Matka Boska z Polski
Nowy film Gibsona jeszcze nie powstał,a już budzi kontrowersje. Również w Polsce.
Byliśmy z pielgrzymką w południowej Italii, gdzie odwiedziliśmy m.in. Materę, niesamowite miasteczko, które stało się scenerią dla wielu filmów, w tym niezapomnianej „Pasji” Mela Gibsona. Nasza przewodniczka powiedziała nam, że coraz częściej w restauracjach widują tego amerykańskiego aktora i reżysera, ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce rozpoczną się również zdjęcia do kontynuacji słynnego filmu w Materze, a w rzymskich studiach Cinecittà prace już trwają.
Premiera „Zmartwychwstania Chrystusa” planowana jest na rok 2027: pierwsza część ma trafić do kin w Wielki Piątek (26 marca), a druga 40 dni później, w Dzień Wniebowstąpienia (6 maja), a koszt obu filmów ma wynieść około 200 milionów dolarów. To absolutnie zawrotna kwota dla amerykańskiego kino niezależnego, czyli tworzonego poza Hollywood zdominowanym przez środowiska liberalne i o żydowskich korzeniach: żadne z nich nie jest zainteresowane filmem o Jezusie w wersji Gibsona. Póki co wiemy niewiele o szczegółach, a sam Gibson określił swój nowy projekt jako „niezwykle ambitny” i „kwasowy trip” (narkotyczna jazda?). Hmm, zobaczymy, co to konkretnie będzie oznaczać.
Dla wielu rozczarowująca była decyzja, aby nie powierzyć roli Jezusa znakomitemu w pierwszej odsłonie Jimowi Caviezelowi, który przeżył wówczas głębokie nawrócenie i szykował się do nowego filmu. Jednak minęło 20 lat i cyfrowe odmładzanie aktora byłoby zbyt kosztowne. Podobny los spotkał zresztą Monicę Bellucci, której też nie zobaczymy w nowym filmie Gibsona.
Jednak największą bombą medialną dla nas w Polsce, a jednocześnie powodem dla którego zająłem się tematem w tej rubryce, była wiadomość, że Maryję, Matkę Jezusa, zagra mieszkająca we Włoszech polska aktorka Kasia Smutniak. W pewnym sensie, zwłaszcza po prawej stronie publicystyki i komentarzy, rozpętała się niezła burza (nie chcę używać słowa piekło). A jej powodem jest to, że aktorka bardzo angażowała się w tzw. czarne protesty kobiet w Polsce (jej zdjęcie z Instagrama z wystawionym środkowym palcem ozdobionym czerwonym piorunem na tle twarzy „popisanej” hasłami feministycznymi, rzeczywiście nieszczególnie wysokich lotów, ale jakże dobrze wpisujące się w ówczesną retorykę znowu powróciło na media społecznościowe i nie tylko), nagrała też film dokumentalny „Mur” o sytuacji na granicy polsko - białoruskiej za poprzedniej ekipy rządzącej. Jednym słowem, według krytyków: jak aborcjonistka i lewaczka może zagrać Matkę Bożą?
Ja powiem tylko tyle, że zupełnie się nie zgadzam z poglądami pani Smutniak, ale uważam, że jest znakomitą aktorką. Znakomitą. „Ty mnie nie maluj na kolanach. Ty mnie maluj dobrze” - w starym dowcipie miał powiedzieć Bóg do malarza Jana Styki. Pewnie, że w moim idealnym świecie Maryję zagrałaby jakaś wspaniała, ale i głęboko wierząca aktorka. A ten świat nie jest idealny. Natomiast niektórym ludziom Pan Bóg dał tylko jeden talent, czasami wręcz genialny, ale na każdym innym polu są oni mocno deficytowi. I mimo wszystko zachwycamy się tymi talentami. Moim zdaniem słusznie. A może przed panią Smutniak podobne doświadczenie nawrócenia, jak to które stało się udziałem Jima Caviezela w „Pasji” albo Shii LaBeoufa grającego w innym filmie Ojca Pio?
Ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!