Jak się przygotować do świąt?

To proste. Wyjść na pustynię. Dlaczego akurat na pustynię?
Bo człowiekowi, który szuka prawdy o sobie
i o swoim życiu pustynia pomaga ją odkryć.

Pozwala zobaczyć, jaki jestem, jakie jest moje życie. Co tak naprawdę jest dla mnie ważne, na czym lub na kim mi w życiu zależy. Czym naprawdę oddycham i za czym tęsknię. Tu mam czas i ciszę – towary we współczesnym świecie deficytowe, które mogą mi pomóc zajrzeć we własną duszę i zatęsknić za… prawdziwym Życiem. Może jeszcze pamiętamy z dzieciństwa, jak czekaliśmy na święta Bożego Narodzenia. Ale czy dziś święta są dla nas jeszcze czymś wyjątkowym? Inaczej, czy Boże Narodzenie to dla mnie czas spotkania z Kimś wyjątkowym? Dla wielu ludzi, także ochrzczonych pytanie postawione w tytule nie ma większego znaczenia. Bo tak naprawdę na nikogo nie czekają i z nikim nie chcą się spotkać. Także z Bogiem, który stał się Miłością. Dla wszystkich natomiast, którzy będą oczekiwać na Maleńką Miłość najważniejsze będzie przygotowanie serca na Jej przyjęcie. Nie prezenty, nie zakupy, nie sprzątanie, ale właśnie serce! Kościół głosi, że Adwent to czas radosnego oczekiwania na spotkanie z Jezusem. Czy może być coś radosnego w zajmowaniu się sercem? Każdy, kto to przeżył wie, że dopiero wtedy święta mają prawdziwy smak. I za nic w świecie z tego nie zrezygnuje. To właśnie dla nich znaczenie ma pustynia. A ponieważ  nie każdy może wyjechać, „pustynią” stają się rekolekcje parafialne lub internetowe, cisza i modlitwa, spotkanie ze słowem Bożym (warto odkurzyć Pismo Święte), spowiedź lub spotkanie przy stole i rozmowa z domownikami bez asystencji telewizora. W przygotowaniu do świąt chodzi o to, by nie zapomnieć o własnym sercu. Dla Jezusa i siebie.

ks. Krystian Szenowski