Sztuka przetrwania
Narzekamy na współczesną młodzież, dla której największym heroizmem jest przetrwanie całej doby bez smartfona, ale to my, rodzice zasiewamy w nich lęki i wyręczamy we wszystkim. A gdyby tak wrócić do źródeł?
Czy wyobrażasz sobie, że twoje dwunastoletnie dziecko biega w nocy po lesie umazane błotem, brudnymi rękami przygotowuje jajecznicę na ognisku, które samo rozpaliło i uczy się czytać mapę, żeby się z tego lasu wydostać się? O nie! Nigdy w życiu! Przecież się wybrudzi, kto to dopierze, pewnie złapie jakieś choróbsko, porani gałęziami, poparzy tym ogniem, zgubi się i pożrą go dzikie zwierzęta! Oczywiście nikt podczas obozów szkoły przetrwania nigdy nie idzie do lasu sam, ale z grupą i instruktorem, ale wyobraźnia rodzica, zwłaszcza matki, sprawnie to wypiera. Narzekamy na kryzys męskości, jako kobiety i młode dziewczyny wzdychamy za mężczyznami, którzy byliby odważni, dzielni, silni, a dla kobiet opiekuńczy i wrażliwi. Ale czy jako matki wychowujemy takich synów? Dziś coraz więcej jest ojców nieobecnych emocjonalnie, ale też fizycznie. Coraz więcej samotnych matek lub takich, które próbują sklejać rodzinę na nowo. W takiej sytuacji nastolatkom pozostaje albo pozostawać pod wpływem matki, albo kształtować charakter pod wpływem rówieśników, równie zagubionych, jak oni sami.
Czy ty jako nastolatek chciałbyś pobiegać nocą po lesie, samodzielnie rozpalić ognisko, uczyć się rozpoznawać kierunki i odnajdywać szlaki, pozyskiwać wodę do picia ze strumienia czy przygotować posiłek na łonie przyrody? Pewnie wolisz szkołę przetrwania w białych rękawiczkach. W grach komputerowych czy RPG. Przecież mama mówiła ci, że to niebezpieczne i zupełnie w życiu nieprzydatne. Mamy przecież kuchenki elektryczne, zapalniczki, nawigacje w telefonie, wodę i przekąski na każdej stacji benzynowej... Po co więc survival?
- Takie obozy, jak żadne inne, integrują i zmuszają do wspólnego działania, właściwie na tym się to wszystko opiera - mówi Kajetan. Grając z rówieśnikami w gry komputerowe, czy chodząc na imprezy trudno nauczyć się współpracy, wzajemnego zaufania i stworzyć trwałe więzi. - Na pewno zdobywanie nowych doświadczeń, przeżywanie niecodziennych sytuacji wymagających zaangażowania fizycznego i psychicznego, poznawanie ludzi z różnych stron (chociaż to większość obozów ogólnopolskich), zdobywanie umiejętności dowodzenia grupą, jak i również współpracy w grupie. Obozy takie zwiększają świadomość uczestników przez co znają: podstawy samoobrony, dyscypliny, najistotniejsze zasady przetrwania w lesie i organizacji pracy. Każdy wynosi coś, co najbardziej go zafascynowało. Moim zdaniem mogą one zachęcić młodzież do rozwoju fizycznego, jak i zwiększania wytrwałości psychicznej - opowiada Norbert. Oboje są uczestnikami obozów survivalowych i militarnych.
Wybranie się na taki obóz na pewno wymaga odwagi. Nawet większej u rodzica, niż u dziecka. - To my, rodzice, ciągle przestrzegając dzieci przed całym światem zakorzeniamy w nich lęki - mówi Krzysztof Lewiński, od ponad 10 lat instruktur obozów survivalowych.
W dawnych czasach chłopiec pozostawał pod opieką matki tylko przez pierwsze lata życia. W wieku 7-12 lat przechodził pod opiekę ojca, który przekazywał mu całą wiedzę, jaką sam posiadał i próbował ukształtować w chłopcu męskie cechy niezbędne wówczas do przetrwania i dobrego życia. Najczęściej wówczas odbywał się tzw. rytuał przejścia z wieku dziecięcego do wieku męskiego. Do dziś istnieje on jeszcze w kulturze ortodoksyjnych Żydów (bar micwa - 12 lat) czy Hindusów (upanajana - 10 lat). W kulturze zachodniej nie ma już od dawna takiej okazji i takiego środowiska, w którym chłopiec może przebywać w towarzystwie mężczyzn i kształtować swój charakter. Obecnie taką rolę może pełnić środowisko sportowe, które z dobrym trenerem również świetnie spełnia wiele podobnych funkcji.
Czy jeden obóz survivalowy jest w stanie zmienić życie młodego człowieka? Czy może być pewnym rodzajem współczesnego rytuału przejścia z dzieciństwa do dorosłości? Instruktor, który organizuje takie wydarzenia od lat i towarzyszy młodzieży na każdym etapie pokonywania własnego lęku, słabości wspierając i służąc pomocą twierdzi, że jak najbardziej. Nie mniej takiego przysłowiowego wyjścia do lasu potrzebują współcześni dorośli mężczyźni, którzy często nie mają nawet odwagi do konfrontacji z własną żoną i dziećmi. Czasami chowają się przed światem w pracy, a w domu zamykają się w garażach ze smartfonem. Tylko tata, który czuje się prawdziwym mężczyzną jest w stanie przekazać synowi to dzieciństwo męskości w dobrym jej rozumieniu. Survival nie uczy bezmyślnej siły, brawury i agresji. Przeciwnie - krok w krok z męską odwagą, zdecydowaniem w działaniu, siłą i determinacją idzie wrażliwość na wszelkie zmiany w naturze, na drugiego człowieka, bo tego wymaga umiejętna współpraca.
Może jako młody człowiek nie czujesz się na siłach jechać na szkołę przetrwania na drugi koniec Polski i ganiać po lesie w moro. Ale możesz wykorzystać ten Wielki Post, żeby sprawdzić siebie na wiele innych sposobów. Spróbuj odłożyć telefon czy Play Station na cały dzień lub całą noc. A może na cały tydzień? Spróbuj sam przygotowywać sobie kanapki do szkoły lub wyprać choć raz swoje ubrania (warto wiedzieć jak działa pralka). Jeśli do tej pory tego nie robiłeś to może idź z tatą do lasu na spacer. Po całym tygodniu siedzenia w biurze dobrze mu to zrobi.
Tekst Anika Nawrocka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!