TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 18:47
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Co komu wolno? - Meandry czwartej władzy

Meandry czwartej władzy
Co komu wolno?

Myślę, że w naszej medialnej rubryce będę musiał częściej zajmować się pokazywaniem, jak media potrafią z jednej wypowiedzi zrobić hecę na czternaście fajerek, czyli rozlać ją dosłownie na cały świat, uczynić legendą, memem, czy wręcz definicją konkretnej osoby bądź zjawiska, a z drugiej strony, z sobie znanych przyczyn, ignorują inne wypowiedzi, które choćby moim skromnym zdaniem powinny być ogłaszane na dachach i właśnie przylgnąć do tych, którzy je wypowiadają, na zawsze. Nie mówiąc o tym, że powinny zakończyć ich karierę polityczną i medialną.

Pierwszy przykład cytuję za Krzysztofem Osiejukiem i dotyczy on dwóch bardzo znanych polityków, a mianowicie ministra Krzysztofa Waszczykowskiego i jestem przekonany, że niemal każdemu z Czytelników nazwisko naszego ministra spraw zagranicznych natychmiast kojarzy się z pewną fatalną pomyłką, lapsusem językowym, kiedy mówiąc o jednej z karaibskich wysp, zamiast San Cristobal, użył całkowicie fikcyjnej nazwy San Escobar, natomiast drugim politykiem, jeszcze bardziej znanym, jest Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej. I podobnie jak mam niemal pewność, że wszyscy kojarzą ministra Waszczykowskiego z San Escobar (i natychmiast niektórzy pokładają się ze śmiechu), bowiem wiadomość o tej wpadce podana została przez niemal wszystkie światowe agencje, to gdy chodzi o pana Junckera, za bardzo z niczym go nie kojarzymy, poza oczywiście zajmowanym stanowiskiem, i jak myślę, solidną dawką buty, którą ten pan reprezentuje. Tymczasem proszę sobie wyobrazić, że ten pan występując przed Parlamentem Europejskim 28 czerwca 2016 roku, powiedział coś takiego: „Przed nami otwierają się nowe horyzonty, dotyczące nie tylko Europy, ale również całej planety. Nie możemy jednak nie zdawać sobie sprawy z tego, że ci, którzy obserwują nas z daleka, mają powody do zmartwień. Spotkałem się z przywódcami innych planet, słuchałem, co mają do powiedzenia i musicie wiedzieć, że oni wszyscy są bardzo zatroskani kierunkiem, w jakim zmierza Unia Europejska. Musimy więc zrobić wszystko, by uspokoić zarówno Europę, jak i tych, którzy patrzą na nas z kosmosu”.
I to nie jest żart. I wytłumaczcie mi, dlaczego przypuszczalnie większość z Was, jeśli nie wszyscy, dowiedziała się dopiero teraz o tej wypowiedzi (a ja zaledwie kilka dni przed Wami)? Dlaczego świata nie zalała fala informacji, szyderstw i memów, gdzie pan Juncker spotyka się z przywódcami innych galaktyk?
Mam jeszcze dwa przykłady wypowiedzi, które bardzo mnie zaskoczyły, ale jeszcze bardziej to, że nie dostały odpowiedniego rezonansu medialnego. Obie wypowiedzi słyszałem na własne uszy w Polskim Radiu. Niestety pierwszej nie potrafię przypasować do osoby. Była to dyskusja publicystów na temat przyszłości Europy w kontekście odbywających się w różnych krajach wyborów (Holandia, Francja, Niemcy) i niektórzy dyskutanci podkreślali fakt, że w krajach tych coraz mocniej dochodzą do głosu przeciwnicy Unii Europejskiej, zwłaszcza w obecnym kształcie i propozycjach jej rozwoju, jakie są rozważane. Redaktor zapytał, czy eurokraci nie powinni wziąć pod uwagę tych nastrojów w społeczeństwach. I wówczas jedna z publicystek powiedziała, że przecież od początku było wiadomo, że Unia Europejska jest kwestią umowy elit i koniec. A jak społeczeństwa nie dorastają, tym gorzej dla nich. I nikt się nie zdziwił, ani nie zaprotestował.
I ostatni przykład. Ekspert od mediów, propagator Twittera w Polsce i ekspert od spraw francuskich, Eryk Mistewicz, komentując wybory prezydenckie we Francji stwierdził, że jest absolutnie przekonany, że jeżeli wybory wygra któryś ze skrajnych kandydatów, to konstytucja Francji daje możliwości, aby takie wybory unieważnić. Na sugestię ze strony dziennikarza, że to bluźnierstwo mówić o czymś takim w kontekście tak zakorzenionej demokracji, jak ta francuska, odpowiedział, że właśnie na tym polega wielkość demokracji francuskiej, że ona by sobie z tym „poradziła”, czyli unieważniłaby wybór dokonany przez większość. Mnie ta wypowiedź zszokowała, ale i ona nie spotkała się z żadnym rezonansem medialnym. 
Czyżby obie te ostatnie wypowiedzi były dla wszystkich oczywistością i tylko ja mam jakieś złudzenia co do demokracji?

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!