TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 05 Sierpnia 2025, 01:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Maryja? Jestem na tak!

Maryja? Jestem na tak!

Z jednej strony zgromadzone wokół niej starsze kobiety z Kół Różańcowych, czy comiesięczne w wielu parafiach procesje ze świecami i figurą Matki Bożej Fatimskiej lub nabożeństwa związane z Matką Bożą Bolesną. Z drugiej strony Maryję znamy właśnie jako matkę. I może coś w tym jest, że starszym paniom – matkom często zatroskanym o własne dzieci – bliżej do Maryi. To wręcz naturalne. Czy zatem młodzi ludzie mogą odnaleźć w Maryi kogoś, kto stanie im się bliski. Na pierwszy rzut oka wydaje się to trudne, a wielu innych świętych i błogosławionych zdecydowanie bardziej pasuje do tej grupy wiekowej. Nie tylko Stanisław Kostka czy Dominik Savio, ale także Chiara Luce Badano, Pier Giorgio Frassati czy Carlo Acutis. Bardziej młodzieżowi, coraz bardziej współcześni, bo przecież Bóg nie przestaje powoływać do świętości. Maryja może stawać się odległa, jak odległe są nam czasy i kultura, w której się wychowała. Była skromną i pobożną dziewczyną, żyjącą w świecie, gdzie więcej do powiedzenia mieli mężczyźni, a życie rodzinne dziewczęta zaczynały w wieku, w którym dzisiaj ich rówieśniczki nie wiedzą jeszcze, co chcą robić w życiu. Współczesny świat nastolatków z Polski wygląda zupełnie inaczej. To przepaść. Czy zatem ma sens odnajdywanie w Maryi „bratniej” duszy? Czy może lepiej „odpuścić” sobie relację z nią i wrócić do niej „na stare lata”? Jeśli tak zrobimy, nie zostawiając również Boga i Kościoła na uboczu naszego życia, Maryja z pewnością się nie obrazi. Bo przecież do tego chce doprowadzić każdego człowieka – do głębokiej i trwałej relacji z Trójcą Świętą. Z tego zatem powodu warto dać Maryi szansę w naszym życiu – będzie nieocenioną pomocą na drodze wiary. Czy jednak w jej życiu młody człowiek może odnaleźć choć odrobinę inspiracji? Oczywiście i nie jest to aż tak trudne zadanie.

Maryja była wychowana w kulturze posłuszeństwa – dzieci były posłuszne rodzicom, kobiety mężczyznom – ojcu, braciom, mężowi. Dzisiaj wielokrotnie idea posłuszeństwa jest negowana, postrzegana jako coś uwłaczającego. Kojarzone jest z patologią, bo grunt to bunt! Każda postawa, w wypaczonej wersji, może przynosić złe owoce. Posłuszeństwo może być chore i bezmyślne. Ale czy tak postrzegamy Maryję, u której posłuszeństwo wynikało z miłości? Maryja była posłuszna przede wszystkim Bogu, Jego woli i zaproszeniu do udziału w łasce, czyli w zrobieniu czegoś dobrego. Zgodziła się, choć wiedziała - mimo młodego wieku – że wiele będzie ją to kosztowało. Nie była naiwna. W swoim życiu wybrała to, co trudniejsze. Ufała jednak w Bożą moc. I nie stała się jej krzywda, choć atmosfera po zwiastowaniu na pewno była gorąca. Gdy poślubiła Józefa, stała się posłuszna także jemu, wiedząc lub ufając, że mąż pozwala prowadzić się Bogu. Ruszyła więc z Józefem w drogę do Betlejem, potem Egiptu, by po powrocie zamieszkać w Nazarecie. Czy było jej łatwo? Może o tyle przysporzyło jej to mniej trudności, o ile większa była jej wiara w Bożą opiekę. 

Człowiek staje przed wyzwaniami na różnych etapach życia, czasem bardzo wcześnie i dzieje się to niezależnie od epoki, w jakiej żyje. Wiele zależy wówczas od tego, ile wiary, nadziei i miłości w sobie ma. Maryja jest tą, w której wszystkie trzy wzrastały i tak samo może być z każdym z nas. Wówczas nasze wybory, także te wynikające z posłuszeństwa, będą błogosławione dla nas i dla innych.

KK

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!