Rodzina jest ważniejsza od siatkówki
Archiwum prywatne / instagram
Paweł Zatorski, jeden z najlepszych libero na świecie, pomimo odniesionych sukcesów nie zapomina, co jest najważniejsze w życiu.
Polska została siatkarskim Mistrzem Świata trzykrotnie – po raz pierwszy w 1974 roku w Meksyku; potem musiało upłynąć 40 lat, aby nasza drużyna mogła sięgnąć po ten tytuł ponownie. 21 września 2014 roku katowicki Spodek odleciał – Polacy na oczach tysięcy kibiców zwyciężyli w finale Brazylijczyków 3:1. Sukces powtórzyli cztery lata później w Turynie, znowu pokonując Canarinhos. W przeciągu tych czterech lat skład reprezentacji, łącznie z trenerem, się zmienił, jednak część zawodników została podwójnie ozłocona. Obok Michała Kubiaka, Piotra Nowakowskiego, Fabiana Drzyzgi i Dawida Konarskiego w obydwu turniejach wystąpił Paweł Zatorski.
Od pluszowej piłki do Mistrzostwa Świata
Pochodzący z Bełchatowa „Zati” po raz pierwszy został mistrzem świata w wieku 24 lat, ale już jako młody chłopiec trenował różne dyscypliny, w których osiągał sukcesy. W podstawówce zdobywał podium skacząc wzwyż, bardzo lubił grać w ping-ponga i oczywiście próbował swoich sił w piłce nożnej. Pasja do siatkówki jednak okazała się najsilniejsza. Wraz ze starszym bratem, Tomkiem, rozgrywali mecze we własnym pokoju przerzucając pluszową piłkę ponad rozwieszonym pod sufitem sznurkiem. Żarówkę trzeba było wymieniać co kilka dni, a klosza nie było sensu zakładać. Komputer stojący w pokoju nie interesował braci. Paweł pojawił się kiedyś na treningu Tomka i ponieważ brakowało jednego gracza, przyłączył się do gry. Tak się zaczęło: mimo, że był młodszy i niższy od reszty, zaczął regularnie uczęszczać na treningi. Karierę juniorską rozpoczął w rodzinnym Bełchatowie w klubie Skry, z którą w 2006 roku zdobył Mistrzostwo Polski Juniorów.
Jako dorosły zawodnik prawdopodobnie nie osiągnąłby tak wysokiego poziomu, gdyby nie to, że w pewnym momencie musiał podjąć decyzję i zrezygnować z marzenia każdego młodego zawodnika o grze w ataku. Rezygnacja z ambicji opłaciła się, gdyż ze swoim „niskim” wzrostem Zatorski nie miałby szans w starciu z przeciwnikiem posiadającym fizyczną przewagę. W ten sposób zajął pozycję libero, postrzeganego czasem jako mistrza drugiego planu, gdyż ma na boisku ograniczone prawa – nie wolno mu blokować, zagrywać, czy atakować. Jednak libero jest specem od przyjmowania zagrywek, gra wyłącznie w obronie, jest więc również bardzo ważną postacią na boisku. A „Zati” został uznany za najlepszego libero Mistrzostw Świata 2018. Na te wszystkie sukcesy nasz reprezentant pracował ciężko latami, a pomagały mu w tym upór i ambicja, a także to, że siatkówka jest dla niego po prostu przyjemnością i zabawą. Sam o sobie mówi, że jest uzależniony od wysiłku, a tym, co go męczy jest monotonia, która może wyrządzić najwięcej szkód, jeśli wkradnie się w zajęcia.
Parafianin
W składzie reprezentacji Polski Zatorski występuje do dziś, ale we wrześniu ubiegłego roku zmienił barwy klubowe i teraz jest zawodnikiem Asseco Resovia Rzeszów. Wcześniej przez siedem lat był związany z ZAKSĄ Kędzierzyn – Koźle i w tym mieście zamieszkał, stając się jednocześnie parafianinem kościoła pw. św. Eugeniusza de Mazenoda na Pogorzelcu. Na Msze Święte starał się chodzić, gdy tylko było to możliwe, a atmosferę panującą w parafii oceniał jako fantastyczną. W 2017 roku udzielił dla gazetki parafialnej wywiadu, w którym powiedział: „Wiara pomaga mi w życiu osobistym i sportowym, szczególnie w chwilach trudnych. Modląc się proszę o pomoc i wytrwałość i to przynosi mi ulgę”. Przyznaje, że uczestnictwo we Mszy Świętej wraz z żoną bardzo jednoczy ich rodzinę.
Żonę Agnieszkę poznał jako 19-latek i od tamtej pory stanowią parę. Od ponad pięciu lat są małżeństwem i doczekali się dwóch synów: starszego Samuela („miało być biblijne”) oraz Maksymiliana. Mistrz Świata podziwia swoją żonę za to, że potrafiła łączyć studia medyczne, prowadzenie domu i wychowywanie starszego synka, podczas gdy mąż był nieobecny przez większą część tygodnia. Zarazem w roli ojca chciał się jak najlepiej sprawdzić. Pomoc żonie, przygotowanie śniadania czy wstawanie w nocy do dziecka nie stanowiły powodu do narzekania. Jako rodzic Paweł chce chwytać wszystkie chwile, spędzane z dziećmi, bo wie, że one już nie wrócą. Nie potrafiąc opisać stanu euforii, jaki odczuwa podwójny mistrz świata, stwierdza, że emocje towarzyszące narodzeniu dziecka są kilkakrotnie silniejsze.
Paweł Zatorski osiągnął bardzo dużo. Swoją grą dostarczył radości tysiącom kibiców. Pamięta jednak, co w życiu jest najważniejsze. W książce „Ludzie ze złota” powiedział: „Gdyby zdarzyła się taka sytuacja, że musiałbym poświęcić dla rodziny wszystkie zdobyte dzięki siatkówce medale, osiągnięcia, kontrakty i sławę, to ani sekundy bym się nie zastanawiał”.
Tekst Małgorzata Młotek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!