Śmierć przyjdzie za 100 lat
Jestem dopiero u początków swojego życia, nie używam nawet kremu przeciwzmarszczkowego, więc dlaczego miałabym myśleć o śmierci? Zaliczają mnie do młodzieży, jeszcze przez dziesiątki lat nie będę powtarzała „a za moich czasów…”, zatem dlaczego mam myśleć o dniu, w którym zakończy się moje życie?
Nawet nie wiedziałam, ale przy śmierci młodej osoby, bez konkretnie wiadomej przyczyny, pracuje prokurator. Znałam kiedyś bardzo przystojnego chłopaka. Podrywał mnie, pisał do mnie i szczerze mówiąc rozważałam opcję, byśmy zostali parą. Był szczupły, wysoki, no i przystojny. Tuż przed andrzejkami nasz kontakt się urwał. Zdziwiłam się, bo relacja szła w romantyczną stronę. Byłam na tyle zaniepokojona, że zajrzałam na jego profil w portalu internetowym w mediach społecznościowych. Dziesiątki pożegnań, emotikonowe świece… to był szok. Potraktowałam to, jako ponury żart. Następnego dnia wszystko się skończyło. Miał ledwie 23 lata, zmarł w jednej z parkowych alejek. Wieczorem, było zimno, ciemno i mokro od deszczu. Przechodnie wezwali karetkę na miejsce, ale on był już martwy. Poznałam wtedy, co znaczy odejść bez pożegnania.
Śmierć przekreśliła moje plany. Odebrała mi coś, czym nie zdążyłam się nacieszyć. Wiele razy później porównywałam do niego innych mężczyzn, idealizując go. Nasz związek na pewno byłby lepszy, byłby dla mnie o wiele serdeczniejszy, bardziej by mnie kochał… Wyobrażenia zaczęły mnie drażnić, a samotność mocno doskwierać. Teraz myślę, że doświadczyła mnie sytuacja zupełnie nieadekwatna do mojego wieku. Przecież to w starszych małżeństwach ludzie opłakują się wzajemnie, a nie ledwie po studiach. Opanowała mnie wściekłość. Miałam mu za złe, że odszedł, pozostawiając mnie samą z cierpieniem. Żałowałam nawet, że się poznaliśmy. W złości zażądałam, by skierował na moją drogę kogoś innego. Kogoś, kto będzie się mną opiekował, dbał i kochał. Kiedy pod mój dom podjechał pewien przystojniak, na takiej samej niebieskiej Hondzie Hornet, wiedziałam, że to był znak! Nie pomyliłam się.
Śmierć zabrała mi moich ukochanych dziadków. Nie dożyli prawnuków, nie byli na moim ślubie i nie poznali mojego męża. Aby poczuć się nieco mniej samotną, wybrałam na datę ślubu ich dzień. Życie jest bardzo przewrotne. Niektórych chciałabym zatrzymać przy sobie na zawsze, by żyli przynajmniej tak długo, jak ja. Niektórym życzyłam rychłego odejścia, co przyniosłoby ulgę mnie i wielu innym osobom. Pewna wdowa, mama mojej dawnej koleżanki, często płakała…wiadomo. Jechałyśmy samochodem, a ona głośno żaliła się:
- Dlaczego musiał umrzeć akurat on?! Tylu bandytów chodzi po ulicach, pijaki biją żony i dzieci, a taki dobry człowiek nie żyje!
Nie wiem. Przysięgam, nie wiem, dlaczego rak zabija kogoś, kto nie stosuje używek, a głęboko uzależnieni chodzą po tym świecie. Nie znam boskich planów. Wiem natomiast, że nie należy kusić losu. Warto unikać brawury, nie ryzykować bez zabezpieczeń, przygotować się do nowych ekstremalnych wyzwań. Chwila nieuwagi może okazać się tą ostatnią chwilą. Jeśli jesteśmy tu, to uszanujmy to. Nigdy nie wiadomo, który dzień będzie ostatni. Bądźmy wdzięczni za dar, jakim jest życie.
Katarzyna Krupińska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!