TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 16 Kwietnia 2024, 06:41
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O dziennikarzach i Kościele

O dziennikarzach i Kościele

Pamiętam transmisje telewizyjne z pierwszych wizyt Jana Pawła II w Polsce i słynny komentarz fachowca podczas okadzania ołtarza: „papież odgania złe duchy”. Minęło ćwierć wieku, a zmieniło się niewiele. Ostatnie konklawe od strony medialnej przyniosło nam nie tylko falę opinii wrogich Kościołowi, ale również kolejne przykłady zwykłej niekompetencji, kiedy choćby szacowna publicystka, pracująca w prasie i często goszczona w audycjach radiowych i telewizyjnych zastanawiała się, czy papież Franciszek przyjął swoje imię na cześć założyciela zakonu jezuitów. Naprawdę nie żartuję, chodzi o panią Paradowską. I chciałbym jeszcze przy tej okazji sprostować jedną rzecz. Otóż często słyszymy określanie jakiegoś dziennikarza mianem „watykanisty”. Takie określenie wydaje się sugerować, że mamy do czynienia z prawdziwym specjalistą od spraw watykańskich, który ma ku temu odpowiednie przygotowanie, przynajmniej takie, jakie ma na przykład dziennikarz piszący o ekonomii, bo skończył studia ekonomiczne. O ile w przypadku kilku watykanistów włoskich gazet jest to prawdą, o tyle w wielu innych sytuacjach, „watykanista” to zwykły dziennikarz odesłany na odcinek „Kościół i te sprawy”, znający się na Kościele tak samo, jak się zna na samolotach i aerodynamice w związku z Tragedią Smoleńską, albo na medycynie w przypadku ptasiej grypy (ponoć znowu pojawiła się w Chinach). Więc zalecam ostrożność.

Właśnie o dziennikarzach piszących o Kościele chciałbym dzisiaj porozmawiać, a właściwie przypomnieć to, co im powiedział papież Franciszek podczas swojego pierwszego z nimi spotkania jeszcze przed Mszą św. inauguracyjną. Wydaje się bowiem, że i im – dziennikarzom – i nam wszystkim umknęło, pośród zachwytów bezpośredniością Franciszka, jego poczuciem humoru, a także całą masą efektownych smaczków, którymi można się popisywać mówiąc i pisząc o nowym papieżu (a to, że jeździł metrem, nie miał sekretarza, kibicuje drużynie piłkarskiej itp.) sedno jego przesłania. Przypomnijmy je: „Wydarzenia kościelne oczywiście nie są bardziej skomplikowane niż polityczne, czy ekonomiczne. Mają jednak pewną fundamentalną charakterystykę: odpowiadają logice, która zasadniczo nie jest właściwa dla kategorii – żeby tak powiedzieć – świeckich, i właśnie dlatego nie jest łatwo je interpretować i przekazywać szerokiej i zróżnicowanej publiczności. Kościół bowiem, będąc oczywiście również instytucją ludzką, historyczną, ze wszystkim, co to oznacza, nie ma natury politycznej, ale w istocie duchową: jest Ludem Bożym, Świętym Ludem Bożym, który podąża na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Jedynie w tej perspektywie można zdać sobie w pełni sprawę z tego, czego dokonuje Kościół katolicki”. 

Mocne słowa i podkreślmy, papież Franciszek skierował je do wszystkich dziennikarzy, również tych niewierzących, których obecności był świadomy, udzielając na końcu błogosławieństwa bez znaku krzyża. Notabene, był to kolejny gest przyjęty z uznaniem, miejmy nadzieję, że dziennikarze wezmą sobie do serca również słowa, które zacytowałem. Zbyt często o Kościele mówi się tylko i wyłącznie jakby był instytucją polityczną albo organizacją ukierunkowaną na odnoszenie sukcesów (stąd ciągłe mówienie o porażkach Kościoła). Każdy dziennikarz, który chce pisać prawdę o Kościele, powinien przynajmniej próbować „poznać prawdziwą naturę Kościoła, a także jego drogę w świecie, z jego zaletami i grzechami oraz poznać motywacje duchowe, które go prowadzą i są najbardziej właściwe dla jego zrozumienia”.
Szukanie motywacji duchowych na pewno nie zaszkodzi również nam – odbiorcom.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!