TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Września 2025, 20:26
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

To taki Jezus z Afryki

To taki Jezus z Afryki

Oglądam kiedyś z mamą serial. Nie wiem, kto latem puszcza filmy o Bożym Narodzeniu. W każdym razie widzę żłóbek. Stoją figurki. Sianko jest. Do tej pory wszystko się zgadza. Ale zamiast królów na ekranie pojawiają się trzej szanowni jegomoście w odświętnych dresach z kapturami na czołach. Co się stało? I dlaczego się stało? Panowie kiwają się do taktu hip-hopowego podkładu. Zdarzało się widywać różności, chociaż takiej ekstrawagancji nie powstydziłby się chyba sam szejk Hamad bin Hamdan Al Nahyan. No i jest też głos. W domu wszyscy zdrowi, zapewniam. Jedna z aktorek (stażystka?) wczuwająca się w babcię raczej nie emanuje zachwytem. „Do czego to podobne?!” – tylko się tu nie wypieraj, że tego nie słyszysz.

Dżentelmeni nie przeklinali. Utwór niósł takie przesłanie, jakie powinien. Mamy po prostu niecodzienną formę przekazu. Umówmy się, do tradycyjnych miała daleko. Szmira? Wygłupy znudzonych małolatów? Zrobią wszystko dla pieniędzy? Było oryginalnie, to na pewno. Robimy skok w czas. Mam okazję uczestniczyć w rekolekcjach organizowanych w naszym II LO w Kaliszu. Mężczyzna, który przed chwilą dawał pewne świadectwo, podchodzi do imponujących rozmiarów szkicowanego portretu Jezusa. Zaczyna opowiadać. Zasadniczo elementy są te same, co zwykle. Uważne spojrzenie wpatrzone w człowieka, wysokie czoło, gęste włosy, broda; jednak jest coś jeszcze. Chrystus ma naciągnięty na głowę kaptur. Na myśl może przyjść wiele – od zainteresowania, przez entuzjazm, aż do kompletnej dezaprobaty. A ja znowu słyszę głos. Ten mówi tak: „… noszę przy sobie taki obrazek, codziennie. I kiedy na niego spojrzę, to sobie przypominam, że nigdy nie jestem sam. On jest taki jak ja.” . Hmm, perspektywa nam się troszkę zmieniła. Ale nie do tego zmierzam! Prawdziwy szok przeżywam teraz. Od dzieciaka mi wpierali ilustracjami, że Maryja była śliczną blondynką z oczami w kolorze pogodnego nieba. Konia z rzędem – jak mawiali – temu, kto mi znajdzie obywatelkę Izraela o takim rysopisie. I nawet to nie działa na tyle mocno, by wybałuszyć oczy i odebrać oddech. Największe zaskoczenie można przeżyć podczas konfrontacji z innymi kulturami. Okazuje się bowiem, że śniada Matka Boska z wydatnym szerokim nosem ma dwa grube czarne warkocze, a Jezus ozdabia skronie okazałym pióropuszem… dokładnie tak, Indianie. A Chrystus siedzący po turecku i oddający się medytacjom, jak... buddysta? Dobra, to wyobraź sobie ciemnoskórego ukrzyżowanego Syna Bożego. O skośnookiej Maryi w japońskim kimonie więcej mówić nie trzeba.

O czym to świadczy? Fenomen rosyjskiej reżyserii, Andriej Zwiagincew, podczas jednego z wywiadów stwierdził, że „O rzeczach świętych, najważniejszych nie powinno się mówić głośno, bo gdy zaczynamy o nich trąbić, wszystko, co święte i magiczne natychmiast się ulatnia. O tym, co najważniejsze się nie mówi, to się wskazuje…”. Co poza tym? Może warto rozglądać się za podobieństwami zamiast wytykać pozornie obrazoburcze różnice?

Oliwia Wachna

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!