Przechytrzyć algorytm
Zdjęcie: pexels
Jedni przeprowadzają półtoragodzinne rozmowy na YouTube, inni tworzą kilkudziesięciosekundowe skecze i wyliczanki w rolkach czy na Tik toku. Tutaj naprawdę każdy może zostać „gwiazdą”. Czy w morzu treści można znaleźć coś wartościowego?
Świat mediów społecznościowych projektowany jest przez sieć algorytmów. To one decydują o tym, że nagle na moim profilu pojawi się rolka (krótki filmik) nastolatki z Mazur czy trenera z Hiszpanii. Rozwój tych mediów zmusza użytkowników, zwłaszcza tych, którzy mają coś sensownego do przekazania, do coraz większego skracania i uatrakcyjniania treści. Czy jest to prezentacja choreografii ulicznego tańca czy treści o rozwoju osobistym i psychologii - mają przyciągać uwagę. Z rozbawieniem niekiedy patrzę na dorosłych ludzi, którzy w rytm pojawiających się na ekranie fraz skaczą lub tańczą.
Na YouTube i Tik toku w ostatnich latach powstała niezliczona ilość kont i profili. Każdy może się tam pokazać. Nawet kilkuletnie dzieci, które już świetnie obsługują smartfony. Wraz ze skracaniem treści często pojawia się też jej spłycenie, szczególnie na Tik toku, który zachęca do relacjonowania codzienności bez refleksji i obróbki. Choć można też na to spojrzeć w inny sposób. - Tik tok jest przede wszystkim spontaniczny i naturalny. Pojawia się tam jakaś moda, która za 72 godziny jest już nieaktualna - mówi Aleksandra Sidorowska, młody specjalista social mediów. Z jednej strony więc nie tracą na aktualności materiały z YouTube, ale rozwój mediów pozwala coraz szerszemu gronu osób przekazywać w coraz prostszy sposób własne myśli. Z jednej strony na YouTube największą popularność zyskują profile czysto rozrywkowe, muzyczne, taneczne; z żartami, skeczami, parodiami i wyzwaniami różnego rodzaju (do kilku milionów subskrybentów) z drugiej strony po kilkaset tysięcy fanów mają profile popularnonaukowe, publicystyczne itp., więc kategorii jest mnóstwo do wyboru.
O. Adam Szustak, czyli Langusta na Palmie zbliża się do miliona śledzących osób. Na profilach rozmowy trwają po półtorej godziny lub znajdują się tam różne formy, każda dłuższa niż pół godziny. Profile takie wymagają sporo pracy i zaangażowania. Niektórych nazywamy youtuberami z zawodu, ale mało który z nich utrzymuje się wyłącznie z reklam czy lokowania produktu. Pomaga serwis Patronite, dzięki któremu subskrybenci mogą sponsorować swoich ulubionych artystów.
Często takie osoby tworzą nawet wokół własnej działalności w mediach społecznościowych markę. Tak stało się w przypadku tzw. Ekipy złożonej z zupełnie nieznanych nikomu osób publikujących w sieci i zdobywających w błyskawicznym tempie obserwatorów wśród młodych ludzi (można kupić lody czy pączki firmowane ich logo). Furorę robią różnego rodzaju trenerzy, dietetycy, psychologowie, terapeuci, lekarze czy położne. Często sukces np na Instagramie skutkuje wydaniem książki czy kursów.
Ten medal oczywiście ma dwie strony. Wiedza z różnych dziedzin stała się bardzo łatwo dostępna, ale jeszcze łatwiej dostępne są treści rozrywkowe, bezrefleksyjne tzw. odmóżdżacze (ich szalona popularność pokazuje jak bardzo umysł współczesnych młodych ludzi, atakowany zewsząd informacjami, reklamami, poleceniami i ostrzeżeniami budzącymi lęk potrzebuje odpoczynku, resetu i ukojenia). Wśród twórców w mediach społecznościowych można znaleźć także katolickich kapłanów i siostry zakonne, obserwowanych przez kilkaset tysięcy osób.
Ks. Piotr Jaroszewicz zapytany o różnicę między Facebookiem a Tik tokiem powiedział: „Wrzucam tekst na Facebooka, ma do 150 wyświetleń, a filmik wrzucony na TikToka - 200 tysięcy. Robię live na TikToku - po nim przyjeżdża się wyspowiadać ktoś, kto nie był u spowiedzi od 12 lat, potem przychodzą kolejne trzy osoby. Więc jeśli ktoś mówi, że nie ma sensu być na TikToku, bo się tam wydurniam - nawet tego nie komentuję. TikTok to jest kontynent młodzieży” - przekonuje kapłan.
Najpopularniejsi tiktokerzy wśród kapłanów to: ks. Sebastian Picur, wikariusz w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie, ks. Krzysztof Kołtunowicz, wikariusz z parafii św. Stefana w Radomiu, ks. Dariusz Kamiński, wikary z parafii św. Rodziny w Tychach, ks. Piotr Jarosiewicz, diecezjalny duszpasterz młodzieży diecezji drohiczyńskiej, o. Paweł Kowalski SJ, gdański duszpasterz akademicki, ks. Sławomir Dziankowski, wikariusz ze Słupcy, ks. Rafał Główczyński SDS, youtubowy „Ksiądz z osiedla”, ks. Kamil Wyszyński, wikariusz z Olsztyna i ks. Andrzej Witek, asystent KSM diecezji częstochowskiej. Rzuca się w oczy to, że nie są to kapłani doskonale znani, czy uznani rekolekcjoniści.
Dużą szansą dla młodzieży jest też pomoc psychologiczna, na Tik toku można znaleźć nawet konto poradni i różnych specjalistów. W 2020 roku na Tik toku miało miejsce wyzwanie #15minutes4me, które zachęcało do publikowania wyników testu psychologicznego dotyczącego poziomu stresu, lęków i ryzyka depresji.
Jak zatem nie pozwolić falom oceanu bylejakości zalać naszego umysłu? Każdy czasem potrzebuje odmóżdżenia, ale nie można pozwolić, by treści bez wartości zjadały nasz czas przez kilka godzin dziennie. Algorytmy podsuwają nam filmiki według popularności uwzględniając w pewnym stopniu upodobania użytkownika, choć wybiórczo. Czy można zatem oszukać algorytm? Prawda jest taka, że im więcej oglądasz pewnych treści, tym więcej algorytm będzie ich podsuwał. Dlatego bezwartościowe wideo przewijaj natychmiast, a te cenne oglądaj po kilka razy. Znajdź treści związane ze słowem Bożym, wiarą, motywacją do rozwoju i pozytywnych działań; z zachętą do sportu, własnych pasji czy zdrowego stylu życia. Do każdego przekazu podchodź ostrożnie i najlepiej sprawdzaj go w innych źródłach. W mediach społecznościowych znajduje się wiele pozytywnych treści i warto z nich czerpać, zachęcać do tego starsze pokolenia. Trzeba jednak przygotować się na łowienie na bagnach. ■
Tekst Anika Nawrocka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!