Bieda jako sposób na życie
Na temat biedy już pisałem, ale jest to problem tak wielki i złożony, że trudno go wyczerpać w kilku artykułach. Każdy z nas też ma różne doświadczenia i spostrzeżenia związane z tym zjawiskiem. Wiadomo, że w każdym naszym działaniu chcemy się kierować przykazaniem miłości bliźniego. Nie musimy pytać, kto jest naszym bliźnim, bo wiemy, że jest to każdy drugi człowiek, a szczególnie ten, który jest w potrzebie. Widok osób proszących o pomoc na ulicy kiedyś wzruszał, ale po różnych doświadczeniach może rodzić odmienne uczucia. Sam ostatnio znalazłem się w sytuacji, która pobudziła mnie do refleksji. Z zasady nie daję pieniędzy proszącym na ulicy, bo uważam, że nie jest to żadna pomoc, tylko dalsza demoralizacja tych osób. Będąc w Rzymie poszedłem na pizzę do małego baru. Wokół kręciły się cyganki proszące pieniądze. Jak już mówiłem, unikam dawania pieniędzy, więc tej zasady się trzymałem. Pojawiła się jedna cyganka, która powiedziała, że nie chce pieniędzy, ale jest głodna. Poprosiłem więc, aby ukroić jej kawałek pizzy. Ona jeszcze stwierdziła, że w takim przypadku weźmie sobie jeszcze butelkę wody. Zapłaciłem za to wszystko dwa euro, ale zaraz pojawiła się myśl - dałbym jej od razu dziesięć centów i miałbym ją z głowy, a tak straciłem dwa euro. Bardzo ekonomiczne myślenie, ale czy chrześcijańskie?
Ktoś mi opowiadał, jak po wejściu pieszej pielgrzymki na Jasną Górę, pojawiły się kobiety proszące o pieniądze. Pobożni pielgrzymi tym bardziej wzruszeni dotarciem do Maryi dzieli się tym, co posiadali, czasami jeszcze resztkami oszczędności, które miały być na czas pobytu w sanktuarium. Niemały szok, a nawet złość przeżyli niektórzy z nich wieczorem, gdy w czasie spaceru w jednej z restauracji spotkali te same kobiety ze swymi mężami (silnymi i zdrowymi), ucztujących przy obficie zastawionym stole. Można powiedzieć, że być biednym się opłaca.
Kilku przedsiębiorców mówiło, że mogliby zatrudnić więcej pracowników fizycznych ale nie ma chętnych. Bezrobotni, którym proponowali pracę stwierdzali, że im się nie opłaca, bo praca jest ciężka, a tak dostaną coś z opieki, zakombinują i wyjdą na tym lepiej. Gdy poruszy się temat opieki społecznej to bardzo często pojawiają się przykłady, jak wiele osób umiejętnie korzysta z różnych zasiłków i programów pomocowych nie wkładając wysiłku w to, by zmienić swoją sytuację. Często też ich postawa jest bardzo roszczeniowa i wymagająca.
Te różne obrazki związane z biedą w tym przypadku prowadzą do stwierdzenia, że te osoby żyją tak, bo chcą. Nieraz udają biednych, bo to im się opłaca. Jak więc powinien zachować się dobry chrześcijanin kierujący się miłością do bliźniego. Kilka miesięcy temu władze Krakowa wystosowały apel, aby nie wspierać ludzi żebrzących ponieważ to prowadzi do powiększania ich liczby. Znowu dla wielu jest to dobry interes.
Nie chciałbym, aby wnioskiem z tej refleksji było stwierdzenie, że nie warto pomagać, bo wszyscy to naciągacze. Jedno jest pewne, bieda jest zjawiskiem obecnym w naszym społeczeństwie. Tylko, że często nie dostrzegamy tych, którzy naprawdę są biedni. Wielu ukrywa swoją trudną sytuację i nie poprosi o pomoc, choć bardzo jej potrzebuje. Inni natomiast obnoszą się ze swoją niby biedą, bo to jest ich styl życia. Damy grosik żebrzącemu i poczujemy się lepiej, mamy czyste sumienie. Może dzisiaj, żeby dobrze realizować przykazanie miłości bliźniego potrzeba więcej wysiłku. Pomoc materialna jest ważna i zawsze będzie potrzebna. Musimy jednak także uważniej spojrzeć na innych, aby dostrzec tych naprawdę potrzebujących. Zadbać o to, by wszelkiego rodzaju pomoc pozwalała pokonać biedę, a nie stawała się czynnikiem demoralizującym.
ks. Paweł Guździoł
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!