TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 25 Sierpnia 2025, 21:04
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wzruszenie 

Wzruszenie 

Nie mam w domu telewizora i nie oglądam od wielu już lat programów telewizyjnych, żyjąc przeświadczeniem, że jest to niestrawna papka niszcząca komórki mózgowe (rzeczywiście jest wiele badań naukowych, które potwierdzają, że wychowanie dziecka przy telewizorze grającym w tle, bardzo negatywnie wpływa na jego rozwój, to też pewnie na rozwój dorosłego nie wpływa rewelacyjnie). Ostatnio jednak, zupełnie przez przypadek, trochę zmieniłam zdanie na ten temat. 

Pamiętam, że jako mała dziewczynka śledziłam w telewizji różnego rodzaju talent show oscylujące wokół śpiewu i tańca. Nie pamiętam jednak żadnej historii uczestnika czy twórczego wykonania, które zapewniłoby mi wzruszenie i materiał do refleksji. Być może to kwestia rozwoju emocjonalnego, a może po prostu przybywających lat...

Tym razem algorytm Facebooka wybrał dla mnie (czasami są to nieco losowe linki sponsorowane) pewien materiał z amerykańskiego czy brytyjskiego wydania  „Mam talent!”, a może po prostu ktoś z moich znajomych go polubił lub udostępnił. Tak czy inaczej, mając wolną chwilę, postanowiłam obejrzeć i... upłakałam się jak bóbr (ze wzruszenia). Razem wystąpiły dwie kobiety, które postanowiły wspólnie zaśpiewać. Jak się poznały? Jednej z nich zmarł syn lub zginął w wypadku, a jego serce drogą przeszczepu otrzymał syn tej drugiej pani, o czym obie dowiedziały się po latach. Zaśpiewały świetnie, bo ujmująca historia życia to nie wszystko. Oczywiście treść samego utworu również nie pozostała bez znaczenia. Potem była jeszcze dziewczynka z Afryki, która chciała przekazać kobietom ze swojego kraju, że mają prawo walczyć o marzenia; byli żołnierze, którzy stracili kolegę na wojnie i chcieli zaśpiewać na jego cześć; była też przepięknie śpiewająca dziewczyna, która straciła słuch, a mimo to była bezbłędna; była taka, która niemiłosiernie się jąkała... dopóki nie zaczęła śpiewać czy kobieta, która wygrała z rakiem i zaśpiewała Fight song (piosenka walki), którą osobiście bardzo lubię; był też chór męski z maleńkiej wioski, który brzmiał niezwykłą mocą niczym chór anielski w niebie. 

Ponieważ jeszcze z czasów PRL-u pamiętamy, że telewizja kłamie, czekam aż ktoś przyjdzie i wytłumaczy mi, że te historie są naciągane, a stacje płacą uczestnikom za łzy i grę aktorską. Takie głosy chodziły po udziale różnych znajomych osób w polskich edycjach programów telewizyjnych, które poszukiwały talentów. Być może tak jest, ale moich wzruszeń już nikt mi nie zabierze. Niekiedy nieśmiałość czy zaskoczenie uczestników, zwłaszcza dzieci, są tak ogromne, że trudno nie wierzyć w ich autentyczność. Poza tym, jest to rodzaj oczyszczającego, radosnego wzruszenia, które niesamowicie podnosi na duchu, a może nawet „zrobić nam dzień”.

Tu warto zwrócić uwagę na to, co najbardziej przykuwa uwagę jurorów, oprócz brzmienia głosu czy ruchów podczas tańca. Są to skromność, pokora, nieśmiałość i autentyczność. Czy są to cechy, które w medialnej machinie mają szanse ocaleć? Chce wierzyć, że tak! A talenty? Wszystko zweryfikuje czas. Bo ilu z nas jeszcze pamięta jakieś „gwiazdy” z pierwszych edycji polskich talent show sprzed 20 lat? Ci, którzy mieli coś muzycznego do powiedzenia, nadal tworzą i mają swoich fanów. O innych raz na 10 lat przypominają sobie tylko plotkarskie media, gdy nie mają o czym pisać. 

Może jednak telewizyjne programy to takie morze pełne śmieci, z którego jednak można wyłowić nie jedną perłę?

Anika Nawrocka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!