Cud istnienia
Już chyba wiem, dlaczego Dzień Dziecka jest zaraz po Dniu Matki. Więź rodzicielki z potomkiem może zrozumieć tylko ktoś, kto tego doświadczył. To chyba najpiękniejsze na tym świecie. Nigdy nic wspanialszego i cudowniejszego się nie wydarzyło i nie wydarzy, prócz macierzyństwa.
Mamo, przygotuj moje serce i moje łono. Obdarz mnie łaską. Pozwól na wydanie Nowego Życia na świat. Byłaś kobietą tu na ziemi, z duszą i ciałem zabrana do nieba – kobietą pozostałaś. Spójrz na mnie swymi oczami pełnymi miłości, dobroci i zrozumienia. Zrozum kobietę młodszą o dwa tysiące lat. Czasy się zmieniają, ale my wciąż jesteśmy takie same. Tobie mogę powiedzieć wszystko (choć i bez słów wszystko wiesz) i dasz mi najlepszą radę.
Pozwól zbliżyć się mężczyźnie, który zrobi w sercu miejsce na mnie i owoc nas dwojga. Ten odpowiedni zawsze trafia na tę odpowiednią… Proszę, nakieruj go, a mnie otwórz oczy w odpowiednim momencie.
Chcę poczuć cud istnienia. Niezmierzoną radość i tajemnicę cudu, którego nikt prócz Stwórcy nie jest w stanie zrozumieć. Chcę być w jednej setnej matką taką, jaką byłaś Ty, a wiem, że moje dziecko będzie szczęśliwe. Niech cząstka Ciebie zawsze będzie we mnie. Mamo – najpiękniejsze masz imię – bije ode mnie Twój blask. Bez Ciebie jestem niczym. Krucha, jałowa, ulotna niczym pył. Twoje piękno zachwyca mnie i innych. Pozwól mi odnaleźć drogę. Pomóż. Słyszę Twój głos, mówiący obietnice. Daj mi siłę, bym nigdy nie osłabła, bym trzymała Cię zawsze za rękę. By ma wiara nigdy nie zniknęła, by z każdym dniem była silniejsza. Zawsze mnie obronisz, gdy potrzebuję. Odganiasz wszystko, co złe. Mamo, mamo… i już jesteś przy mnie.
Obdarzono mnie łaską pragnienia dziecka. Wiem, że się do tego przyczyniłaś i pozwoliłaś na to nie bez powodu. Widocznie przyszedł mój czas. Jestem gotowa teraz, a nie wcześniej. I teraz też rozumiem, że każda z nas ma swój specjalny moment, gdy dojrzewa, niczym owoc. Nie wcześniej. Wierzę, że wciąż słyszysz modlitwę i pozwolisz wypełnić powołanie.
Serce skacze, dłonie zaciskają. Oczy błyszczą, uśmiech sam pojawia się na twarzy. Widzę Maleństwo i nie mogę przestać się zachwycać. Zastanawiam się całe życie, jak to jest możliwe, że z dwóch drobniutkich komórek powstaje ktoś całkiem Nowy. Żyje sobie w drugiej osobie dziewięć miesięcy, wychodzi pewnego dnia poza jej ciało. Później sam tworzy kolejnego kogoś Nowego. I tak w nieskończoność… zwielokrotniamy cuda, tworzymy kogoś, kto kocha bezgranicznie – jesteśmy dla naszych dzieci całym światem. Przykładem, spokojną przystanią, pewnością codzienności.
Czasem lepiej mi z dziećmi niż z dorosłymi. Dzieci nic w sobie nie kryją, są szczere. Od razu mówią, co myślą i o co im chodzi. Dorośli milczą, znikają, pojawiają się lub nie, kłamią perfidnie i są zazdrośni. Z dzieciakami jakoś łatwiej mi się dogadać. Choć za długo nie mogę wśród nich przebywać…, bo niestety staję się do nich podobna. Zbyt ufna, a nawet prawie naiwna. Kiedy jest się dzieckiem, to nawet nie przeszkadza. Można cieszyć się niewinnością, drobnostkami, nie trzeba martwić się o pieniądze ani inne rzeczy. Jestem dorosła, ale nie mogę znów być mała. Choć na swej drodze spotykam wielu dorosłych, którzy na siłę pozostali maluchami i nie przyjmują innej koncepcji życia do wiadomości. Nie potrafią się zmienić, a raczej nie chcą.
Kasia Smolińska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!