TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 03:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cuda eucharystyczne czy jest się z czego cieszyć?

Cuda eucharystyczne czy jest się z czego cieszyć?

W 2008 roku w Sokółce, w roku 2013 w Legnicy - domniemane cuda eucharystyczne. Według Kościoła wydarzenia, do których tam doszło, nie sprzeciwiają się wierze. Co więcej, potwierdzają odwieczną prawdę o realnej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. W obu przypadkach przez katolickie media przeszła fala - na swój sposób - dumy, że oto nasza Ojczyzna stała się miejscem tak niesłychanego zdarzenia. Czy jednak mamy się z czego cieszyć?

Patrząc wstecz na historię Kościoła nietrudno zauważyć, że Bóg dokonywał widocznych cudów eucharystycznych w sytuacjach, gdy wewnątrz wspólnoty wiernych słabła albo zanikała wiara w Jego rzeczywistą obecność. Ta było między innymi w Orvieto (1263) czy Sienie (1330). W pierwszym z przypadków kapłan w chwili wypowiadania słów konsekracji powątpiewał, czy pod postacią chleba rzeczywiście obecny jest Jezus Chrystus. W tym momencie Hostia w jego rękach zaczęła krwawić. Z kolei kolejnym razem ksiądz spiesząc się do chorego nie włożył Komunikantu do specjalnego pudełeczka, ale po prostu umieścił między stronicami brewiarza. Wokół Hostii rozprzestrzeniła się plama krwi…

W Sokółce i Legnicy wydarzenia miały podobny charakter. Komunikant upadł na posadzkę kościoła, został umieszczony w naczyniu z wodą, a po jakimś czasie okazało się, że postać Chleba zmieniła się w tkankę mięśniową. We wszystkich podanych przypadkach bezpośrednią przyczyną cudu stało się wołanie Serca Jezusowego o większą wiarę wobec tej tajemnicy - w wyniku czy to niedowiarstwa kapłana, czy też obojętności lub nieuwagi szafarzy. Z tego też względu nie można cieszyć się, że cuda eucharystyczne wydarzyły się w Polsce. To ewidentny znak, że z naszą pobożnością wobec Najświętszego Sakramentu dzieje się coś niewłaściwego. Oczywiście jest z nią o niebo lepiej niż w krajach zachodnich, gdzie adoracje Ciała Pańskiego odbywają się niezwykle sporadycznie, a powszechną praktyką jest przystępowanie do Komunii Świętej w stanie grzechu ciężkiego, ponieważ pojęcie grzechu i konieczności spowiedzi przestało w rzeczywistości istnieć. „Czemu zatem u nas, a nie tam?” - ktoś może spytać. Trudno odpowiedzieć, jaki Opatrzność ma plan wobec Polski. Być może jest to próba ocalenia naszego katolicyzmu od powszechnej praktyki przyjmowania Komunii Świętej w postawie stojącej, na rękę, rozdawaniu jej przez nadzwyczajnych szafarzy, zaniku przyklęknięć przed Najświętszym Sakramentem, wreszcie zobojętnieniu duszy wobec własnej grzeszności i świętokradczej Komunii. Niejako równolegle raz po raz słyszy się o coraz to kolejnych profanacjach Komunikantów, bezczeszczeniu ich, deptaniu, włamywaniu się do tabernakulów…

Św. Jan Maria Vianney w jednym ze swoich kazań powiedział: „Nie potrafię we właściwy sposób przedstawić wam tego, jak wielkim grzechem jest świętokradzka Komunia Święta! Zbawiciel świata raz jeden poniósł śmierć na ziemi, tymczasem ludzie przewrotni wciąż odnawiają tę Jego mękę przez niegodne przyjmowanie Go do swoich serc! Czy może być większa zbrodnia, czy może być większe spustoszenie w miejscu świętym? Nawet piekło nie mogłoby okazać Bogu większej pogardy!”. Każdy z nas wobec tak bezpośredniego Bożego wołania powinien zrobić sobie rachunek sumienia, na ile z wiarą, pobożnością, intencją i czystością duszy przystępował do Stołu Pańskiego.

Kajetan Rajski

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!