Jedność
Czy ja sam jestem człowiekiem, który łączy, czy który dzieli?
W ostatnich dniach okresu wielkanocnego, jak co roku, naszym przewodnikiem duchowym staje się św. Jan Ewangelista. Uczestnicząc codziennie w Eucharystii słuchamy fragmentów wielkiej i poruszającej mowy Jezusa, którą wygłosił w Wieczerniku w czasie Ostatniej Wieczerzy. Słyszymy między innymi słowa skierowane przez Jezusa do uczniów: „Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie” (J 14, 19). W innym miejscu Jezus zwraca się do swojego Ojca: „Teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17, 5). Przyznamy, że te wypowiedzi nie są łatwe dla wiernych słuchających Ewangelii, jak i dla księży, którzy starają się je zinterpretować i skomentować w sposób zrozumiały.
Słowem, które powraca w opisywanej mowie, zatytułowanej w Biblii „modlitwa arcykapłańska” jest słowo „jedność”.
Te dni kończące tegoroczny okres wielkanocny w liturgii Kościoła zbiegły się z kampanią wyborczą. Ktoś, kto w tych dniach uczestniczył w Mszy św. słuchając powyższych słów, mógł przeżyć szok, śledząc wcześniej czy później relacje medialne z polskiego politycznego świata. W nim również słowo „jedność” pojawiło się często. Jako życzenie lub zapowiedź – ktoś deklarował, że zrobi wszystko, aby zjednoczyć naród lub wyrażał takie pragnienie, aby Polacy w końcu się zjednoczyli. I tak w kółko. W praktyce jednak narastało poczucie niebezpiecznego podziału, który nie tylko obecny był w świecie medialnym, czy wirtualnym, lecz wkradał się na nasze podwórko, do naszych mieszkań i domów. Różnice poglądów i coraz agresywniejsza narracja obecna w społeczeństwie skutkowała sporami i niepotrzebnymi emocjami w naszych rodzinach i środowiskach. Znajoma osoba, która uczestniczyła w rodzinnym spotkaniu z okazji Dnia Dziecka, relacjonowała mi, że wszystko było dobrze, lecz kiedy pojawił się temat polityki „wszyscy się pokłócili i rozjechali w swoje strony”… Polak Polakowi wilkiem.
Czy tak ma wyglądać nasze życie? Czy warto ulegać manipulacjom i tak bardzo angażować się z relacje medialne, które i tak pokażą nam rzeczywistość tak jak chcą, a nie tak jak ona naprawdę wygląda? Czy emocje mają odgrywać główną rolę w tak ważnej sprawie jak wybory prezydenckie, czy rozsądek?
Kilka tygodni wcześniej kiedy wybierano papieża, także pojawiały się komentarze z życzeniem, aby nowy papież był papieżem jedności. Bowiem coraz liczniejsze podziały można zauważyć nie tylko w gronie chrześcijan, lecz również w samym Kościele katolickim. Jak widać wciąż szukamy tej wybitnej jednostki, która tu czy tam doprowadzi do cudu jedności. Może warto postawić sobie w tym miejscu pytanie, czy ja sam jestem człowiekiem, który łączy, czy który dzieli? Może zamiast poszukiwać tego jednego, współczesnego zbawcy, wziąć odpowiedzialność i zrobić to, co do mnie należy.
Jak widać modlitwa Jezusa z Wieczernika nie została jeszcze wysłuchana. Ludzkość daleka jest od jedności, podobnie i uczniowie Pana tworzący żywy Kościół. Lecz w tym wszystkim obecna jest nadzieja – „słowo klucz” tego Roku Jubileuszowego. Nie wolno nam poprzestać na stwierdzeniu, że są podziały i jest ich niemało. Nadzieja prowadzi nas do Jezusa i zaprasza, abyśmy razem z Nim wołali do Ojca prosząc o dar jedności. Potem, mamy być „apostołami jedności” tam, gdzie żyjemy i wśród ludzi, z którymi żyjemy. Aby nasza misja przyniosła jakiekolwiek owoce nie możemy dać się zwariować. Potrzebujemy pokoju serca i zdrowego dystansu wobec tak wielu spraw naszej dwudziestopierwszowiecznej rzeczywistości.
Ks. Przemysław Kaczkowski
Rzecznik prasowy diecezji kaliskiej
rzecznik@diecezja.kalisz.pl
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!