TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 02:30
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Boskie chłopaki

Boskie chłopaki

W kaliskiej katedrze zostało wyświęconych pięciu nowych księży. Zawsze, kiedy jestem na święceniach, dotyka mnie Litania do Wszystkich Świętych. Na czerwonym dywanie leżało krzyżem pięć różnych historii. Raczej nie są to historie wypełnione pasmem sukcesów, bezgranicznego zaufania i samych pobożnych uczynków. I bardzo dobrze. Chodząca doskonałość mogłaby głupio wyglądać na krzyżu. A właśnie to czeka neoprezbiterów. Powolne, dzień po dniu pozwalanie na to, aby Chrystus upodabniał ich do siebie. Droga do tego jest jedna - właśnie przez krzyż. Nikt ich nie zmuszał. Sami odpowiedzieli na wybranie. To samo pokazuje Litania do Wszystkich Świętych. Litania ludzkich upadków, pychy, zdrady, morderstw, pijaństwa, rozwiązłości i wielu innych grzechów. Bo to jest obraz wszystkich świętych. Możemy czytać lukrowane historyjki o świętych ukazywanych w postaci niemal nadludzi. Tylko po co? Mnie to jakoś nie kręci. Mnie urzekają historie, gdzie Bóg naprawdę musiał głęboko wsadzić rękę w gnój, żeby wyciągnąć z niego człowieka. Litania do Wszystkich Świętych uświadamia mi to bardzo mocno. Patrzymy na różnych ludzi. Gorszymy się nimi. Może czasem gorszymy się księżmi, których spotykamy. Może nawet słusznie. Może nawet na to w jakiś sposób zasługują. Ale może właśnie to jest święty. Nie, nie usprawiedliwiam. Kiedy jednak patrzymy na historię jakiegoś świętego, chociażby św. Pawła, który dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich, możemy mieć pokusę, aby ten etap jego historii brać w nawias. No bo się nawrócił i został apostołem narodów. Ale w tamtym momencie, kiedy kamienowany był Szczepan, ani Paweł ani obecni tam ludzie nie brali tego w żaden nawias. Raczej nie widzieli świętego w Szawle. Ale Bóg zobaczył. Tak samo, gdy zobaczył świętego w Mateuszu. Wszyscy widzieli w nim tylko złodzieja, Jezus spojrzał mu w oczy i pomyślał: święty człowiek. Gdy Augustyn wypijał z kumplami kolejne hektolitry alkoholu też nikt nie podejrzewał go o świętość. Bóg natomiast podejrzewał go o to bardzo mocno. Dlatego nikt nie jest wyłączony z tego daru. Nawet jeśli dziś możemy jedynie śpiewać za Maleo Reggae Rockers: „Nie umiałem mówić prawdy, nie umiałem nie żartować, nie umiałem się powstrzymać, umiałem prześladować. To niełatwe chwile, kiedy pokazujesz rentgen mego serca, co naprawdę czuję. Oddaję ci to, co złe, na dzisiaj nie mam nic więcej”. Nawet jeśli nie czujemy, że jesteśmy święci, to słowo Boże mówi bardzo wyraźnie: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor 3, 16-17). Nie ma bata, jesteś święty. Problem jest w tym, że w to nie wierzymy. Nie wierzymy, że ludzie obok nas też są święci. Zamiast tego sądzimy i oceniamy. Myślimy, że nie zasługujemy na świętość. To prawda. Ale tu nie ma miejsca na zasługi - jest łaska i dar Ducha Bożego. To On czyni nas świętymi, a nie nasze pobożne uczynki czy jeszcze pobożniejsze życzenia. Tak samo jest z tymi, którzy mają teraz najkrótszy staż w kapłaństwie. Ludzie mogą mówić różnie, ale Bóg patrzy na nich i mówi: święte chłopaki. W momencie święceń łaska się wylała. Obficie. W nadmiarze. Neoprezbiterzy usłyszeli o tym w Niedzielę Najświętszej Trójcy, gdy sprawowali w swoich rodzinnych parafiach Msze prymicyjne: „nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5). Dlatego są oni boscy i dlatego my jesteśmy boscy.

tekst Katarzyna Kędzierska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!