TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 11:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O czym marzy duch naszych czasów

O czym marzy duch naszych czasów

Przez media przebiegła informacja, że Kościół ma wprowadzić zmiany w przygotowaniu narzeczonych do sakramentu małżeństwa. Oczywiście odezwały się wzburzone głosy. Nie czarujmy się, słuchanie Kościoła, gdy wypowiada się o małżeństwie, czy szerzej – o relacjach damsko-męskich, przychodzi nam z trudem („nam”, czyli chyba większości katolików).
Zacznijmy od początku. Kościół biednym ludziom „zabrania” współżycia przed ślubem. No, zgroza. Przecież wiadomo, że czystość przedmałżeńska jest przyczyną raka i grozi trwałym kalectwem. A przynajmniej może spowodować porzucenie przez partnera, który z seksem do ślubu czekać nie chce. Któż chciałby skazywać się na tak marny los? Przecież każdy marzy o związaniu się z kimś, kto bierze, co chce i kiedy chce. Druga sprawa to nieszczęsne mieszkanie ze sobą przed ślubem. Kto normalny weźmie ślub z drugą osobą, nie wiedząc wcześniej, ile czasu siedzi rano w łazience? Ups, można dowiedzieć się tego, wybierając się razem na pielgrzymkę czy rekolekcje. Ale oczywiście rekolekcje czy pielgrzymka to sytuacja wyjątkowa (chociaż ekstremalne sytuacje potrafią powiedzieć więcej o człowieku niż pół roku mieszkania razem). Trzeba się sprawdzić w normalnym życiu. Gdy jedna strona jest rannym ptaszkiem, a druga woli dłużej pospać, to takie małżeństwo nie ma racji bytu. Należy zatem dokładnie sprawdzić, z kim bierzemy ślub, żeby potem było wiadomo, z kim się rozwodzimy. Bo badania pokazują, że częściej rozwodzą się pary, które mieszkały razem zanim zawarły związek małżeński. A skoro mowa o ślubach i rozwodach. Najpierw Kościół robi problemy z zawarciem sakramentu małżeństwa. Jakby człowiek miał mało zachodu z przygotowaniami do wesela, to księża wymyślili sobie, że trzeba „łazić” na te śmieszne spotkania. Żeby narzeczeni się lepiej poznali i wiedzieli, po co biorą ślub. To już jest chore. Przecież wiadomo, że jak Angelika lepiej pozna Sebastiana to się z nim nie „hajtnie”. Nie mówiąc już o świadomości, czym jest małżeństwo. Mniej wiesz, dłużej żyjesz. To jest klucz do szczęśliwego małżeństwa (przynajmniej na czas wesela, bo potem już różnie bywa, np. jak życie przyniesie mniej lub bardziej poważne problemy, a druga strona jest „odpowiedzialna inaczej”, czego nie pokazało mieszkanie razem przez rok). Żeby tego było mało, trzeba wysłuchiwać o NPR i o tym, że antykoncepcja nie służy małżeństwu. Ale na tym nie koniec. Prawdziwym barbarzyństwem jest to, że aby w Kościele zawrzeć sakrament małżeństwa, trzeba przeżyć spowiedź. Dramat. W ogóle co to są te sakramenty? Ktoś je kiedyś widział? Ludzkie wymysły i tyle. Wiadomo, ślub kościelny jest po to, żeby był większy polot, a rodzina usatysfakcjonowana. Chociaż te wszystkie „świstki” do ślubu jeszcze gdzieniegdzie można „załatwić”, a do spowiedzi może iść za nas kumpel. Gorzej jest z tym kościelnym „rozwodem”. Tu dopiero są cyrki, czekanie i nie wiadomo, czy się dostanie. Kościół powinien iść z duchem czasu, bo zniechęca do siebie ludzi. Wystarczy jakby wszystko było łatwe jak w Las Vegas. Bierzesz ślub z pompą bez konieczności jakichkolwiek papierów, najlepiej w ogródku, ksiądz w jakimś fajnym wdzianku, bo ten ornat za staroświecki, i żeby jeszcze śpiewał i grał na gitarze. Żeby taka sympatyczna i luźna atmosfera była. A jak młodzi się po tygodniu rozmyślą, to rozwód bez ceregieli i ślub z kolejną osobą, może tym razem tej samej płci, bo to też wydziwianie, że tylko babka z facetem mogą żyć ze sobą. I jeszcze żeby księża mieli żony i dzieci, to wtedy by lepiej człowieka rozumieli.
Bogu dzięki tak nie jest, Kościół nie idzie z duchem czasu, ale z duchem Ewangelii. Ale nikt na siłę w tym Kościele nie trzyma, można się „wypisać” i założyć własny związek wyznaniowy, w którym będzie można robić wszystko, szczególnie to, co nigdy nie przyniesie nam korzyści. Ale co tam. Raz się żyje.

Katarzyna Kołata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!