Blisko siebie
To było przerażające. Mieszkanie w bloku. Mało oświetlone. Utrzymywał się charakterystyczny półmrok. Obecni w nim rodzice prosili mnie bym usiadł.
Rozpoczęli opowieść o ich synu, który jest obok w ciemnym pokoju, chory na schizofrenię. Nie wychodzi z niego od tygodni. Nie rozświetlają domu, ponieważ zauważyli, że kiedy jest ciemniej ich syn staje się spokojniejszy. Zapytałem od kiedy to trwa. Od 10 lat. Ten koszmar rozpoczął się w okresie dojrzewania. W pewnym momencie rodzice proszą mnie bym wszedł do pokoju i spróbował chwilę z nim porozmawiać oraz pomodlić się. Zrobiłem to. Choć możecie sobie wyobrazić, że zwyczajnie w świecie bałem się! Kiedy wszedłem do środka zobaczyłem normalnie wyglądającego młodego mężczyznę. Gdybym spotkał go na ulicy, nie przypuszczałbym, że boryka się
z tak poważną chorobą. Zapytałem, czy chciałby mi coś powiedzieć. Odparł tylko, że bardzo często w głowie ma złe myśli i boi się w tym stanie siebie. Odpowiedziałem, że to choć pewnie bardzo trudne, ale żeby w tych stanach krzyczał do Boga i wypowiadał imię Jezus. Byłem tam jeszcze przez chwilę. Pobłogosławiłem Go i wyszedłem.
Pamiętam, że tego dnia bardzo długo zastanawiałem się jak tragiczny i smutny musi być wewnętrzny świat tak chorego człowieka. Traci świadomość, nie wie kim jest, słyszy głosy, czuje w sobie wszechogarniającą bezsilność, ma silne paranoje, które nierzadko przybierają formę agresywnych wobec siebie i innych zachowań. Przypomniał mi się wówczas list otwarty osób z doświadczeniem choroby psychicznej, w którym pisali: „Świr”, „czubek”, „wariat”, to nie MY. Tak jak inni kochamy, pracujemy, mamy zainteresowania i troszczymy się o innych. Zestawiłem te słowa z tym człowiekiem i jeszcze bardziej poczułem przygnębiającą bezradność wywołaną dramatyzmem tej sytuacji.
W ostatnim czasie bardzo często przychodzą do mnie ludzie, którzy borykają się z zaburzeniami psychicznymi. Poza tym, że korzystają z pomocy specjalistów proszą o dar modlitwy wystawienniczej, podczas której zanoszę przed tron Boga tego człowieka i gorąco proszę by dobry Bóg zainterweniował i zmienił jego sytuację. Modlitwa nie jest zaklęciem, nie działa magicznie. Nie zmienia wszystkiego od razu. Jednak za każdym razem, kiedy nakładam ręce jestem przekonany, że najpierw Bóg chce uzdolnić tego człowieka, nad którym się modlę, do wewnętrznego pogodzenia się ze swoją historią życia i spojrzenia na nią nie przez pryzmat bólu, ale nadziei, którą daje On sam. Wielokrotnie widzę, że Słowo Boże wypowiadane nad chorym rodzi nową perspektywę. Człowiek pogrążony w depresji i bólu przesiąknięty jest negatywnymi komunikatami, typu: nie istniej, nie myśl, nie czuj, nie jesteś wartościowy. Żyje w przekonaniu, że one są prawdziwe. Modlitwa odkłamuje tę rzeczywistość i jeśli tylko ten omadlany zechce ma możliwość wejścia na drogę prowadzącą do wolności.
Przyszła kiedyś do mnie młoda kobieta z ciągłym oskarżaniem siebie, że jest niedobrą matką. Wyrzucała sobie, że nie ma sił, strasznie się niecierpliwi, że momentami chciałaby nie mieć dzieci, że gdzieś w głębi siebie tęskni za wolnością. Modlitwa od samego początku rozpoczęła proces uwalniania tej biednej matki z wszechogarniającego poczucia winy i podprowadziła ją do decyzji o wybaczeniu sobie i swoim bliskim. Zostawiła Jemu swoje ciężary i poszła dalej.
Bóg daje nam niezwykłe narzędzie. Modlitwa wstawiania się za siebie! Gorąco zachęcam was, aby to robić jak najczęściej. Jest ona podarunkiem przekonania, że ten drugi, który jest w danym momencie blisko mnie, w swojej biedzie, jakakolwiek by ona nie była, nie jest osierocony. Modlitwa wstawiennicza to nic innego jak bliskość, akceptacja i nieustanne towarzyszenie. Bądźmy wszyscy Bożymi wstawiennikami.
Jezu, zbliżyłeś się do mojej choroby.
Interesuje Cię nie tylko chory, ale również choroba.
Ty okazujesz miłość dokładnie tam, gdzie jej potrzeba.
Ty wypełniasz miłosierdziem pustkę mego życia.
Ty uzdrawiasz serca strapione i bandażujesz rany.
Ulecz mnie z mojej ślepoty. Ty ją znasz i wiesz, jaka jest.Ulecz mnie także fizycznie, Panie. Ty uleczysz nie tylko duszę, ale również ciało. Pokazuję Ci moje dolegliwości i choroby.
Włóż na mnie swoje ręce. Dotknij mnie. To wystarczy, a będę całkowicie zdrów. Uczyń to Panie przez miłość, jaką masz dla mnie. Ty masz wszelką władzę na niebie i na ziemi.
Wierzę, że wszystko jest możliwe. Dla Ciebie nie ma chorób trudnych do uzdrowienia. Dla Ciebie wszystko jest łatwe.
ks. Michał Włodarski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!