TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 14:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kontrrewolucja cywilizacji życia?

Kontrrewolucja cywilizacji życia?

Kiedy Matka Teresa z Kalkuty odbierała Nagrodę Nobla w Oslo w 1979 roku powiedziała m.in. takie słowa: „Dla mnie te narody, które zalegalizowały aborcję, są najbiedniejsze ze wszystkich. Boją się małych dzieci, lękają się jeszcze nienarodzonych.

I dziecko musi ginąć, dlatego że go nie chcą – ani jednego dziecka więcej – i dziecko musi umrzeć. Błagam was w imieniu tego dziecka: uratujcie nienarodzone dziecko, rozpoznajcie w nim obecność Chrystusa!” Można się domyślać, że chodziło jej wówczas również o Stany Zjednoczone, które od sześciu lat „szczyciły się” swoim podejściem do aborcji jako prawa kobiety. Ale wszystko miało początek w roku 1970, kiedy mieszkająca w stanie Teksas Norma McCorvey, po urodzeniu już dwójki dzieci, które oddała do adopcji, nie chciała urodzić swojego trzeciego dziecka, więc (pod pseudonimem Jane Roe), wszczęła proces fałszywie zeznając, że ciąża była konsekwencją gwałtu. Ponieważ proces się przedłużał kobieta urodziła dziecko oddając je natychmiast do adopcji, ale sprawa zakończyła się w 1973 roku orzeczeniem Sądu Najwyższego. Większością głosów 7 do 2 obalono antyaborcyjne prawo stanu Teksas (co miało konsekwencje dla 48 z 50 stanów) i 22 stycznia orzeczono, że przepisy zakazujące aborcji naruszają konstytucyjne prawo do ochrony prywatności. Sąd Najwyższy nakazał całkowitą wolność dokonania aborcji w pierwszych 3 miesiącach ciąży, możliwość regulowania tego prawa (ale nie zakazania) w kolejnych 3 miesiącach, a także możliwość zakazania aborcji w ostatnich 3 miesiącach. Sędzia Harry Blackman, który uzasadniał decyzję w imieniu większości stwierdził wówczas, że gdyby w przyszłości uznano, że poczęte dziecko jest osobą, wówczas aborcja powinna być zdelegalizowana. I jeszcze jeden fakt: Norma McCorvey, dwukrotnie próbowała popełnić samobójstwo, a później nawróciła się i współpracowała z ruchem pro-life. W konsekwencji sprawy Roe przeciw Wade (Henry Wade był prokuratorem okręgowym hrabstwa Dallas, w którym mieszkała McCorvey) straciło życie w USA około 60 milionów istnień ludzkich.

Nie wchodząc w szczegóły innych procesów, które w jakiś sposób dotyczyły tej sprawy, przejdźmy do roku 2018. To wówczas Stan Missisipi wprowadził prawo, które zakazało aborcji na życzenie po 15 tygodniu ciąży. Sądy niższej instancji orzekły, że akt jest niekonstytucyjny, ponieważ stany nie mogą wprowadzać żadnych restrykcji w kwestii aborcji zanim płód osiągnie zdolność do życia poza organizmem matki, czyli ok. 24 tygodnia ciąży.

Sprawa trafiła przed Sąd Najwyższy, który po raz pierwszy od wydania wyroku ws. Roe vs. Wade miał odpowiedzieć na szeroko sformułowane przez stan Missisipi pytanie o to, czy wszystkie restrykcje dotyczące aborcji zanim dziecko osiągnie zdolność do przeżycia poza organizmem matki są niekonstytucyjne.
I teraz w dniu 24 czerwca, kiedy obchodzimy Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, Sąd Najwyższy uznał, że stan Missisipi mógł zakazać aborcji po 15 tygodniu ciąży i taki zakaz jest zgodny z Konstytucją. Oznacza to, że nie istnieje konstytucyjne prawo do aborcji. Orzekł również, że decyzja w sprawie Roe vs. Wade była „rażąco błędna” i błąd ten niestety trwał przez dziesięciolecia. Od 24 czerwca 2022 r. zatem decyzja o regulacji aborcji ma zapadać na poziomie stanowym, a nie ogólnokrajowym.

Podsumowując, pomimo wielkiego a momentami wręcz skandalicznego jazgotu, jaki podniósł się ze strony lewicowo – liberalnej przeciwko temu orzeczeniu Sądu Najwyższego w USA trzeba jasno powiedzieć, że wyrok ten wcale nie wprowadza zakazu aborcji, ale stwierdza jedynie, że nie istnieje nic takiego jak konstytucyjne prawo do aborcji, nie da się tego wywieść z Konstytucji USA. Każdy stan będzie mógł uchwalić swoje prawo, a więc to wyborcy zadecydują w ostatecznym rozrachunku jak i czy w ogóle życie będzie chronione w ich stanie. Natomiast ma ten wyrok niesłychanie ważne znaczenie w sensie zaprzeczenia lewicowej narracji, że jest tylko kwestią czasu, że prawo do aborcji będzie wszędzie, że tego nie da się zatrzymać. Okazało się, że da się to zatrzymać, że jeszcze można się odwołać do logiki i rozumu i walka o ochronę życia od poczęcia wcale nie jest przegrana. I wreszcie, można mieć wiele zastrzeżeń do byłego Prezydenta USA Donalda Trumpa, ale gdyby nie dotrzymał on swojej obietnicy wyborczej i nie wprowadził do Sądu Najwyższego prawników o konserwatywnych poglądach, to tej zmiany by nie było.


ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!