który kocha bardziej”. Atmosfera panująca wówczas w kaplicy seminaryjnej, jak i jego słowa pozostaną ze mną na długo. W tym czasie, kiedy ponownie następuje zmiana na Tronie Piotrowym, wracają do mnie słowa odnoszące się do papieża ktokolwiek by nim nie był. Papież, czyli ten, który kocha bardziej. Miłość jest potężna, choć wyraża się w prostych sprawach codziennego życia. Jest piękna, a jednocześnie trudna, gdyż wiąże się z wymaganiami i odpowiedzialnością. Miłość jest niewidzialna, a jednak tak realna w każdym aspekcie życia. W rzeczywistości miłość ma zdolność kształtowania naszych decyzji, wpływania na nasze działania i przekształcania świata. Trudno wyobrazić sobie szczęśliwą rodzinę bez miłości. Bez miłości w Kościele można być tylko na niby. Wiara bez miłości będzie ciężarem nie do uniesienia. A posługa pasterska bez miłości? Kapłańska, biskupia…, a w końcu papieska?
Poruszający serca jest moment, kiedy podczas Mszy św. inaugurującej pontyfikat czytany jest fragment Ewangelii św. Jana opowiadający o spotkaniu Zmartwychwstałego Jezusa z Piotrem. Znamy dobrze ten dialog. Trzy pytania Jezusa i odpowiedzi Piotra. Powierzenie jego pieczy owiec, które należą do Jezusa i zapowiedź męczeńskiej śmierci apostoła, pójścia tam, dokąd nikt nie chce pójść. Dialog, w który wpisuje się zasmucenie się Piotra, bo przecież nie ma miłości bez uczuć. Dzięki temu fragmentowi Ewangelii widzimy, że w posłudze Piotra najważniejsza jest miłość. Tyle jeśli chodzi o miłość papieża. Warto na koniec zapytać o swoją miłość do Kościoła i do Tego, który Kościołowi przewodzi. Nie trzeba odpowiadać słowami, ale czynami – posłuszeństwem, szacunkiem, modlitwą, poczuciem odpowiedzialności, czyli tym, do czego jesteśmy zaproszeni przez Jezusa i co tak bardzo wpisuje się w naszą katolicką duchowość.
ks. Przemysław Kaczkowski
Rzecznik prasowy diecezji kaliskiej
rzecznik@diecezja.kalisz.pl
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!