TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 07:20
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Szanujmy się

Szanujmy się

Jest takie powiedzenie, że jeśli sami nie będziemy się szanować, to inni nas nie uszanują. Dotyczy ono relacji międzyludzkich i ma w sobie wiele prawdy. Jeśli sami siebie nie będziemy darzyć szacunkiem, to nie będziemy wymagać szacunku od innych.

Z jednej strony mamy coś takiego jak poszanowanie i godność osoby, a z drugiej jeszcze jedno powiedzenie dotyczące szacunku - że trzeba sobie na niego zasłużyć. Najczęściej wybrzmiewa ono w sytuacji, gdy spotykamy człowieka, którego postępowanie raczej na szacunek nie zasługuje. Sprowadza się ono zazwyczaj do pośredniego lub bezpośredniego działania na szkodę innych ludzi, przeważnie słabszych, w jakiś sposób bezbronnych, np. oszukiwanie osób starszych. Ludzie potrafią być bezczelni, okrutni, nie mieć skrupułów. Niekiedy tak zostali wychowani albo przyjęli taki sposób życia już w dorosłym życiu. Oczywiście zawsze takie zachowanie zasługuje na krytykę. Część ludzkości to mordercy, złodzieje, szubrawcy, kłamcy. Tak było już od początku i wiele takich osób zna zarówno Biblia, jak i historia świata. Nie wszyscy przyznali się do swoich błędów i jawnie żałowali swojego postępowania, jak niektórzy święci. Znamy przecież doskonale historię dwóch łotrów, ukrzyżowanych wspólnie z Chrystusem.

Nieprawość na stałe wpisana jest w doczesny świat i raz po raz jej doświadczamy albo sami bywamy jej sprawcami (w mniejszym lub większym stopniu). Wszyscy przecież grzeszymy i nasze postępowanie wielokrotnie nie zasługuje na uznanie. Czy zatem jako ludzkość zasługujemy na pogardę i unicestwienie? Czy powinniśmy każdego dnia wzbudzać do siebie odrazę i nienawiść za sam fakt bycia człowiekiem? Nie raz zdarzało mi się czytać wpisy w Internecie, że ktoś nienawidzi ludzi i kocha tylko zwierzęta; że tylko one zasługują na szacunek; tylko one szczerze kochają i nie ranią. Dlatego oczywiście nie mogą „zdechnąć”, muszą „umierać”, z czym jakiś czas temu nie zgodził się prof. Jerzy Bralczyk. Rozpętała się wokół tych słów internetowa burza, w której pobrzmiewały głosy, iż teraz czasy się zmieniły, człowiek nie jest już koroną stworzenia, jest jednym z wielu gatunków, zrównany z innymi zwierzętami. Przykro się tego czyta, gdy myśli się o całym dorobku cywilizacyjnym - literaturze, malarstwie, muzyce, architekturze; o wielu wybitnych uczonych z różnych dziedzin, z których dorobku korzystamy na co dzień. O tak wielu szlachetnych ludziach, tych znanych i nieznanych, którzy świadomie podejmowali godne pochwały i naśladowania działania. A to wszystko kropla w morzu tego, co dobrego zdziałał człowiek na Ziemi. Bo nie jesteśmy jedynie pasożytami, niszczącymi planetę, jak pokazuje to lewa strona sceny politycznej. Człowiek jest piękny, dobry i  twórczy, i pojawił się w tym miejscu, bo miał się pojawić. Tego chciał Bóg. Gdy jednak pominie się Jego istnienie, pojawia się wypaczony obraz ludzkości. To już nie człowiek jest w centrum, jak zdarzało się w poprzednich epokach. W centrum jest świat zwierząt i roślin, do którego mamy się nie tyle dostosować, co upodabniać.
Zezwierzęcenie przestaje być postrzegane jako jednostka chorobowa, ale zaczyna być stylem życia, któremu mamy przyklaskiwać, klepać po ramieniu i szeroko się do niego uśmiechać. To pokazały nam częściowo minione Igrzyska Olimpijskie. Piękno sportu, który również został wymyślony przez człowieka, zostało zamienione momentami w festiwal żenady (i nie chodzi tutaj o fatalne miejsce Polski w klasyfikacji medalowej). Kto widział otwarcie igrzysk, ten wie, jak niewiele ze świętem sportu miało ono wspólnego.

O innych „kontrowersjach” w czasie tych kilkunastu dni nie wspominając. Co jeszcze? Po słowach prof. Bralczyka doszły do głosu osoby, które mają międzygatunkowe rodziny. Tak, takie twory istnieją w oczach niektórych ludzi. Bo wobec zastępowania dzieci zwierzętami sprzeciwił się również prof. Bralczyk. Otóż wiele osób ma w domu psynów i córkosuki czy jak to tam lewicowo myślący nazywają. Niektóre są z „adopcji”, która kiedyś dotyczyła dzieci, ale przecież teraz jest inaczej, świat zrobił postęp i całe stworzenie się zbratało. Żartobliwe kiedyś i niepoważne określenie „kocia matka” na kobietę, która po prostu lubi koty, a czasem nawet je posiada, straciło rangę żartu, a stało się poważne i całkiem serio. Naprawdę przestajemy się szanować jako ludzkość. Bo co będzie następne? „Śluby” z psem, kozą lub jakimś gadem? Z jednej strony dziś wydają się czysto abstrakcyjne, ale przecież postęp się nie zatrzymuje, wciąż idzie nowe, a wręcz nie idzie, lecz pędzi na złamanie karku. Zdarzają się przecież ludzie, którzy pragną upodobnić się do jakiegoś zwierzęcia. Dziś tych ludzi już nie leczymy, ale pomagamy im w spełnianiu marzeń.
Pozostaje pytanie, kiedy ta rewolucja pożre własne dzieci. W którym momencie człowiek stanie się ofiarą postępującego braku szacunku wobec siebie? Czy jest jakiś ratunek dla „zbłąkanej ludzkości”? Chyba jedynie powrót do Źródła i przypomnienie sobie, że mamy Stwórcę.

Katarzyna Kędzierska

Zdjęcie: iStock

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!