TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 15:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Nie lubię, ale kocham

Nie lubię, ale kocham

Wakacje to często czas nawiązywania nowych relacji, poznawania ludzi oraz otoczenia innego niż to, z którym mamy do czynienia na co dzień. Wszelkiego rodzaju wyjazdy, wycieczki, rekolekcje czy pielgrzymki pozwalają nam zwiększać grono znajomych, a być może także przyjaciół. Przeważnie jednak takie znajomości nie wytrzymują próby czasu. Jest to zupełnie naturalne, zwłaszcza gdy często podróżujemy i po każdej takiej wyprawie pozostają nam nie tylko wspomnienia, ale też numery telefonów czy częściej – zaproszenia do grona znajomych w mediach społecznościowych. Oczywiście te zaproszenia nie będą od każdego, z kim przyszło nam przeżyć wakacyjną przygodę. Jasne, ktoś może nie mieć wirtualnego konta, więc zaproszenia nam nie przyśle. Ale nie przyślą nam go także ci, z którymi się po prostu nie polubiliśmy. Wyjazdy w szerszym czy wręcz bardzo szerokim gronie w sposób naturalny obciążone są ryzykiem, iż z kimś nie będzie nam po drodze. Pół biedy, gdy jest to większa grupa pielgrzymkowa i mamy większe szanse na unikanie kontaktu (chyba że ktoś ma parcie na mikrofon i jesteśmy niejako bombardowani jego osobą). Gdy jednak z jakichś przyczyn trzeba znosić czyjąś obecność przez kilka lub kilkanaście dni i za bardzo nie ma gdzie uciec – to gorzej. Oczywiście można (chociaż się nie powinno) osobę tę regularnie obgadywać z innymi. Nie ma to zbyt wiele wspólnego z miłością bliźniego, ale w naszych oczach czyjś paskudny charakter stanowi solidne usprawiedliwienie. Nie da się lubić wszystkich, to prawda. Bywają ludzie o trudnych charakterach i wielokrotnie w życiu na kogoś takiego trafimy. Niekiedy jednak myli nas pierwsze wrażenie i niezwykle pomocne bywa danie drugiej szansy. Z drugiej strony najlepszy przyjaciel czy dobry kumpel zmienia się w naszych oczach, gdy przebywamy z nim nieustannie czy wręcz przez jakiś czas mieszkamy. Być może ktoś chrapie, jest bałaganiarzem, egoistą lub marudą, o czym nie wiedzieliśmy dopóki wspólnie nie wyjechaliśmy na wakacje. Im bardziej wymagający wyjazd, w którym musimy zmierzyć się np. z własnym zmęczeniem czy niedogodnościami, tym czyjeś wady stają się dla nas bardziej dokuczliwe. 

Co zatem zrobić, gdy okazuje się, że ktoś naprawdę ma dość wymagające usposobienie lub zaczyna nas męczyć jego obecność? Możemy wołać o Ducha Świętego, Duch Boży jest Duchem miłości, ona jest Jego darem, a zatem to On nas uzdalnia do miłości. Dzięki Jego mocy możemy z większą łaskawością spojrzeć na tych, z którymi nam nie po drodze. Jednocześnie Duch Święty jest Duchem prawdy. Bo osądzając innych, warto spojrzeć także na siebie, swoje zachowania i sposób bycia. Raczej nie jesteśmy idealni, więc zapewne są tacy, którym zdarzyło się nam uprzykrzyć kiedyś wakacyjny wyjazd. Z wielu rzeczy nie zdajemy sobie sprawy na co dzień, gdyż nasi domownicy albo już są do tego przyzwyczajeni albo mają do nas bardzo dużo miłości. Tak wielkiej miłości nie muszą mieć przygodni współodpoczywający czy współpielgrzymujący. Nie dziwmy się więc, że ktoś czasem straci do nas cierpliwość. Warto nabrać wówczas nieco pokory i spojrzeć na siebie bardziej krytycznie.

Już niebawem każdy wróci do powakacyjnej rzeczywistości. Wśród osób, które tam spotkamy, spędzimy długie miesiące. Widok nie każdej twarzy ucieszy nasze serce, zatem mamy ogromne pole do działania Ducha Świętego w nas. Z mocą i miłością.

Katarzyna Kołata

Zdjęcie: elifskies/pexels

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!